Czy powołanie nowego prezesa Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze budzi wątpliwości?
Janusz Kubicki: "TAK"
– To dziwne, że nie było konkursu na stanowisko dyrektora szpitala.
Na Facebooku wybór nowego dyrektora szpitala określa Pan mianem „afery szpitalnej”...
Jeżeli PSL, czyli koalicjant, wysyła do mnie pismo (w którym można przeczytać, że nie rekomendowało Marka Działoszyńskiego, emerytowanego generała policji, na dyrektora placówki – dop. red.), to jest to jakaś forma afery. Dziwne jest to, że nie było konkursu na to stanowisko, z dnia na dzień zmienia się tę sytuację. A to przecież jest dość poważna firma. I dziwne jest to, że nie powołuje się np. profesorów, by pełnili tę funkcję.
Ale Pan sam był dyrektorem, tyle że Polikliniki, a proszę mi wybaczyć, medycznego wykształcenia Pan nie ma.
Zgadza się. Jednak prowadzenie małego samochodu, a prowadzenie statku powietrznego trochę się różni. Po pierwsze nie byłem wtedy emerytem...
Pan nie był, ale już w miejskich spółkach emeryci pracują.
Jednak nie zatrudniam emerytów w sensie przyjmowania ich do pracy. Jeżeli ktoś osiąga wiek emerytalny, bo takie osoby mam, a nie chce przejść na emeryturę, to ja go z pracy nie wyrzucam. Pan generał nie pracował 40 lat w szpitalu, by w tym miejscu osiągnąć wiek emerytalny.
Był konkurs na szefa Polikliniki?
Nie. Ale od tego czasu pewne standardy się zmieniły. Nie było wtedy w ogóle konkursów na stanowiska. Od pewnego momentu wprowadzono te ustawy. Nie podejmowałem się też prowadzenia samolotu, tylko niewielkiej placówki. A z perspektywy czasu uważam, że konkursy na stanowiska są dobre. Po to zmieniano prawo, by takie sytuacje się nie zdarzały. a ą
Elżbieta Anna Polak: "NIE"
– Tu decydowały kompetencje i doświadczenie kandydata!
Mamy „aferę szpitalną”?
Pan prezydent wymyślił sobie „aferę szpitalną”, o której rozpisuje się w internecie. Rolą prezydenta nie jest popisywanie się w godzinach pracy na Facebooku, lecz sprawne zarządzanie miastem. A tymczasem zza zarośniętych skwerów nie widać dobrego gospodarza.
W jaki sposób powołano prezesa szpitala?
Pan Marek Działoszyński, doktor nauk prawnych, został prezesem spółki szpitalnej dzięki kompetencjom i doświadczeniu zawodowemu, co daje gwarancję skutecznego zarządzania spółką. Był kandydatem zgromadzenia wspólników, czyli przedstawicieli uczelni oraz zarządu województwa, w tym dwóch wicemarszałków z PSL. W osobnej uchwale poparła go też Komisja Zdrowia Sejmiku Woj. Lubuskiego. W Polsce obowiązuje zasada równego traktowania w dostępie do pracy, też emerytów, których można znaleźć także w najbliższym otoczeniu pana prezydenta. Jeśli on pozwala sobie na krytyczne uwagi pod adresem prezesa szpitala, to przypomnę to, co wytknęli mu dziennikarze: otóż miał on 33 lata, gdy został dyrektorem Polikliniki, bez konkursu. Wcześniej nie miał żadnego doświadczenia w zarządzaniu służbą zdrowia, do Polikliniki przychodził z Polmosu, gdzie zajmował się marketingiem i handlem wódką. Sam nie ukrywał, że za nominacją kryją się koneksje partyjne. Wówczas tłumaczył, że każdemu powinno się dać szansę, „partyjnym” też. Dziś odmawia takiej szansy prezesowi szpitala, fachowcowi spoza polityki. W samorządzie województwa to PO odpowiada za ochronę zdrowia.