Czy tradycyjne święta wielkanocne powoli zaczynają przegrywać z nowoczesnymi, wyjazdowymi?
Jedni święta spędzają w domu, w rodzinnym gronie. Inni wolą wyjechać i wypocząć w górach, nad morzem. Czy wciąż jesteśmy wierni wielkanocnym tradycjom?
Antonina Ambrożewicz-Sawczuk z Zielonej Góry Raculi: TAK: Święta spędzajmy z rodziną, a wyjazd planujmy na wakacje
Święta powinniśmy spędzać w domu czy może na plaży nad ciepłym morzem?
Jestem zwolenniczką spędzania świąt z rodziną, przy jednym stole. Nie tylko dlatego, że to tradycja, którą należy kultywować. Tak mało mamy dziś okazji do rodzinnych spotkań, zwłaszcza młodzi siedzą w tych swoich biznesach od rana do wieczora. Święta to możliwość zatrzymania się na innych sprawach, bycia z najbliższymi w podniosłej, wyjątkowej atmosferze.
A Pani z kim zasiada do świątecznego stołu?
Z synową, synem, wnukami. Czasem jest więcej osób. Czasem odwiedza się też dalszą rodzinę. Ostatnio pojechaliśmy do Górzykowa, do synowej siostry i jej rodziny. Zawsze są to jednak tradycyjne, rodzinne, radosne spotkania. Nie wyobrażam sobie, że miałabym gdzieś wyjechać nad morze czy w góry. To już nie to samo... A wyjechać można latem, na wakacje.
Ale do świąt w domu trzeba się przygotować, sprzątać, gotować... Można przecież się umęczyć i po co?
Przygotować się to trzeba duchowo. Byłam u spowiedzi, a jakże, choć nie ma z czego się spowiadać (śmiech). A sprzątanie? W domu zawsze trzeba mieć czysto. Potrawy? Przecież codziennie coś musimy jeść. Nie ma co przesadzać z przygotowaniami. I warto dzielić się pracą. Synowa upiecze sernik, przyrządzi jajka. Będzie biała kiełbaska, którą lubię. I sobie nie odmówię, bo święta rządzą się swoimi prawami.
No i potem wszyscy narzekają na brzuchy. Obiecują sobie, że w przyszłym roku nie będą już tyle jeść.
Święta są po to, żeby sobie nie odmawiać ulubionych dań. Ale też jeść z rozwagą. Naszą tradycją jest na przykład obowiązkowy, rodzinny spacer po Raculi, żeby nie siedzieć cały dzień przy stole i zgubić parę kilogramów…
Łukasz Konik z Gorzowa, pracuje w Uzdrowisku Konstancin NIE: Wielkanoc spędzamy aktywnie, a na stołach gości też hummus
Jak dziś spędzamy Wielkanoc? Tradycyjnie, przy suto zastawionym stole, czy na wyjeździe?
Są zwolennicy tradycyjnego spędzania świąt, ale są też ci, którzy święta Wielkiejnocy spędzają z rodziną na wyjeździe. Do nas, do Konstancina, przyjeżdżają całe rodziny i w ten sposób świętują.
Czyli zamiast jeść w domu, jemy na wyjeździe?
Wyjazd z rodziną na święta ma kilka korzyści. Po pierwsze, nie gotujemy przez kilka dni. Podczas pobytu w hotelu mamy wszystko zagwarantowane. Jemy to, na co mamy ochotę. Chcemy zjeść tradycyjny żur z białą kiełbasą? Żaden problem! Mamy ochotę na babkę z marakują i hummus? To też nie jest kłopotem (uśmiech)! Po drugie, mamy możliwość rozrywki i aktywnego spędzenia czasu. Nie wszyscy tak robią, ale zdecydowana większość naszych gości korzysta z różnych atrakcji. Już po niedzielnym śniadaniu wybierają się na spacer po parku, korzystają z kąpieli solankowych, inhalacji, chodzą na aquaaerobik. Są w ruchu. A po takim aktywnym popołudniu ponownie siadają do stołu.
A co jest na tym stole? Zmieniamy świąteczne menu?
Tak. Podróżujemy po świecie, uczymy się nowych smaków i chcemy wprowadzać je na świąteczny stół. Coraz częściej w Wielkanoc jemy pierogi, które kojarzą się nam z wigilią. Ale faszerujemy je soczewicą, jajkami, białą kiełbasą albo ciecierzycą. Jemy też pasztety, ale warzywne albo z kaszy gryczanej. Stawiamy też na ryby, najczęściej wędzone. Wielkanoc to też potrawy z drobiu. Ale obok kaczek pojawiają się perliczki i przepiórki.
A desery?
Sernik, ale na zimno, zrobiony przy użyciu ciekłego azotu. Babki też jemy, ale na przykład z mango. Wciąż widać tradycję na naszych stołach, ale ją zmieniamy, unowocześniamy.
KOMENTARZE:
Agnieszka Pawlicka, księgowa z Nowej Soli
- W naszej rodzinie obchodzimy święta wielkanocne tradycyjnie. Przygotowujemy się do nich starannie. Malujemy pisanki, wspólnie szykujemy koszyczek, z którym idziemy do kościoła, by został poświęcony. Święta to czas dla rodziny i na odpoczynek. Lubimy rodzinne spotkania. Spotykamy się i spędzamy razem czas. Będziemy u mojej mamy w Nowej Soli. Na czas świąt zapominamy o troskach i obowiązkach.
Monika Pawelec z Żar
- Jak co roku Wielkanoc będę obchodziła z rodziną. Odwiedzę ciocię, która także mieszka w Żarach. Święta wolę spędzać tradycyjnie. Uwielbiam ten moment, kiedy mogę zasiąść z bliskimi do stołu, a kilka dni przed świętami krzątać się po kuchni i eksperymentować z wielkanocnymi daniami. Święta to czas dla rodziny, oczywiście odpoczynek jest ważny, ale święta są naprawdę radosne, gdy spędza się je z bliskimi.
Henryka Wiśniewska, emerytka ze Smardzewa
- Święta wielkanocne w naszym domu są bardzo tradycyjne. Rozpoczynamy od wspólnej mszy, a następnie śniadania w rodzinnym gronie. Mamy dużą rodzinę. W święta przyjeżdżają do nas dzieci i wnuki. Właśnie z tego względu nigdzie nie wyjeżdżamy, bo to jest okazja do wspólnego spędzenia czasu w rodzinnym gronie. Moim zdaniem tradycja świąt nie zanika. I trzeba o niej pamiętać.
Ewa Świątczak, pielęgniarka z Międzyrzecza
- Zdecydowanie trzymamy się wielkanocnych tradycji. Mamy też własne, rodzinne zwyczaje. Tak jak w grudniu do Mikołaja, tak przed Wielkanocą dzieci piszą listy do zająca. Zając przynosi upragnione prezenty i chowa je w ogrodzie. Zostawia też list ze wskazówkami, bo znalezienie ich nie jest proste. Dzieci odnajdują kolejne koperty z tropami, a na końcu labiryntu czekają na nie prezenty. To dla nich świetna zabawa.