Norbert Ziętal

Czeszka i Polak o tym, że są rodziną, dowiedzieli się dzięki... Nowinom. A zdecydował przypadek

Grób Michała Lewkuta w Jaksmaniwcach w gminie Medyka, niedaleko Przemyśla. Zdjęcie otrzymaliśmy od Květy Kubálkovej z Czech a w naszym artykule z 2017 Fot. Fot. „Lewkut” Archiwum/Apokryfruski.org Grób Michała Lewkuta w Jaksmaniwcach w gminie Medyka, niedaleko Przemyśla. Zdjęcie otrzymaliśmy od Květy Kubálkovej z Czech a w naszym artykule z 2017 r. zobaczył je Łukasz Włodkowski-Lewkut.
Norbert Ziętal

Przez wiele lat nic o sobie nie wiedzieli. Jedna część rodziny mieszkała w Polsce, w Lublinie. Druga w Czechach. Członkowie lubelskiej "gałęzi" wiedzieli, że mają rodzinę w Jaksmanicach. Jednak czeska linia tylko się tego domyślała. Dowiedzieli się o sobie dzięki artykułowi w "Nowinach".

W 2017 r. otrzymaliśmy e-maila od mieszkanki Czech. Květa Kubálkova, z domu Mierzwińska (w czeskiej wersji Mervínská) poszukiwała swoich przodków. Osoby o nazwiskach Lewkut i Mierzwiński znalazła w USA i w Wielkiej Brytanii. Jednak natrafiła również na ludzi, którzy według jej wiedzy wywodzili się z Jaksmanic w gminie Medyka, niedaleko Przemyśla.

- Mój dziadek Stefan Mierzwiński pochodził z Jaksmanic. Jego ojciec również nazywał się Stefan Mierzwiński, a jego matka Maria z domu nazywała się Lewkut - opisywała w e-mailu Květa Kubálkova.

Pani Květa wyjaśniała, że buduje drzewo genealogiczne swojej rodziny i w związku z tym poszukuje wszelkich informacji o swoich przodkach. Jak każdy współczesny genealog wertuje również Internet.

- Na stronie apokryfruski.org znalazłem zdjęcia nagrobków Michała Lewkuta, Vasil Lewkuta i Stefani Mierzwińskiej z Jaksmanic. Jeszcze w 2015 r. próbowałam się czegoś dowiedzieć od waszych urzędów i parafii, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Proszę o pomoc Nowiny, może po publikacji artykułu ktoś się odezwie - pisała do nas pani Květa.

Dlaczego akurat do nas? Dla wielu rodzinnych, ale również profesjonalnych genealogów, lokalne mediach w różnych częściach świata są często "ostatnią deską ratunku”, zwłaszcza w poszukiwaniu żyjących współcześnie członków rodzin.
Oczywiście, w 2017 r. opublikowaliśmy artykuł, zamieściliśmy zdjęcia, które nadesłała do nas pani Květa. Niestety, nikt z poszukiwanej rodziny nie odezwał. Aż do teraz.

Pan Łukasz wpisał swoje nazwisko w Google i cierpliwie czytał wyniki wyszukiwania

- Z ciekawości wpisałem swoje nazwisko w wyszukiwarkę Google i cierpliwie przeszukiwałem wyniki. Ogromnie się zdziwiłem, gdy na zdjęciach w artykule w Nowinach zobaczyłem fotografie grobów moich przodków - napisał do nas Łukasz Włodkowski - Lewkut z Lublina. Twierdzi, że według jego wiedzy osób o nazwisku Lewkut jest w Polsce tylko trzynaścioro.

- Po przeczytaniu artykułu, porozmawiałem ze swoją mamą i okazało się, że moja babcia wspominała, że możemy być spokrewnieni z Mierzwieńskimi, a więc również z tą panią z Czech - wyjaśnia pan Łukasz.

Prosił o skontaktowanie z panią Květą.

Pierwszy sukces. Udało się znaleźć w redakcyjnym archiwum e-maila od pani Kvety. Wysłaliśmy wiadomość do Czech. Zastanawialiśmy się, czy otrzymamy odpowiedź. Mogło być różnie. Korespondencja z Czech do Nowin nadeszła ponad trzy lata temu. W tym czasie wiele mogło się zmienić. Np. autorka e-maila mogła po prostu zmienić adres swojej poczty elektronicznej.
Jeżeli adres jest nieprawidłowy lub już nie istnieje, zwykle najpóźniej po kilku minutach przychodzi powiadomienie o tym. Jednak tym razem tak się nie stało. Uff...

Po zaledwie kilku godzinach otrzymaliśmy odpowiedź. Sprawa była nadal aktualna. Skontaktowaliśmy panią Květę z panem Łukaszem i z niecierpliwością czekaliśmy na finał rozmów. Dlaczego? Od pana Łukasza dowiedzieliśmy się, że przed 1950 r. w Jaksmanicach były co najmniej dwie rodziny Lewkut, które według przekazów dziadków nie były spokrewnione.
Dzwonimy następnego dnia.

