Czy na ulicy Mickiewicza doszło do gangsterskich porachunków?
Osiem strzałów mogło paść we wtorek w południe na rogu ulic Mickiewicza i Matejki w Toruniu. Świadkowie mówią też o porwanym mężczyźnie, którego wciągnięto do ciemnego audi kombi. Policja nie wie, kto strzelał i do kogo, bo na razie nie ma poszkodowanych.
- Te samochody krążyły ulicą Matejki. W jedną i drugą stronę. Jeden to z nich to było na pewno ciemne audi, chyba kombi - mówi jedna z okolicznych mieszkanek, który w tym czasie siedziała na ławce na podwórku między budynkami. - Wyraźnie na kogoś czekali, bo potem, gdy na chodniku pojawił się jakiś mężczyzna, kilku do niego podbiegło. Był pisk opon, ktoś wybiegł z samochodu. Ten facet dostał chyba czymś w głowę i został wciągnięty do auta. Krzyczał: ratunku. Potem ktoś jeszcze przeskoczył przez krzaki. Taki facet, prawie 2 metry wzrostu, ubrany na czarno i łysy. Miał też w ręku jakąś broń, ale to nie był pistolet, tylko coś dłuższego. Ile było strzałów? Chyba z osiem. Potem to audi odjechało ulicą Matejki w stronę ulicy Bydgoskiej.
O strzelaninie policję powiadomili okoliczni mieszkańcy i pracownicy punktów handlowych. Zamknęto dla pieszych ulice Mickiewicza pomiędzy Matejki a Moniuszki, a także część ulicy Matejki. Kierowcy mieli jeszcze gorzej. Na kilka godzin zamknięto Mickiewicza na dłuższym odcinku - pomiędzy aleją 500-lecia a ulicą Matejki. Matejki była zablokowana dla aut od Słowackiego do Krasińskiego. Utrudniony był również dostęp do siedziby Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Policyjne taśmy zniknęły z tych miejsc dopiero około godziny 15.
Policja okoliczności wczorajszego zdarzenia. Nie zgłosił się nikt pokrzywdzony.
Była potrzebna między innymi dlatego, że trzeba było wejść kilka metrów po drabinie i zbadać ślady po jakimś pocisku, który trafił w budynek, kilkadziesiąt centymetrów pod jednym z okien. Spowodował on sporą dziurę w elewacji, która była również cała okopcona.
- W tym mieszkaniu chyba wtedy nikogo nie było. Ale gdyby ktoś był i pocisk trafiłby wyżej w szybę. mogło przecież dojść do tragedii, bo to się nawet chwilę po strzale w tej dziurze paliło - dodaje jeden z pobliskich mieszkańców. - Może to była jakaś raca. Bo skąd ten ogień.
Policja wczoraj po południu nie informowała do kogo strzelano i z czego?
- Wczoraj około godziny 12.15 dyżurny toruńskiej policji otrzymał informację o zdarzeniu do jakiego miało dojść u zbiegu ulic Matejki i Mickiewicza w Toruniu - mówiła wczoraj po południu Wioletta Dąbrowska z toruńskiej policji - Świadkowie przekazali nam informację o odgłosach, być może strzałów oraz dwóch pojazdach, które przemieszczały się z bardzo dużą prędkością. Policjanci ustalają, z jakim zdarzeniem mieliśmy do czynienia.
Prowadzący postępowanie nie potwierdzają również, aby miało tam dojść do porwania jakiegoś mężczyzny.
Według informacji od naszych Czytelników, na drogach wylotowych wokół Torunia pojawiły się policyjne blokady. Uzbrojeni po zęby policjanci kontrolowali wszystkie wyjeżdżające auta. Toruńska policja, niestety, nie informuje, gdzie konkretnie były rozstawione posterunki i czy te działania przyniosły rezultaty. Czy udało się namierzyć podejrzane samochody? O tym również cisza.
Ostatnie wydarzenia przypominają sensacyjne historie z początku lat dwutysięcznych. Do dziś nie wiadomo, kto i na czyje zlecenie 7 sierpnia 2000 roku strzelał z broni maszynowej przed toruńskim Filmarem. Wiadomo natomiast, że były to gangsterskie porachunki.
W tamtym czasie Toruń był areną wojny gangów. Podkładano bomby, dochodziło do starć pomiędzy rywalizującymi grupami. Mówiło się, że to Adam R. po wyjściu zza krat robi „porządek” w mieście, bo zbyt wielu lokalnych przestępców zaczęło działać na własną rękę. Czerpali haracze z agencji, wchodzili w narkotykowy biznes pomijając swego bossa.
Do najgłośniejszej strzelaniny doszło w 1998 r. w toruńskim sądzie. To w związku z tym incydentem Ministerstwo Sprawiedliwości zainstalowało wykrywacze metalu we wszystkich jednostkach rejonowych i okręgowych. Również w przypadku strzelaniny w sądzie, w grę wchodziły porachunki gangsterskie.