Czy Łódź jest już wystarczająco rowerowa, żeby przestać budować?

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Gałasiński
Matylda Witkowska

Czy Łódź jest już wystarczająco rowerowa, żeby przestać budować?

Matylda Witkowska

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to na wiosnę Łódzki Rower Publiczny osiągnie docelowy kształt i zgodnie z polityką miasta nie będzie dalej rozbudowywany. Tylko czy naprawdę liczba stacji jest wystarczająca?

Obecnie system Łódzkiego Roweru Publicznego składa się ze 101 stacji. Z tego 100 opłacone zostało przez miasto, jedna to stacja sponsorska wykupiona przez Port Łódź. W sumie po ulicach Łodzi jeździ 1010 publicznych rowerów zarządzanych przez firmę Nextbike. Koszt utrzymania systemu przez cztery sezony to 12,3 mln zł.

Do obecnych stanowisk ma wkrótce dołączyć 47 nowych. W ramach zamówienia uzupełniającego za kwotę 6,75 mln zł wykona je firma Nextbike. Nowe stacje pojawią się wokół centrum, otaczając obszar już objęty systemem Łódzkiego Roweru Publicznego. Staną m.in. wzdłuż ul. Aleksandrowskiej i na Teofilowie, na Widzewie wzdłuż ul. Rokicińskiej, na Radogoszczu wokół ul. Zgierskiej oraz na Retkini. Będą też na Starym Polesiu, na Górnej w rejonie ul. Przybyszewskiego, w Nowym Centrum Łodzi. Mają być na ulicach 1 sierpnia.

Kolejne 56 stacji powstanie w ramach ogłaszanego właśnie zamówienia. Powstaną na dalszych osiedlach, m.in. na Widzewie, Janowie, Stokach, w Nowo-solnej, czy na Marysinie. Mają działać do końca sezonu 2019, a miasto planuje przeznaczyć na nie około 8 mln zł. Teoretycznie mają one powstać do końca roku, ale najprawdopodobniej procedura przetargowa przeciągnie się i powstaną później.

Natomiast na wiosnę przy przystankach Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej pojawi się 13 stacji stawianych w ramach regionalnego systemu rowerów publicznych tworzonego przez ŁKA.

W ten sposób w Łodzi pojawi się 217 stacji i 2170 rowerów publicznych. Kształt systemu to próba kompromisu między 57 lokalizacjami wybranymi przez łodzian w budżecie obywatelskim na rok 2017, a koncepcją utrzymania spójności systemu. Aby to wykonać miasto „dołożyło” stacji i przedłużyło okres działania do końca 2019 r.

Jak każdy kompromis nie jest on idealny. Nadal duże połacie miasta nie będą pokryte systemem. Bez roweru publicznego zostanie Złotno, Ruda Pabianicka, czy wschodnie tereny Bałut. Nie dojedziemy rowerem do Lasu Łagiewnickiego czy nad Stawy Stefańskiego. O pokryciu systemem rzadko zaludnionych obrzeży miasta nikt nawet nie myśli.

W dużej mierze zachowane zostało jednak to, co zadecydowało o sukcesie łódzkiego systemu: duża gęstość stacji, która pozwala użytkownikowi łatwo znaleźć rower i dotrzeć do wybranego celu. Choć powstaną też odległe stacje jak choćby w Nowosolnej.

Wygląda na to, że do 2019 r. na mapie łódzkich rowerów publicznych nic się już nie zmieni. Jednak wkrótce znów trzeba będzie się zastanowić, co dalej tym z środkiem transportu. Przed 2020 rokiem trzeba będzie wybrać nowego operatora. A jeśli rower nadal będzie popularny, zastanowić się nad poszerzeniem go o kolejne obszary.

W obecnych czasach od rowerów publicznych nie ma odwrotu. Nie ma też sensownej alternatywy. Nie sprawdził się nowatorski w swojej koncepcji system rowerów w Krotoszynie. Z darowizn od mieszkańców urząd miasta pozyskał 15 rowerów, które własnym sumptem wyremontował i pomalował na jednolite kolory. Można z nich było korzystać za darmo pod warunkiem odstawienia na jeden z wyznaczonych stojaków. Mieszkańcy Krotoszyna mogli zaoszczędzić w ten sposób milion złotych, bo na tyle szacowano koszty komercyjnego systemu. Niestety, po tygodniu użytkowania 10 rowerów skradziono, a dwa zepsuto. Do jazdy zostały trzy.

Fiaskiem zakończył się też wprowadzony w Krakowie system finansowania rowerów niemal w całości przez ich użytkowników. Zamiast darmowych 20 minut i drobnej opłaty za dłuższy czas w stolicy Małopolski wprowadzono abonamenty. Nie są one tanie. Za 19 zł miesięcznie można jeździć codziennie przez godzinę. Jeśli ktoś nie ma abonamentu, płaci aż 19 gr za minutę, czyli prawie 2 zł za 20 minut, które w Łodzi są bezpłatne. Efekt? Używany w zeszłym roku system miał ponad 50 tys. użytkowników, obecny do kwietnia zebrał 3 tys.

W branży rowerów publicznych wciąż wprowadzane są nowości. W Krakowie za drobną opłatą można już zostawiać rower w dowolnym miejscu. Za kilka lat takich udogodnień prawdopodobnie będzie więcej. Warto je obserwować i pomyśleć jak włączyć do łódzkiego systemu.

Matylda Witkowska

Od kilkunastu lat jestem dziennikarką Dziennika Łódzkiego. W pracy zajmuję się zdrowiem, ochroną środowiska i miejskimi problemami. Ale piszę też o tym, co w życiu łodzian jest przyjemne: w mojej działce są imprezy, kulinaria oraz duma i serce Łodzi czyli ulica Piotrkowska. Prywatnie jestem urodzonym mieszczuchem. Cieszy mnie moda na miasta zielone i dobre do życia, wolę jeździć rowerem niż autem. Fascynuje mnie to, co niezwykłe. Ktoś widział w Łodzi ufo? Chętnie tam podjadę.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.