Czy praca magisterska ministra to plagiat?
Jest wniosek, żeby uczelnia SAN z Łodzi udostępniła pracę Andrzeja Adamczyka
Czy minister infrastruktury Andrzej Adamczyk dopuścił się splagiatowania pracy magisterskiej obronionej w łódzkiej Społecznej Akademii Nauk? A może skorzystał z szybkiej ścieżki zarezerwowanej dla wybitnych studentów? Łódzki adwokat Piotr Paduszyński w imieniu swojej klientki złożył właśnie wniosek w SAN o udostępnienie kopii pracy magisterskiej ministra Adamczyka. - Interesujący jest tryb, w którym minister do magisterium doszedł, ponieważ od licencjatu do obrony pracy magisterskiej nie minęło chyba nawet dwa lata. Mamy prawo o to pytać, bo chodzi o osobę publiczną, i to właśnie robimy - mówi Paduszyński.
Minister niedawno przyznał, że pojawiły się zarzuty, iż jego praca magisterska jest plagiatem. Zastrzegł, że „została ona zaakceptowana i przeszła wszystkie procedury”. SAN na wniosek Piotra Paduszyńskiego jeszcze nie odpowiedziała.
Czy minister infrastruktury Andrzej Adamczyk dopuścił się splagiatowania pracy magisterskiej obronionej w łódzkiej Społecznej Akademii Nauk? A może skorzystał z szybkiej ścieżki zarezerwowanej dla wybitnych studentów? Łódzki adwokat Piotr Paduszyński złożył właśnie wniosek w SAN o udostępnienie kopii pracy magisterskiej ministra Adamczyka. Paduszyński został do tego zadania wynajęty przez Violettę Kraskowską, dziennikarkę prasy kolorowej.
- O tym, czy zachodzi podejrzenie popełnienia plagiatu, będziemy mogli się przekonać dopiero po przeczytaniu pracy magisterskiej pana ministra - mówi Piotr Paduszyński. - Natomiast interesujący jest rzeczywiście tryb, w którym minister do magisterium doszedł, ponieważ od licencjatu do obrony pracy magisterskiej nie minęły chyba nawet dwa lata. Poza tym pan minister mówi, że obronił pracę na temat „zarządzania ekonomią”, a nie ma przecież takiego kierunku. Mamy prawo o to pytać, bo chodzi o osobę publiczną. I to właśnie robimy.
Paduszyński podał we wniosku podstawę prawną, czyli wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, wedle którego. WSA orzekł, ze wszelkie dane dotyczące wykształcenia osób pełniących funkcję publiczną są informacją publiczną.
Andrzej Adamczyk zdobył licencjat w zamiejscowej filii SAN w Olkuszu. Gdy pod koniec 2015 r. został ministrem infrastruktury i budownictwa, media informowały, iż prezes PiS Jarosław Kaczyński zażądał od niego uzupełnienia wykształcenia, bo 55-letni Adamczyk był jedynym ministrem w rządzie bez dyplomu magistra. I został minister Adamczyk magistrem już w 2016 r.
O kwestię sposobu zdobycia wykształcenia przez Adamczyka w zapytaniu poselskim dopytywał też szczegółowo zgierski poseł PO Artur Dunin: „dlaczego Pan Minister Andrzej Adamczyk odmawia udzielenia odpowiedzi na pytania o swoje wykształcenie? Kto był promotorem, a także kto był recenzentem pracy magisterskiej? Jak praca magisterska pana Ministra została oceniona? Jaki wydział i jaki kierunek studiów ukończył Pan Minister Andrzej Adamczyk? Ile Pan Minister zapłacił za studia na SAN? Czy prawdą jest, że Pan Minister został od razu przyjęty na III semestr studiów magisterskich?” - dopytywał poseł PO (pisownia oryginalna). Pod dość lakoniczną odpowiedzią, która nadeszła pod koniec marca podpisał się wiceminister infrastruktury Kazimierz Smoliński. Poinformował, że „minister ma wykształcenie wyższe”, a także, iż „informacje o osobach pełniących funkcje publiczne podlegają udostępnieniu, jeżeli mają związek z pełnieniem tych funkcji, a (...) przedmiotowe zapytanie nie dotyczy informacji, które podlegałyby obowiązkowemu udostępnieniu”.
To wykładnia sprzeczna z tą przywołaną przez mecenasa Paduszyńskiego, a także... Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które twierdzi - jak pisze w zapytaniu poseł Dunin - iż informacja o wykształceniu osoby pełniącej funkcje publiczne jest informacją jawną.
Sam minister Adamczyk o swojej pracy magisterskiej tak mówił w marcu w Radiu Zet: „Pojawiły się pewne zarzuty, że jej nie ma, że plagiat, jednak moja praca magisterska i moje studia są moim wewnętrznym zobowiązaniem wobec siebie”.
Dodał wtedy dopytywany o ewentualny plagiat, że „jego praca została zaakceptowana i przeszła wszystkie procedury”, a on sam „był na wszystkich zajęciach, wszystkie egzaminy zdawał ze swoją grupą”.
SAN na wniosek Piotra Paduszyńskiego jeszcze nie odpowiedziała.