Czy leci z nami prezydent
Jacek Wójcicki zamienił życie na wsi na życie w mieście. Nie jest już wójtem, a prezydentem. Od 3,5 miesiąca także gorzowianinem. A jakim jest szefem miasta?
Jacek Wójcicki szedł do wyborów jako nie tylko przeciwnik, ale i przeciwieństwo ówczesnego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Namówiła go do tego ekipa społeczników z Ludzi dla Miasta. Zrobiła sondaż, z którego wynikało, że to on - wówczas wójt podgorzowskiego Deszczna - ma największe szanse na wygraną. W kampanii obiecywał głównie to, że będzie inaczej jak za poprzedniej władzy. Liczyć się będą mieszkańcy i ich potrzeby, a nie wizje rządzących i ich „pomnikowe” inwestycje. Drogi i chodniki będą remontowane, zieleń zadbana i przystrzyżona, a władza i urzędnicy wreszcie będą „dla ludzi”. Efekt? Wójcicki rozgromił poprzednika już w pierwszej turze. Minęło jednak kilkanaście miesięcy i...
Szok! Odleciał?
Prezydent nie zgodził się ujawnić zarobków swojego doradcy (zrobił to dopiero, gdy nakazało to Samorządowe Kolegium Odwoławcze).Alina Czyżewska, która prowadziła kampanię Wójcickiego i była jego życiową partnerką, w wywiadzie dla „GL” mówi: - Szliśmy do wyborów pod hasłami wprowadzenie pełnej jawności, otwarcia urzędu na mieszkańców. A pan prezydent Jacek Wójcicki parę miesięcy po wyborach nad interes mieszkańców przedłożył interes swojego doradcy. To dla naszego środowiska niebywałe. Szok!
- Nie zawsze jest łatwo i miło. Jacek Wójcicki jako prezydent kieruje całą armadą statków. Jest admirałem - próbowała łagodzić nastroje w kolejnym wywiadzie Marta Bejnar-Bejnarowicz, która jest liderką klubu radnych Ludzie dla Miasta. Ten klub miał być zapleczem Wójcickiego. Dziś prezydent Gorzowa zdaje się stawiać na innego konia. Przykład? Choćby z tego tygodnia. Ludzie dla Miasta od kilkunastu miesięcy domagali się remontu chodników. No i Wójcicki ogłosił start programu ich naprawy. Tyle że o Ludziach dla Miasta przy tym nawet nie wspomniał, a zasługi przypisał klubowi Gorzów Plus, który otwarcie deklaruje poparcie dla Wójcickiego. - W 13. miesiącu oczekiwania na program naprawy chodników, ze zdziwieniem dowiadujemy się, że powstał on z inicjatywy istniejącego od pięciu miesięcy klubu - oświadczyła Bejnarowicz.
Suchej nitki nie zostawia na Wójcickim Grzegorz Witkowski - społecznik. To od jego protestu przeciwko wycięciu alejek za rządów Jędrzejczaka zaczęła się formować grupa Ludzi dla Miasta: - Ludzie wybierali Jacka Wójcickiego, rzutkiego, sympatycznego, czującego miasto samorządowca. A kogo mają? Zupełnie innego człowieka. Wójcicki odleciał i nie rządzi miastem. Jest tym, kim sam nie chciał być.
- To subiektywna ocena. Ja nie zmieniłem swoich ideałów. Rolą prezydenta jest realizowanie oczekiwań i pomysłów mieszkańców. To główny cel mojej pracy dla miasta. Dalej chcę naprawiać Gorzów, a rządzenie jest sztuką kompromisu - tak w rozmowie z „GL” odpiera zarzuty prezydent.
Prezydenci na biegunach
By porozmawiać z Wójcickim o jego prezydenturze, odwiedzam go w urzędowym gabinecie. Ten zmienił się nie do poznania. Za poprzednika wystrój był poważny: masywne meble miały chyba dodawać dostojeństwa. Wtedy nowoczesności ani widu, ani słychu. Teraz wszystko jest tu nowe. Odmalowane ściany, niemal ascetyczne meble, jak w nowoczesnym biurze.
