Czy mamy pomysły na zieleń w Żarach?
Radni lewicy ponownie pytają o miejskiego ogrodnika. Nie widzimy potrzeby innej organizacji tych zadań - odpowiada Patryk Faliński.
Z powodu ubiegłorocznych nawałnic odnotowaliśmy znaczne straty w miejskim drzewostanie – dopytywał na piątkowej sesji rady miasta, Jacek Niezgodzki. - Czy dysponujemy szacunkami, ile drzew zmuszeni byliśmy usunąć? Czy mamy plan nasadzeń? Gdzie i jakie gatunki? Ile będzie to kosztować i kto to wykona?
Nie obyło się też bez zapytania o ogrodnika miejskiego. Za fachową opieką nad zielenią miejską radni opowiadają się już od dłuższego czasu. Spowodowane jest to postępującą degradacją terenów zielonych. W samym tylko parku przy al. Jana Pawła II w ubiegłym roku usunięto kilkadziesiąt drzew. Niektóre powaliła wichura, inne wytypowano jako potencjalnie zagrażające przechodniom. Piły regularnie pracują na cmentarzu i żarskich osiedlach.
W ciągu ostatnich lat zniknęły całe aleje, które dotychczas zdobiły miasto. Profilaktyczne wycinki zastępują codzienną dbałość o starodrzewy.
Jednocześnie wiele miejsc na obrzeżach miasta pozostaje poza uwagą włodarzy. Wskazał na to radny Rudolf Kikowicz, przywołując przykład kompleksu w pobliżu ul. Kaszubskiej. Oczekiwania społeczne są takie, żeby drzewa wycinać – zauważył wiceburmistrz Patryk Faliński podkreślając, że opłaty z tytułu pozwoleń na wycinkę pozwalają finansować nowe nasadzenia.
Nie mamy szczegółowego planu, dokumentu – mówił – co nie znaczy wcale, że nie mamy żadnych koncepcji, według których możemy pracować i wykonywać dobrą robotę.
Odnosząc się do zarzutu o brak fachowca znającego problematykę projektowania terenów zielonych, P. Faliński przypomniał, że wydział infrastruktury zatrudnia osobę zajmującą się procedurą uzyskiwania zezwoleń na usuwanie drzew. Miasto współpracuje też z dendrologiem, wspomagającym działania MOSRiWu, jednostki, która wykonuje prace na miejskich terenach zielonych. Według magistratu to w zupełności wystarczy, zaś efekt istniejących rozwiązań nie wymaga istotnych zmian.
- Z pana wypowiedzi wyziera obawa, że dzieje się coś złego, a to nie jest prawda – bronił się wiceburmistrz. - Zgadzam się z poglądem, który wyraził pan w prasie, że fakt potencjalnych zagrożeń, czy konieczność sprzątania liści, nie może być powodem szafowania pozwoleniami na wycinkę. Dlatego też od tego roku zamierzamy skupić się na pracach inwentaryzacyjnych i przeglądzie zieleni, tak, by bardziej racjonalnie planować przyszłe prace.
Do dyskusji włączyła się także burmistrz, Danuta Madej
Odniosła się do uwagi radnego Niezgodzkiego na temat koncepcji rewitalizacji skweru przy placu Łużyckim. O pomoc w jego zagospodarowaniu poproszono młodzież, w ramach konkursu międzyszkolnego. Plac Łużycki jest przewidziany do modernizacji.