
- Nasz roczny budżet to 43 mln zł. Nie jesteśmy więc w stanie zapłacić kary w wysokości 38 mln zł - mówi wicestarosta Tomasz Stupienko.
Przy drodze ze Świniar do Radachowa rosło kilkaset ponadstuletnich drzew. Teraz na tym odcinku pozostały tylko ich „kikuty”. Powodem jest nieprawidłowe obcięcie korony drzew w 2012 roku, które doprowadziło do ich zniszczenia. - Korona drzew została przycięta w sposób niezgodny ze sztuką ogrodniczą, doprowadzając do tak zwanego ogłowienia - mówi Izabela Woch, specjalistka ds. ochrony środowiska z magistratu w Ośnie.
Sprawcą zamieszania jest zarząd dróg powiatowych, który wydał taką decyzję. Teraz może ona kosztować powiat prawie 38 mln zł. Taka jest wysokość kary za zniszczenie 151 drzew (wykazują one jeszcze oznaki żywotności). - Jeśli okaże się, że powiat będzie musiał zapłacić taką karę, to jest to dla nas równoznaczne z bankructwem - nie ukrywa wicestarosta słubicki Tomasz Stupienko.
- Dokumentacja zgromadzona w sprawie prowadzonej przez burmistrza wykazała, że nałożenie kary jest zasadne w przypadku 151 drzew (w przypadku 59 drzew postępowanie zostało umorzone z braku wystarczających dowodów, w przypadku 7 drzew odmówiono nałożenia kary, ponieważ drzewa w momencie dokonywania cięć były w stanie nie rokującym na przeżycie - posiadały suche i ułamane gałęzie, których wycięcie jest dozwolone - dop. red.) - wyjaśnia Izabela Woch.
Za takie potraktowanie drzew, powiat ma zapłacić prawie 38 mln zł gminie, która rozpoczęła już postępowanie administracyjne. Wysokość kary za usunięcie pojedynczego drzewa uzależniona jest od jego gatunku, a także od obwodu drzewa, a te znajdujące się na drodze Radowa były bardzo duże. - Kara administracyjna za zniszczenie 151 drzew przez Zarząd Dróg Powiatowych wynika z zastosowania stawek znajdujących się w odpowiednim obwieszczeniu i rozporządzeniu Ministra Środowiska - wyjaśnia Izabela Woch.
Decyzję o przycięciu drzew wydał szef zarządu dróg powiatowych Jan Stachowiak. Nie udało nam jednak się z nim skontaktować, gdyż obecnie przebywa na urlopie. Jak dowiedziała się „Gazeta Lubuska”, Stachowiak tłumaczył, że jego decyzja motywowana była prośbami mieszkańców, którzy w obawie przed opadającymi na jezdnię gałęziami, chcieli ich obcięcia. Istotne jest również to, kto bezpośrednio przyczynił się do zniszczenia drzew. Z informacji, które dotarły do starostwa wynika, że to pracownicy ZDP wzięli sprawy we własne ręce. - Tak właśnie się dzieje, gdy drogowcy zajmują się przycinaniem drzew. Nie wiemy dlaczego nie zajęła się tym wynajęta firma - mówi wicestarosta Stupienko.
Działania szefa ZDP mogą też doprowadzić powiat do bankructwa. - Spłata takich pieniędzy jest całkowicie poza naszym zasięgiem - wyjaśnia Stupienko. Tym bardziej, że kara za wycinkę drzew nie jest jedynym problemem finansowym, z którym powiat musi się zmierzyć. - Musimy oddać 5 mln zł za pobieranie opłat eksploatacyjnych na terminalu w Świecku. Ze względu na nie najlepszą kondycję budżetu, banki nie chcą przyznawać nam już kredytów - dodaje wicestarosta.
Decyzja burmistrza nie jest jednak prawomocna. Karę odroczono na trzy lata. - Sprawdzimy, czy po tym czasie drzewa zachowają żywotność lub odtworzą korony. Jeśli tak, to wysokość kary będzie adekwatnie obniżona - mówi Woch. Jak przyznaje jednak pani Izabela, w przypadku wielu drzew szanse na to są niewielkie. I dodaje. - Kara administracyjna stanie się wymagalna po upływie 3 lat od wydania decyzji. Prawo przewiduje możliwość jej rozłożenia na raty. Nie jesteśmy jednak w stanie przesądzić finału sprawy, ponieważ stan prawny od wszczęcia postępowania ulegał istotnym zmianom.
- Nawet jeśli kara byłaby obniżona przykładowo do 30 mln zł., to jej spłata w ratach i tak jest poza naszym zasięgiem. Dlatego też z pewnością będziemy odwoływać się od tej decyzji - zapowiada Stupienko.