Zmianę stylu widać także w kierowaniu miastem. Za Jędrzejczaka powstała w mieście filharmonia, centrum basenowe z lodowiskiem, wyremontowano, a właściwie zbudowano niemal od zera stadion żużlowy i amfiteatr. A dorobek Wójcickiego? Gdy jako dziennikarz słucham tego, co mówi ulica, słyszę, że dzięki nowemu prezydentowi zniknęło kilkaset metrów barierek wzdłuż torów tramwajowych, a miasto ma atrakcyjniejsze ozdoby świąteczne. I Gorzów nie zarasta już trawą.
- Ja oderwałem się od ziemi, bo w głowie widziałem miasto za 10, 15, 20 lat. Stąd też filharmonia, duże inwestycje w infrastrukturę. Problem Wójcickiego jest dokładnie na drugim biegunie. On widzi miasto tu i teraz: trawniki, ławki, likwidacja płotku przy Chrobrego, akcje, zabawy, fajny nastrój. Pewnie to dla niektórych jest istotne. Jednak nie tworzy przyszłości miasta. Prezydent nie ma wizji przyszłości, nie wybiega do przodu - tak Wójcickiego ocenił na naszych miastach jego poprzednik. Wójcicki kontruje: - To bardzo dobrze, że w mieście nie dzieje się spektakularnie. Czasy monumentalnych inwestycji minęły. Nie da się zarządzać miastem, serwując kilka rodzynków. Trzeba działać całościowo na różnych płaszczyznach. Komfort podnosi się też przez łatanie dziur w ulicach i dbanie o zieleń.
Wójcicki zaznacza jednak, że wkrótce przedstawi wieloletni plan inwestycyjny. Zakłada on, że przez kilka lat na 200 inwestycji pójdzie aż 1 mld zł. Całkowicie przebuduje centrum, żeby było dla ludzi. Powoła Centrum Edukacji Zawodowej - doradza mu w tym Piotr Voelkel - człowiek, który założył grupę kapitałową Vox (tę od mebli). Wójcicki ściągnął do Gorzowa też innych wysokiej klasy fachowców, np. speców od rewitalizacji: Wojciecha Kłosowskiego z Lublina czy Hannę Gill-Piątek z Łodzi.
Kilometr do pracy
Były prezydent dojeżdżał do urzędu z podgorzowskiej wsi Chwalęcice. Obecny gospodarz miasta mieszkał w Deszcznie, ale od sylwestra wynajmuje mieszkanie w śródmieściu. - Żeby zarządzać miastem, trzeba być jego częścią. Wtedy się je najlepiej czuje - mówi. Pracę zaczyna o 7.00. Kończy o 18.00, a bywa, że i o 21.00. I udaje mu się jeszcze znaleźć czas na swoje pasje.
- Staram się biegać dwa-trzy razy w tygodniu. Schudłem już 12 kg - przyznaje Wójcicki. Czeka na cieplejsze dni, by zacząć jeździć rowerem. Jędrzejczak odkrył Facebook, jak szły wybory. Wójcicki jest tam „od zawsze” i codziennie. W realu można spotkać go na ulicy, w tramwaju. Wójcicki w kraju nadal uchodzi za pierwszego prezydenta ruchów miejskich. w Gorzowie pęknięć między nim a Ludźmi dla Miasta nie da się już ukryć. Lokalne media punktują jego wpadki, choć z wieloma dziennikarzami prezydent jest na „ty”. - Nie wiem, czy będę rządził jedną kadencję czy dłużej. Chcę jednak poprowadzić miasto do rozwoju i sprawić, by - niezależnie od tego, kto na ten okręt wsiądzie - mieć pewność, iż będzie on stabilnie płynął dalej - deklaruje.