Czworonożny przyjaciel to nie prezent pod choinkę
Pies nigdy nie powinien być świątecznym prezentem -niespodzianką - mówi Miriam Gołębiewska, trenerka i psycholog zwierząt
Znajomi szukają prezentu pod choinkę dla dwunastoletniej córki. Dziewczynka jest obowiązkowa, dojrzała, bardzo odpowiedzialna i od kilku lat namawia rodziców, by kupili jej psa. Czy niespodzianka na czterech łapach to dobry pomysł?
Nie, nie i jeszcze raz - nie! Pies nigdy nie powinien być świątecznym prezentem - niespodzianką dla dziecka, nawet gdy jest to obowiązkowa, zdaniem rodziców, nastolatka. Jeśli pies wchodzi do rodziny, to odpowiedzialność za zwierzaka musi być rozłożona na wszystkich domowników. Nie chodzi tu tylko o wychodzenie na spacery, po prostu nie można zrzucać ciężaru wychowania psa na jedną tylko obdarowaną nim osobę.
Ale jeśli rodzina zadeklaruje, że przyłączy się do wychowywania czworonoga, to sytuacja się zmienia, prawda?
Zgoda, pozostaje jednak wiele innych argumentów, by odwieść dorosłych od tego pomysłu. Jeśli myślą o szczeniaku konkretnej rasy, to warto byłoby wziąć psa z dobrej hodowli. A taki wybór wymaga czasu na znalezienie takowej i na „zamówienie” szczeniaka. Przecież nie zawsze można liczyć na to, że akurat na Boże Narodzenie będzie można zabrać malucha do domu.
Nie każdy chce mieć w domu championa z rodowodem. Pozostaje adopcja ze schroniska...
Oczywiście, tam też szczeniaków nie brakuje. Może jednak warto byłoby zapytać wcześniej dziewczynkę, czy chce takiego, a nie innego psa? Kupujący czy adoptujący czworonoga dla kogoś innego powinien być osobą odpowiedzialną. Przecież to nie tylko zabawka, która ubarwi święta, ale żywa istota, która zamieszka z nami na stałe... Pies może pogryźć meble, nasiusiać na dywan, zniszczyć ulubione kapcie. Może szczekać na obcych i nie tolerować psa sąsiada. Albo zachorować, co będzie wymagało uszczuplenia rodzinnego budżetu. Wymaga wstawania rankiem i wychodzenia nawet w śnieżycę, potrzebuje uwagi, wspólnej pracy, zabawy, po prostu - czasu. Równocześnie zmienia plany wakacyjne, wyjazdowe. Życie to nie film, w którym zaskoczony bohater, obdarowany szczeniaczkiem, zyskuje przyjaciela na lata... Poza tym jeśli uważamy, że pies jest przyjacielem człowieka, to zastanówmy się - czy można dać przyjaciela w prezencie?
Nie wierzy Pani w szczęśliwe zakończenia takich historii?
Nie wykluczam, że część z nich może skończyć się dobrze, ale też znam przypadki takich żywych, nietrafionych podarunków, gdy np. tatuś z dziećmi przywoził niespodziewającej się niczego matce psa. I chociaż obdarowana osoba bardzo się starała, chodziła potem z psem na szkolenia, to serca do zwierzaka nie miała. Także pies nie był do końca w tym domu szczęśliwy. A przecież są jeszcze inne, bardziej dramatyczne sytuacje, gdy latem w lesie znajdujemy takie „nietrafione podarunki” przywiązane do drzew. Bo ktoś, kto je wręczał, nie zastanowił się, czy nowy właściciel jest osobą myślącą i odpowiedzialną, czy nie przekłada nad dobro zwierzęcia swojej wygody. I w efekcie skrzywdził psa.
Jest jeszcze inne wyjście. Po dokonaniu wyboru wspólnie z dzieckiem można przecież - symbolicznie - wprowadzić psa do domu w wigilijny wieczór...
Oczywiście, ale okres Bożego Narodzenia nie jest najlepszym momentem na taki krok. Czasem też przywożę nowego szczeniaka do domu i zdarza się, że termin przyjazdu malucha przypada akurat na święta. W takiej sytuacji staram się go przesunąć albo na okres przedświąteczny, albo na później. Zdaję sobie bowiem sprawę, że w bieganinie wokół gości, przy zasiadaniu do wigilijnego stołu, dzieleniu się opłatkiem i śpiewaniu kolęd nie będzie chwili, by zająć się nowym domownikiem. Pies musi mieć przygotowane wydzielone miejsce na legowisko, powinien zapoznać się z nowym otoczeniem, spokojnie obwąchać każdy kąt. I poczuć się bezpiecznie, na co nie ma szans, jeśli dom jest pełen obcych ludzi, a każde dziecko chce przytulić i wyściskać uroczego szczeniaczka.