Czują się mocni, nie może być inaczej
- Jesteśmy na tyle przygotowani, żeby przekonują¬co triumfować w rozgrywkach - zapewnia Adam Gołubowski, opiekun Stilonu Gorzów, lidera IV ligi
Gorzowianie w okresie przygotowawczym do rundy rewanżowej rozegrali jedenaście sparingów: z niemiecką Victorią Seelow (1:1), Energetykiem Gry¬fino z czwartej ligi zachodniopomorskiej (porażka 2:3), trzecioligową Pogonią II Szczecin (2:5), niemieckim TSG Neustrelitz (0:4), GKS-em Meprozetem Stare Kurowo (wygrana 6:4), Hutnikiem Szczecin z czwartej ligi (1:3), trzecioligowymi: Świtem Szczecin (4:1) i Śląskiem II_Wrocław (0:3), drugoligowymi Błękitnymi Stargard (0:3), Vinety Wolin (1:1), Orłem Międzyrzecz z gorzowskiej „okręgówki”(13:3).
Szkoleniowiec stilonowców nie przywiązuje do tych wyników większej uwagi. - Nie wolno rezultatów ze sparingów mocno brać do siebie. Są drużyny, które w takich testach wygrywają wszystko, a potem w lidze nic. Jest i odwrotnie. Wiem, dlaczego przegrywaliśmy. Mógłbym inaczej ustawić zespół, inaczej grać i byśmy tych spotkań nie przegrywali, a na pewno nie stracilibyśmy aż tyle bramek. Ja bardziej skupiałem się na tym, ile stworzymy akcji podbramkowych, ile wygramy pojedynków jeden na jeden w ofensywie i defensywie. Wcale tak źle nie było - przekonuje Gołubowski.
Szkoleniowiec niebiesko-białych przyznaje, że ten okres przygotowawczy nie był taki, jaki wyobrażałby sobie. - To ze
względu na brak bazy i finansów. Gdybyśmy mieli więcej
pieniędzy, to można byłoby częściej jeździć do Barlinka na sztuczną nawierzchnię czy też korzystać z jeszcze lepszej siłowni, niż z tej, którą mieliśmy. Byłaby odnowa, odżywki, coś co pomogłoby chłopakom w regeneracji. Na to nie mogliśmy sobie pozwolić, bo jesteśmy zbyt biednym klubem. To nie był okres taki, jaki być powinien, w profesjonalnym klubie, ale na miarę możliwości jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Będziemy grać na dobrym poziomie, czasami też i na bardzo dobrym. Chłopcy są w zdecydowanej większości dużo silniejsi. Pod kątem fizycznym wyglądamy dużo lepiej. Taktykę można szybko nadrobić. Jestem przekonany, że pod względem szybkości też będziemy wyglądali o wiele lepiej. Z drugiej strony, i tak wyglądamy dobrze - przyznaje szkoleniowiec gorzowian.
Gołubowski jest zadowolony zwłaszcza z postawy najmłodszych piłkarzy. - Młodzież nadrobiła bardzo mocno braki fizyczne na tle doświadczonych chłopaków. Duży progres zrobił Michał Pakuła, który pod koniec jesieni wyskoczył z osiemnastki, a dziś zapracował sobie na pierwszą jedenastkę. Z drugiej strony, te różnice między zawodnikami podstawowymi, a rezerwowymi są niewielkie i łatwo będzie wypaść z podstawowego skłądu. Do tego Adrian Nowak. On albo był kontuzjowany, albo zaraz po kontuzji, niedotrenowany, czy też gdzieś zaginął, a teraz „przeszedł” wzorowo tę zimę. W meczu pucharowym zdobył trzy bramki i był wyróżniającą się postacią na tle zespołu. Jeśli nie zwariuje, bo czasami głowa u niego „nie dojeżdża”, to tak jak mówiłem przed sezonem, może to być zawodnik w Stilonie na lata, gwarantujący dobry poziom - mówi gorzowianin.
W tym pucharowym starciu w Krośnie Odrzańskim z Tęczą (triumf 6:2) w Stilonie zabrakło Pawła Posmyka, ze względu na obowiązki służbowe. Napastnik gorzowskiego klub powinien być gotowy do gry na inaugurację ligi w Świebodzinie z Santo¬sem. Nieobecni będą kontuzjowani: Adam Gruszecki, Patryk Bednarski, Jakub Okuszko, czy Kamil Zieliński oraz Maciej Wolarek czy też Radosław Somrani, którzy pożegnali się z czwartoligowcem.
W bramce pojawi się Krystian Paszkowski, sprowadzony ze Śląska II Wrocław.
Gołubowski dowodzi, że atmosfera w szatni poprawiła się. - Problemy w klubie zostawiliśmy z tyłu głowy. Złapaliśmy przyjemność z gry i treningu. Potwierdza się, że tu jest grupa chłopaków, którzy kochają Stilon i są pasjonatami piłki. Oni są w stanie wiele znieść. Są pewne uzgodnienia między klubem i na dziś terminy tych porozumień nie wybiły - argumentuje trener Stilonu.