Czynsz to można odpracować
Prezydent Wadim Tyszkiewicz odmówił mieszkance remontu mieszkania, bo ta zalega z czynszem 5 tys. zł. – Nie będę pielęgnował patologii – mówi krótko.
– Przyszła do mnie mieszkanka miasta z żądaniem remontu mieszkania komunalnego (wymiana dwóch pieców i wszystkich okien) – czytamy na facebookowym profilu prezydenta Nowej Soli. – Okazało się, że zaległości w opłatach sięgają już 5 tys. zł, przy ok. 200 zł czynszu miesięcznego (po odjęciu dodatku mieszkaniowego wypłacanego przez miasto) za 70 mkw. mieszkania, gdzie mieszka dziewięć osób, w tym cztery dorosłe, z których żadna nie pracuje – pisze Tyszkiewicz. W dalszej części wpisu dowiadujemy się, że owa pani nie pracuje, ale dostaje 1,5 tys. zł z programu „500+” i inne zasiłki. Jej matka również nie pracuje, bo jest chora. Ale nie ma też renty, bo „nigdy w życiu nie pracowała, a jeśli już, to na czarno”.
– Czy nie jest tak, że nieprzemyślana, źle kierowana pomoc społeczna prowadzi do dziedziczenia patologii i biedy? – pisze prezydent Nowej Soli.
Wadim Tyszkiewicz dawno dał się poznać jako przeciwnik rozdawnictwa i – jak mówi – rozbuchanego „socjalu”. Ciężko dziś zliczyć internetowe wpisy czy wywiady, w których prezydent Nowej Soli krytykował demolowanie lokali socjalnych czy postawę roszczeniową niektórych z tamtejszych mieszkańców. Tekst, który teraz opublikował na swoim facebookowym profilu jest w podobnym tonie, jednak nawet sam autor nie spodziewał się, że wpis osiągnie taką popularność. – To jest jakieś szaleństwo. Już wcześniej parę razy poruszałem te tematy, ale ten wpis pobił chyba wszelkie rekordy – mówi Tyszkiewicz. Wczorajsze dane mówiły bowiem o ponad 411 tys. osób, które przeczytały słowa prezydenta Nowej Soli i – dodajmy – polityka Nowoczesnej.
Gdy dzwonię z prośbą o komentarz, mówi: – Ja nie atakuję programu „500+”, choć jestem jego przeciwnikiem w takim wydaniu. Opisałem tylko historię, jakich jest wiele. Niech każdy sam wyciągnie wnioski.
Prezydent zapowiada, że twarda polityka miasta w tej kwestii, się nie zmieni: to dawanie potrzebującym wędki zamiast ryby. Było tak długo przed tym, jak władzę w kraju przejął PiS i ktokolwiek usłyszał o „500+”. Warto wspomnieć choćby słynne koszenie prezydenckiego trawnika latem 2010 roku. Za kosiarkę złapał wówczas Piotr Ikonowicz, który chciał odpracować długi lokatorów mieszkań socjalnych. W godzinę zarobił u Tyszkiewicza 18 zł.
– Można być miękkim i patologię pogłębiać, ale zamiast tego daliśmy ludziom możliwość odpracowywania czynszu, mamy rozwinięte roboty publiczne i wprowadziliśmy mieszkania socjalne o trzech standardach – wylicza prezydent. Najwyższy oferują te na ul. Wróblewskiego. Oddane rok temu są nagrodą dla tych, którzy są „biedni, ale przyzwoici” jak mawia Tyszkiewicz. W mieście działa specjalny program selekcji. Mieszkania na ul. Wróblewskiego dostają ci, którzy na nie zasługują. Wymownym jest fakt, że do dziś 30 z 70 lokali wciąż stoi pustych.
– Takie sytuacje to nie powód, by obwieszczać o tym całemu światu – mówi Marek Ast
Jakie jest zdanie tamtejszych mieszkańców? Na korytarzu spotykam mężczyznę w średnim wieku. Nie chce nazwiska w gazecie. Gdy tłumaczę mu w czym rzecz, przyznaje całkowitą rację prezydentowi. – Jak ktoś chce, pracę znajdzie. A takie przychodzenie i żądanie czegokolwiek… To chore – mówi.
O komentarz w sprawie wpływu „500+” na zjawiska patologiczne poprosiłem też posła PiS Marka Asta. – Te pieniądze służą głównie dobrym rzeczom. Ale zawsze będzie jakiś margines działań, które nie do końca są zbieżne z celami autorów programu – mówi. – Takie sytuacje roszczeniowe to nie jest powód, by obwieszczać o tym światu, to nie oznacza, że te rodziny nie mogą korzystać z dobrodziejstwa programu „500+”. A jak zachęcić ludzi do pracy? Na to jeszcze żaden rząd nie odpowiedział. To nie nasz program wywołuje patologie, tylko np. środowisko – mówi poseł Ast.