Czytają po kaszubsku. Prawie jak Kaszubi
Czerski oddział Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego nie jest liczny, ale członkowie zafascynowani kaszubszczyzną mają ambicję - ładnego czytania.
Być Kaszubą! To jednak nie jest takie proste. Czerszczanie mieszkający na pograniczu, jeżeli nie są napływowymi mieszkańcami, to z Kaszubami mają raczej niewielkie związki.
Ani mówią po kaszubsku, ani ich przodkowie Kaszubami nie byli. Ale to cudowne pogranicze - kaszubszczyzna przyciąga, a do tego ostatnio jest w modzie. Jest coraz więcej szkół, w których można się uczyć języka kaszubskiego. Od września w budynku liceum zacznie działać gimnazjum, oczywiście z kaszubskim.
Skoro czerska młodzież uczy się kaszubskiego, to nie może być tak, by działacze Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego z kaszubskim byli na bakier. Tak więc na ostatnim spotkaniu ZK-P czytano fragmenty utworu Hieronima Derdowskiego pt. „o panu Czôrlińsczim, co do Ppsécë jachôł” w języku kaszubskim.
Działacze sumiennie przygotowali się do czytania, a oceniająca wysiłki nauczycielka języka kaszubskiego Aleksandra Dzięcielska wyróżniła dwie osoby - Barbarę Polakiewicz oraz Ewę Zaboklicką.
- Wyróżnionym gratulujemy, a wszystkim uczestnikom spotkania dziękujemy za obecność i przygotowanie! - mówią w Zrzeszeniu.
Okazało się, że kaszubski nie jest wcale taki trudny i jeżeli zrzeszeńcy przyłożą się do nauki, to w krótkim czasie mogą nauczyć się jego podstaw.
Kto wie, może działacze zdecydują się na intensywną naukę tego języka. To duża rzecz - znać regionalny język, który, niestety, zanika z codziennego użytku. A to do tego dobry trening na nasze szare komórki.