Czy z tej mąki będzie chleb? [ZDJĘCIA]
Rozmowa z Krzysztofem Wolsztyńskim, dyrektorem generalnym mistrzostw Europy U-23 w Bydgoszczy. 10 medali padło łupem polskich lekkoatletów na zakończonych w niedzielę w Bydgoszczy na stadionie Zawiszy mistrzostwach Europy U-23. Impreza udała się i sportowo, i organizacyjnie. Uczestnicy zużyli tonę lodu, wypili ponad 30 tysięcy półlitrowych butelek napojów.
O której położył się Pan w niedzielę do łóżka?
Gdzieś koło godziny drugiej, bo zgodnie z naszą tradycją, na zakończenie imprezy organizujemy dla wszystkich uczestników, sportowców, trenerów, wolontariuszy dyskotekę w Myślęcinku, która trwała od godz. 22.00 do 1.00. To jest okazja do nawiązywania przyjaźni, integracji już po zakończeniu zmagań na bieżniach, skoczniach i rzutniach. Ale była szybka pobudka, bo po trzech dniach musiałem wreszcie rano rozruszać mojego pieska. Poza tym musiałem wcześnie być na obiekcie. Tu się wiele działo, wyjeżdżały ekipy, wywożony był sprzęt.
Przed mistrzostwami ostrożnie oceniano, że możemy zdobyć sześć - siedem medali. Pan w rozmowie z „Expressem”, powiedział, że może ich być dziesięć. Skąd Pan „wiedział”, że właśnie tyle będzie.
[śmiech] Tak po cichu nie zdradzając nikomu podchodziłem do tego jeszcze bardziej optymistycznie, bo liczyłem na dwanaście krążków. Dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki z kolei był bardziej ostrożny w tych spekulacjach. Tyle lat w tym siedzę, że myślę, iż potrafię ocenić szanse poszczególnych zawodników. Dla mnie największą niespodzianką na plus była sztafeta 4x400 kobiet. Spodziewano się być może miejsca na podium, ale nie złotego medalu. Z tego, co wiem, to nawet dla trenerów było to zaskoczenie. Fatalnie zaprezentował się dyskobol Bartłomiej Stój, pewny kandydat do medalu, wicemistrz świata z ubiegłego roku, który w finale spalił trzy próby za każdym razem wypadając z koła. Z tego wynika, że tych dwanaście mogło być, tym bardziej, że mieliśmy też kilka czwartych miejsc. Zajęliśmy razem z Brytyjczykami drugie miejsce w klasyfikacji medalowej, za bardzo silnymi Niemcami. Na dziś taki jest potencjał naszej młodzieży, zaplecza reprezentacji seniorskiej.
Czy nasi medaliści, nie wspominając oczywiście już doświadczonych, takich jak Konrad Bukowiecki czy Ewa Swoboda, mogą niebawem liczyć się także wśród seniorów?
Na pewno warto tu wymienić przede wszystkich srebrną na 1500 m Sofię Ennaoui, która przegrała z Niemką legitymującą się najlepszym wynikiem na świecie... wśród seniorek. To o czymś świadczy. Kariery powinni też zrobić 400-metrowcy, zarówno panie, jak i panowie. To przejście z jednej kategorii wiekowej do drugiej jest bardzo trudne. Wielu medalistów mistrzostw U-23, w tym w 2003 roku w Bydgoszczy, potem się nie rozwinęło i wielkich karier nie zrobiło. Z kolei na przykład Tomek Majewski był tu na stadionie Zawiszy wtedy czwarty, a jak potem potoczyły się jego sportowe losy wszyscy wiemy. Generalnie są takie konkurencje, w których mamy mocne zaplecze i takie, w których praktycznie nie istniejemy.
W imprezie wzięło udział trzech reprezentantów Zawiszy i jeden MKS Inowrocław. Jak Pan ocenia ich starty?
Kamila Przybyła w skoku o tyczce zagrała va banque. Po pokonaniu 4.40, który to wynik był jej nowym rekordem życiowym lepszym o 10 centymetrów od poprzedniego, opuściła 4.45 i zadysponowała 4.50, co dałoby jej srebrny medal. Nie udało się. W pierwszym skoku poprzeczka uderzyła ją w twarz, co ją wyraźnie zdeprymowało i dwa kolejne podejścia były kompletnie nieudane. W sumie zrobiła coś fajnego. Chwała jej za to, że zaryzykowała, że walczyła. Wierzę, że już niebawem będzie bardzo wartościową zawodniczką. Kacper Schubert w finale 110 m przez płotki zajął ostatnie miejsce, ale patrząc na jego rekord życiowy nie spodziewaliśmy się wiele więcej, choć mógł wypaść nieco korzystniej, bo uzyskał czas dużo gorszy od swojego najlepszego w karierze. Mimo wszystko to na pewno jest jego sukces, i jego trenera Wiesława Czapiewskiego. Marlena Morton odpadła w półfinale, ale poprawiła swój rekord życiowy. To się liczy. Bardzo zawiódł inowrocławianin Norbert Kobielski. W tym roku już skakał wzwyż 2.26, 2.24, Tymi wynikami miałby medal. Tymczasem pokonał zaledwie 2.19, co dało mu ósmą lokatę. Mam nadzieję, że wyciągnie z tego wnioski. On jest młodym zawodnikiem, pierwszy rok startuje w tej kategorii i czekają go jeszcze jedne ME U-23 za dwa lata.
Z jakimi opiniami, z jakimi wrażeniami wyjeżdżali z Bydgoszczy uczestnicy zawodów i działacze europejskiej federacji?
Wszyscy oceniali je bardzo pozytywnie, jako najlepsze w ostatnich latach. Osobiście przyjmowałem wiele gratulacji. Na to złożyła się praca całego sztabu organizacyjnego liczącego kilkadziesiąt osób oraz 250 wolontariuszy z całego kraju. W tym miejscu mogę przytoczyć dwie ciekawostki. W trakcie mistrzostw zużyliśmy tonę lodu, żeby zawodnicy mogli się chłodzić. Przygotowaliśmy 40 tysięcy półlitrowych butelek napojów, a uczestnicy wypili około 30 tysięcy.
Polskie medale na ME U-23
Złote: Konrad Bukowiecki - pchnięcie kulą, Ewa Swoboda - 100 metrów, 4x400 metrów kobiet (Dominika Muraszewska, Adrianna Janowicz, Mariola Karaś, Aleksandra Gaworska).
Srebrne: Klaudia Kardasz - pchnięcie kulą, 4x400 metrów mężczyzn (Wiktor Suwara, Przemysław Waściński, Kajetan Duszyński, Dariusz Kowalik), Daria Zabawska - rzut dyskiem, Sofia Ennaoui - bieg na 1500 metrów.
Brązowe: Michał Rozmys - bieg na 1500 metrów, Martyna Galant - bieg na 1500 metrów, Marcelina Witek - rzut oszczepem.
Wyniki zawodników Zawiszy
Kamila Przybyła, skok o tyczce, 4. miejsce, 4.40 (rekord życiowy)
Kacper Schubert, 110 m ppł, 8. miejsce, 14,21
Marlena Morton, 100 m ppł, półfinał, 13.58 (rekord życiowy)