Częstochowa: Pierwsze ofiary koronawirusa w regionie. Trudna sytuacja w DPS-ie w Koszęcinie
Smutne wiadomości docierają do mieszkańców regionu. W ostatnich dniach zmarły dwie osoby zakażone koronawirusem - z Woźnik i Częstochowy.
Nie żyje 68-letni mieszkaniec Częstochowy, który był hospitalizowany w szpitalu zakaźnym w Tychach. Na oddział obserwacyjno-zakaźny trafił 22 marca. We wtorek jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył, pacjenta przeniesiono więc na OIOM. Niestety nie udało się uratować jego życia. Mężczyzna miał choroby współistniejące.
Z kolei w poniedziałek wojewoda poinformował o śmierci mieszkanki gminy Woźniki. Zmarła 70-latka była hospitalizowana w szpitalu zakaźnym w Tychach. – Pacjentka do szpitala w Tychach trafiła ze szpitala w Blachowni, w którym leczona była na ostrą niewydolność oddechową. Pobrane próbki do badania wykazały obecność koronawirusa w jej organizmie. Niestety, kobieta miała już szereg innych chorób, a wirus tylko pogłębił ciężki stan i przyczynił się do śmierci - informuje Alina Kucharzewska ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach.
Trudna sytuacja w DPS-ie
W powiecie lublinieckim w ostatnich dniach pojawiło się sporo przypadków zakażenia koronawirusem. Zagrożone są sczególnie osoby starsze. We wtorek dramatyczny apel do mieszkańców powiatu lublinieckiego wydali pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Koszęcinie. Przebywa tu obecnie 29 przewlekle chorych psychicznie kobiet. W nocy z soboty na niedzielę lubliniecki sanepid nałożył placówkę decyzję administracyjną o kwarantannie. Wszystko z powodu jednej pacjentki, której wynik na obecność w organizmie koronawirusa okazał się być pozytywny. Pacjentka została przewieziona do szpitala, jednak reszta podopiecznych i dwie opiekunki zostały objęte 14-dniową kwarantanną. Nikt nie może wyjść z budynku.
- Potrzebujemy osób, które zechcą wejść do środka i zgodzą się pomóc przy opiece nad chorymi. Prosimy o ochotników, wolontariuszy, którzy by chcieli wesprzeć i pomóc w pracy przy chorych mieszkankach. Te osoby zostaną zaopatrzone w środki bezpieczeństwa. Dwie panie, które tam zostały do opieki niemal nie śpią. Są już mocno wyczerpane. Czujemy się jak na wojnie - zaapelowali przedstawiciele pracowników koszęcińskiego DPS-u. Z naszych informacji wynika, że w środę zgłosiło się dwóch pierwszych wolontariuszy.