Czy w Gorzowie będzie zakaz zakazywania?
Słynne tabliczki „zakaz wyprowadzania psów” są bezprawne - ocenił sąd administracyjny. Radna Marta Bejnar - Bejnarowicz pyta więc miasto, czemu w Gorzowie ciągle jeszcze stoją?
Chodzi o jedną tabliczkę przed blokiem przy ul. Kochanowskiego (a tak naprawdę o wszystkie podobne w całym Gorzowie). Stoi ona na terenie spółdzielni Staszica. I zakazuje wyprowadzania psów na tereny zielone. - Czy legalnie? I na jakiej podstawie?- pyta radna M. Bejnar - Bejnarowicz?
Furtka dla wszystkich
Bo podstawy żadnej nie ma. W zeszłym roku jasno ocenił to Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu. Stwierdził wprost, że zakazywanie wejść na trawnik z psem ogranicza prawa właścicieli psów i nijak ma się do polskiego prawa. A przecież wewnętrzne regulaminy spółdzielni czy wspólnot nie mogą stać ponad ustawami.
Co prawda zeszłoroczne rozstrzygnięcie dotyczyło nielegalności tabliczek w miejscowości Wołów, a w Polsce nie ma prawa precedensu, czyli przepisy po jednym wyroku sądu nie są nagle powszechnie obowiązujące, ale... daje to podstawę do „unieważnienia” tabliczek w każdym mieście. Do tego właśnie zmierza interpelacja radnej, która w piśmie do prezydenta posiłkuje się właśnie wyrokiem z Wrocławia.
I choć odpowiedzi na pismo radnej jeszcze nie ma (interpelacja jest świeżutka, z 20 sierpnia), to dyskusja już jest.
Psy tak, kupy nie
Wiceprezes spółdzielni Staszica Marek Puchalski zżyma się nieco na pytanie o tabliczkę. - Tak, tak. Wiemy, że w rzeczywistości nie ma mocy prawnej. Postawiliśmy ją na żądanie ludzi. W idealnym świecie, gdzie każdy sprząta po pupilu, byłaby niepotrzebna - mówi. Dodaje też, że nikt nic nie ma do psów, tylko do tego, co po sobie zostawiają, a czego właściciele w większości nie sprzątają. Więc łatwiej zakazać gdzieś psom wstępu, niż wymusić sprzątanie po nich. - Wielkie słowa i prawo sobie, a rzeczywistość sobie - dodaje M. Puchalski. A ta rzeczywistość - jak przekonuje - to gremialna chęć posiadania wolnej od kup przestrzeni.
W idealnym świecie, gdzie każdy sprząta po pupilu, taka tabliczka byłaby niepotrzebna
Radna Bejnarowicz upatruje szansy na czyste trawniki gdzie indziej: w budowie wybiegów dla psów (od lat mieszkańcy się o nie dopominają, ale nowe nie powstają) i w promowaniu dobrych obyczajów, czytaj: sprzątania.
To ostatnie już się dzieje. Miasto na swoim terenie ustawiło nowe tabliczki: nie zakazują wstępu psom, ale proszą o sprzątanie (są takie m.in. w parku Górczyńskim i Parku Wiosny Ludów). Trwa też akcja „Odkupmy Gorzów”, która polega na promowaniu zbierania odchodów po psie i wyrzucania ich do kosza. Strażnicy miejscy z tej okazji rozdają właścicielom psów jednorazowe woreczki w wygodnym opakowaniu.
Nie takie oczywiste
Co na to gorzowianie? Głosy są podzielone. - Tabliczki powinny być. Są miejsca, gdzie nie powinno się wprowadzać psów. Bo co mi po tym, że człowiek posprząta odchody, jeśli pies narobił do piaskownicy? - mówi pan Adam, młody tata, którego spotykamy w Parku Wiosny Ludów.
Ale już Danuta Miłosiak (ma psa i kota) zapewnia, że „porządni ludzie” wiedzą, gdzie zwierząt się nie wprowadza. - A tych bezmyślnych żadne tablice nie powstrzymają - dodaje.