„Najprawdopodobniej jesteśmy rodziną”

- Jesteśmy już po rozmowie. Pani Květa przedstawiła mi wyniki swoich dotychczasowych ustaleń genealogicznych, udało się nam znaleźć kilka punktów stycznych i jest wysokie prawdopodobieństwo, że mieliśmy wspólnego przodka. Oczywiście będziemy cały badać sprawę, szukać w archiwach - mówi pan Łukasz. Tłumaczy, że do tej pory ani on, ani jego rodzina, nawet nie podejrzewali, że mogą mieć krewnych w Czechach. Bardziej wspominano Austrię.

- W czasie II wojny światowej każdy z braci mojego dziadka z Jaksmanic, znalazł się w innym kraju. Jeden trafił do Rosji, inny do Francji, a jeszcze inny prawdopodobnie do USA. Mój dziadek pozostał w Polsce. Bardzo się cieszę, że po tak wielu latach odnaleźliśmy krewnych - twierdzi pan Łukasz.

Pani Květa przekazała nam więcej szczegółów swoich dotychczasowych ustaleń.

- Mój dziadek Štefan Mierwiński wyjechał z domu z Jaksmanic do Rosji, gdy nie miał nawet 18 lat. Chciał wziąć udział w wojnie domowej w Rosji. Dostał się do „kompanii marszałka Klimenta Jefremoviča Woroszyłowa” i według mojego ojca Jaroslava został później jego pomocnikiem (ale nie mogę powiedzieć na pewno, to nie musi być prawda). Na koniec I wojny światowej dotarli aż do Czech. Nie wiem, czy został tutaj, czy wrócił do Jaksmanic i później przyjechał do Czechosłowacji? W każdym razie osiadł w regionie środkowoczeskim, bezpośrednio w Poříčanach w powiecie Nymburk, znalazł pracę w fabryce - przekazuje Czeszka.

31 lipca 1927 r. poślubił Anežkę Braunsteinovą, babcię pani Květy.

- Aby się ożenić, musiał przebyć długą drogę do swojego rodzinnego miasta Jaksmanic pod Przemyślem w Polsce. Podobno pokonał tę drogę pieszo, aby zaoszczędzić pieniądze na dom i wrócił za około 2,5 miesiąca. Według opowieści dziadek miał starszą siostrę i młodszego brata. Siostra zginęła podczas II wojny światowej. Została rozstrzelana za przynależność do partyzantów. Podczas II wojny światowej mój dziadek został skierowany do pracy w Salzburgu, ale udało mu się uciec i wrócić do domu. Do końca wojny ukrywał się w okolicznych lasach. Mój ojciec powiedział również, że brat jego dziadka potajemnie odwiedzał ich nocą z rosyjskojęzycznymi oficerami, ale nie wiem, czy to było w czasie wojny, czy po niej - o swoich ustaleniach informuje Czeszka.
Oboje z panem Łukaszem chcą kontynuować badania, głównie poprzez wertowanie archiwaliów. Mają nieco ułatwione zadanie, gdyż Archiwum Państwowe w Przemyślu jest jedną z najlepszych jednostek w Polsce, pod względem ilości zdigitalizowanych i udostępnionych w Internecie dokumentów archiwalnych. Zwłaszcza cenionych przez genealogów aktów parafii różnych wyznań, skarbnic historycznej wiedzy.

Jeszcze jedna zagadka. Czy jeden z przodków był powstańcem styczniowym?

To koniec tej historii? Jeszcze nie. Po artykule sprzed kilku dni, o szczęśliwym odnalezieniu się rodziny polsko-czeskiej, otrzymaliśmy kolejnego e-maila. Tym razem ze Stalowej Woli od pasjonata badającego powstanie styczniowe. Znalazł dodatkowe wątki dotyczące rodziny Mierzwińskich. Być może również dotyczą tej rodziny.

- Na cmentarzu w Cieszanowie koło Lubaczowa znajduje się okazały w stylu i dobrze zachowany kamienny nagrobek powstańca styczniowego Fryderyka Mierzwińskiego herbu Prus - pisze nasz Czytelnik.

Jak wyjaśnia, nie wiadomo skąd Fryderyk pochodził. Dostępna z pokoleniowego ustnego przekazu o nim wiedza mówi, że po powstaniu styczniowym prawdopodobnie na stale przebywał w Krakowie, a zmarł 10 lat po powstaniu, czyli w 1873 r. w Cieszanowie w czasie pobytu u swojej siostry Karoliny, z domu Mierzwińska.

- Tu w 1889 r. (15 lat później) wraz z nim została pochowana jego żona Karolina Mierzwińska. Z napisu na nagrobku i prawdopodobnego przebiegu wydarzeń można uznać, że Cieszanów był ważnym miejscem dla niego i jego rodziny (jego siostry, i żony). Napis wyryty na kamiennym obelisku jest następujący: TU / SPOCZYWA / FRYDERYK / PRUS / MIERZWIŃSKI / POWSTANIEC / Z R. 1863 ZM. 1873 / I KAROLINA PRUS MIERZWIŃSKA / ŻONA ZM. 1889 / P. O MODLITWĘ - opisuje nasz Czytelnik.

Przekazaliśmy te informacje do Czech i do Lublina. Z niecierpliwością czekamy, czy uda się dopasować kolejny, tym razem cieszanowski puzzel tej rodziny.

Norbert Ziętal

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.