Czwarta liga. Każdy i tak zostanie przy swoim... [WIDEO]
Wiele działo się na stadionie w Przylepie. Zawiodła komunikacja arbitrów. Na naganę zasłużył także trener TS-u. Zobaczcie skrót meczu i tę sytuację dzięki uprzejmości TVP 3 Gorzów.
Mecz czołowych ekip poprzedniego sezonu zwiastował w dużą dawkę emocji. Tak też się stało, ale dopiero po przerwie. Najwięcej wydarzyło się w samej końcówce. Prowadzenie objął Przylep, po pięknym strzale z rzutu wolnego Wojciecha Popieleckiego. Goście chwilę później wyrównali za sprawą Damiana Koppenhagena. Z remisu cieszyli się krótko, bo za chwilę było już 2:1 dla miejscowych. Do siatki z karnego trafił Karol Łyczko. Kluczowa sytuacja miała miejsce już w doliczonym czasie gry. Po dośrodkowaniu piłki w pole karne, futbolówka trafia w rękę jednego z graczy TS-u. Obrońca gospodarzy lewą rękę miał uniesioną wysoko, nienaturalnie ułożoną. Sędzia główny Maciej Dudek wskazał na rzut rożny. Wtedy zaczęły się głośne protesty piłkarzy Syreny, którzy uważali, że sędzia powinien wskazać na „wapno”. Sytuację doskonale zarejestrowały kamery TVP 3 Gorzów. Z wideo wynika, że piłka rzeczywiście mogła trafić w lewą rękę i Syrenie powinien należeć się rzut karny. Jednak, czym dłużej oglądamy wideo, to wtedy zaczynają pojawiać się wątpliwości. Nie widzimy dokładnie prawej ręki zawodnika. Być może piłka właśnie po niej wyszła na rzut rożny? Sytuacja jest bardzo trudna i ciężka do jednoznacznej opinii. Arbiter miał moment na decyzję, konsultował się z liniowym... i niestety w ważnym momencie zawiodła komunikacja.
- Nie byłem pewny gdzie dokładnie zawodnik „dostał” piłką. Podbiegłem do asystenta, który powiedział mi „dostał po ręce”. Zrozumiałem, że ma być karny. Wtedy na boisko wbiegł trener. Sędzia liniowy wezwał mnie jeszcze raz i powiedział, że piłka wyszła na rzut rożny po prawej ręce (naturalnie ułożonej) i po głowie. Gościom wtedy należał się rzut rożny. Źle zrozumiałem asystenta i stąd wyszła ta sytuacja. Zawiodła komunikacja między nami. - powiedział Maciej Dudek, sędzia główny.
Swojej złości nie ukrywał opiekun drużyny ze Zbąszynka. - Wydarzenia z doliczonego czasu są absurdem. Piłka zostaje wrzucona w polu karnym. Na wideo ewidentnie widać, że zawodnik nie ma ręki naturalnie ułożonej, piłka się od niej odbija. Sędzia główny biegnie na konsultacje do asystenta, po czym odgwizduje rzut karny. Wtedy na boisko wbiega trener gospodarzy. Nie zostaje usunięty z murawy. Krzyczy „Maciej, coś ty nam zrobił, zmień decyzję”. To jest niedopuszczalne! Następnie opiekun Przylepu biegnie do arbitra bocznego. Nie wiem, kto rządził na boisku. Ostatecznie szkoleniowiec miejscowych trochę nakrzyczał, razem z ławką rezerwowych Przylepu. Sędzia zmienił swoją decyzję. Mam nadzieję, że władze związku wyciągną konsekwencję w sprawie tego incydentu i ten arbiter nie będzie gwizdał już w żadnej lidze. Nawet w B-klasie nie powinna się zdarzyć taka sytuacja! – grzmiał wściekły Tomasz Leszczyński.
Dostaliśmy wiadomość od Czytelnika będącego na meczu:„Natychmiastowa akcja na polu karnym gospodarzy. gwizdek, sędzia główny i liniowy wskazują na rzut rożny. Zawodnicy Syreny protestują sugerując, że było zagranie ręką. Sędzia główny konsultuje to z sędzią liniowym i zmienia decyzję na rzut karny dla Syreny. Wtedy do akcji wkracza trener Przylepu wraz z zawodnikami. Sędzia ponownie rozmawia z liniowym i po raz kolejny zmienia decyzję - jednak rzut rożny. Jestem też ciekaw czy na meczu był obserwator i jaką notę wystawił sędziom. kiedyś za takie sędziowanie było odsunięcie w obsadzie na kilka kolejek.” - zakończył w przesłanej nam wiadomości.
Na osobne zdanie „zasłużył” trener Tadeusz Makowski. Trener TS-u w końcówce spotkania zachowywał się nagannie. Wbiegł na boisko, wymuszał na prowadzącym zmianę decyzji, zwracał się do niego po imieniu. Ewidentnie trenerowi Makowskiemu puściły nerwy. Sędzia Dudek przekonywał, że jego zachowanie zostało opisane w protokole meczowym. - Twarz zasłoniła wysoko uniesioną rękę. Piłka trafiła mojego zawodnika w twarz. Nie ma mowy o karnym. Sędziowie się nie dogadali i po mojej interwencji ponownie się skonsultowali i podjęli decyzję o rzucie rożnym. Przyznaję, poniosły mnie emocje. Dzisiaj już może bym tego nie zrobił. Wtedy tak zareagowałem. - dodał trener Makowski.