Czujnik czadu nie jest drogi, a ratuje życie
W tym roku czad na Opolszczyźnie zabił już dwie osoby. Często jego ofiarami są całe rodziny. A można takim tragediom zapobiec.
Tylko w październiku 7 osób zatruło się czadem na Opolszczyźnie. - Od początku roku aż 87 osób uległo zatruciu, 2 zmarły - mówi bryg. Adam Janiuk z Komendy Wojewódzkiej PSP w Opolu. Jedna osoba zatruła się śmiertelnie czadem z piecyka gazowego w łazience, druga - z pieca kaflowego. Tych ofiar zapewne by nie było, gdyby w mieszkaniach znajdowały się czujki czadu. - To bardzo tania inwestycja w nasze bezpieczeństwo - podkreśla bryg. Adam Janiuk.
Najtańsze kosztują niewiele, bo 30-40 zł. Montuje się je w pomieszczeniach, gdzie są urządzenia - potencjalne źródła tlenku węgla (piecyki, kominki, piece, kozy, kuchenki itp.) oraz w sypialni.
- Taki czujnik akustycznie i optycznie sygnalizuje wykrycie czadu zanim jego stężenie stanie się niebezpieczne dla ludzi - tłumaczy bryg. Janiuk.
Miernik czadu zastępuje czujki dymu, ale na rynku są urządzenia, będące połączeniem obu czujek.
Przywykło się uważać, że najczęściej źródłem czadu są stare piece węglowe. Niekoniecznie. Strażacy odnotowują też przypadki zatrucia tlenkiem węgla w domkach lub mieszkaniach odremontowanych, gdzie zamontowano szczelne okna, wykonano pełną termoizolację ścian, na dodatek lokatorzy- szczególnie zimą - przymykają lub zasłaniają szyby wentylacyjne.
- Takie warunki sprzyjają powstawaniu czadu, bo jest on efektem niepełnego - z powodu braku odpowiedniej ilości powietrza i tlenu - spalania paliw. Mieszkanie doskonale szczelne jest cieplejsze, ale „nie oddycha”- dodaje Adam Janiuk.
Czad powstaje też w instalacjach źle konserwowanych lub nieczyszczonych, a więc w brudnych kominach czy źle wyregulowanych piecykach gazowych lub piecach kaflowych.
Stąd tak ważne są przeglądy kominiarskie.