Dziś mija piąty dzień protestu głodowego torunianki. - Bardzo źle się czuję - przyznaje Dagmara. - Nie myślałam, że tak szybko poczuję się źle.
Gdy w sobotę wieczorem zaczynała strajk głodowy, ważyła 49 kg, przy wzroście 168 cm. Z poparciem męża i piętnastoletniej córki Dagmara Chraplewska-Kołcz zdecydowała się wziąć udział w desperackiej akcji, aby w ten sposób nakłonić rząd do opublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
- Straciłam poczucie bezpieczeństwa w moim kraju - mówiła nam wtedy. - Głęboko przemyślałam wzięcie udziału w akcji i wiem, jakie grożą mi konsekwencje. Nie robię tego dla władzy, nie chcę żadnych stanowisk, nie marzy mi się też wyniesienie na ołtarze. Chcę tylko, aby rząd przestrzegał konstytucji.
Jak jest dziś, po pięciu dniach głodówki? - Bardzo źle się czuję - mówi. - Piję tylko wodę, marzę o ciepłej kąpieli. Jeszcze mam trochę siły, aby chodzić na spacery. Dziś w Łazienkach skakały nade mną wiewiórki, jakby liczyły na to, że mam w kieszeni jakiegoś orzecha. Nic z tego. Co jest najgorsze? Tęsknota za rodziną.
Do namiotu, w którym głoduje Dagmara ze współzałożycielem KOD Andrzejem Miszkiem, przychodzi porozmawiać wielu mieszkańców Warszawy. Nie było jak dotąd żadnego posła ani przedstawiciela rządu.
- Nie wiem, czy moja akcja przyniesie efekt - zastanawia się Dagmara. - Napisałam, traktując to już jako ostatnią deskę ratunku, list do pani prezydentowej Agaty Kornhauser-Dudy. Nie znajduję innego sposobu, innej drogi przekazania mojej prośby o wypełnienie przez panią Beatę Szydło obowiązku respektowania prawa, wyrażonego zapisami Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Ufam, że ze strony żony prezydenta nie zostanie to odebrane jako zbyt duża śmiałość czy wyrzucone do kosza... Chociaż zdaję sobie sprawę, że wszystkie scenariusze są w tej sytuacji możliwe. Mam jednak nadzieję, że być może, chociaż w drobnym stopniu, przyczyni się do znalezienia jeszcze jednego, bardzo ważnego sojusznika wartości, które zaistniały w naszym kraju po 1989 roku.
Treść Listu | Pani Agata Kornhauser – Duda Szanowna Pani, dla dobra wspólnego, dla stworzenia właściwych warunków publicznej debaty o Polsce, konieczne jest przywrócenie pierwotnego znaczenia słowom: „Niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość”. Zatroskana postępującym w kraju deprecjonowaniem elementarnych zasad demokratycznego państwa prawa, oburzona narzucaniem społeczeństwu debaty publicznej, która oparta jest na języku nienawiści i pogardy wobec ludzi mających inne poglądy polityczne, w związku z nieopublikowaniem treści wyroku Trybunału Konstytucyjnego przez rząd RP i nieprzyjęciem ślubowania trzech sędziów Trybunału przez Głowę Państwa – 19 marca 2016r. podjęłam decyzję o rozpoczęciu akcji protestacyjnej w formie głodówki. Zwracam się do Pani nie tylko jako Pierwszej Damy, lecz także, a może przede wszystkim jako rozważnej kobiety, żony i matki, strażniczki domowego miru i szczęścia – z apelem o moralne wsparcie mojego protestu, o przyłączenie się swoim autorytetem do głosów sprzeciwu wobec łamania Konstytucji RP, o wspólną, ponad podziałami, dbałość o należną Polsce pozycję międzynarodową. Pozostając z szacunkiem, życzę Pani spokojnych Świąt w gronie rodzinnym. Dagmara Chraplewska-Kołcz |