Czesław Michniewicz: Polski paszport i metryka to nie wszystko [ROZMOWA]
- Jedynym argumentem młodego piłkarza w walce o skład nie może być to, że jest młody i ma polski paszport - mówi Czesław Michniewicz, trener kadry U-21.
Zanim został pan trenerem reprezentacji Polski do lat 21, musiał pan stracić pracę w Niecieczy. Mimo wszystko było to zaskoczenie, podobnie jak ostatnio zwolnienie trenera Kaczmarka w Wiśle Płock. Przewrotna ta nasza ligowa rzeczywistość.
Nie chcę do tego wracać, przede mną są nowe, ciekawe wyzwania, którym chcę się poświęcić. Biorąc pod uwagę potencjał drużyny Termaliki, graliśmy naprawdę niezłą piłkę pod względem taktycznym, trudno było z nami wygrać, potrafiliśmy jak równy z równym rywalizować i wygrywać na przykład z Legią. Wie pan jak to jest, jak malarz spadnie z drabiny, to się go wymienia na innego…
Pan mimo wszystko na swojej drabinie stał dosyć stabilnie. Zresztą trener Kaczmarek - również…
... a jak malarz zacznie się na niej chwiać, to zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże tej drabinie się przewrócić. Tak to już u nas jest, ja nie narzekam, wykonuję piękny zawód trenera, wielu ludzi o nim marzy, jestem pełen optymizmu na początku pracy z reprezentacją.
Prezes PZPN Zbigniew Boniek powiedział wprost, że zrobił pan na nim świetne wrażenie, a zapał było widać na każdym kroku.
Dla mnie to wielkie wyróżnienie, że mogę być trenerem reprezentacji do lat 21, bo to bezpośrednie zaplecze pierwszej drużyny. Dla mnie to nagroda za lata pracy w piłce ligowej, to też wielka szansa i będę starał się ją wykorzystać najlepiej, jak będę potrafił. Jestem jeszcze młodym trenerem, w wielu klubach już pracowałem, lecz samo doświadczenie jednak nie wystarczy, bo przecież codziennie trzeba podejmować decyzje, one muszą być dobre, trzeba też mieć trochę szczęścia. Moim zadaniem i moich współpracowników jest zrobić wszystko, by ci młodzi utalentowani chłopcy, z którymi będziemy pracować, zrobili wielkie kariery, grali w dorosłej reprezentacji i osiągali z nią sukcesy. Zarząd poparł mnie jednogłośnie - to się wiąże z dużym zaufaniem, ale też z dużymi oczekiwaniami wobec mojej osoby.
Został przed panem jednak postawiony dosyć konkretny cel - awans na młodzieżowe Mistrzostwa Europy do lat 21 rozgrywane za dwa lata we Włoszech.
Trafiliśmy do grupy z Duńczykami, którzy nieźle zaprezentowali się na niedawno zakończonych mistrzostwach w Polsce, mają duży potencjał, a tylko jedna drużyna bezpośrednio awansuje do turnieju. Na pewno jesteśmy w stanie nawiązać walkę, a z zespołami takimi jak Gruzja czy Finlandia powinniśmy sobie poradzić. Oczywiście, jak będzie pokaże boisko i nikogo nie można przedwcześnie skreślać. Jesteśmy jednak świadomi tego, jakim potencjałem dysponujemy. Chciałbym, żebyśmy wszyscy pojechali do Włoch i mogli wspierać drużynę tak, jak ostatnio w naszym kraju.
Cztery najlepsze drużyny z tego czempionatu pojadą też na Igrzyska Olimpijskie do Tokio w 2020 roku. Jest to pana ambicją, by pokazać się z drużyną narodową właśnie na tej imprezie?
Skala trudności tego wyzwania jest bardzo wysoka, natomiast wszystko leży w naszych głowach i nogach. Trzeba trenować, grać i wierzyć w spełnienie tego celu, a w międzyczasie wykonywać ogrom pracy, który nas czeka. Jeśli się uda, to na pewno zaproszę do drużyny Roberta Lewandowskiego. A tak na poważnie, to czeka nas daleka droga.
Już podczas pierwszej konferencji prasowej zapowiedział pan, że od jutra rozpoczyna ciężką pracę. Słowa pan dotrzymał, bo najpierw widzieliśmy pana w Szczecinie, a następnie w Poznaniu.
Będę jeździł i oglądał zawodników, gdyż w przeciwieństwie do pracy w klubie, tutaj będę sam dobierał sobie zespół. Zresztą nie tylko ja, ale cały mój sztab. Właśnie rozpisujemy plan spotkań i podróży na następne tygodnie - odwiedzimy zarówno kluby polskie, jak i zagraniczne.
Zamierza pan namawiać do gry w polskich barwach piłkarzy o polskich korzeniach, którzy jeszcze wahają się, jakie barwy reprezentować?
Będziemy korzystać głównie z zawodników, którzy już mają polski paszport, jesteśmy dużym, silnym narodem i nie mamy też czasu na to, by przekonywać kogoś, by dla nas grał. Będziemy się spotykać i powoływać tylko tych, którzy są pewni. Pierwsza kolejka ekstraklasy pokazała nam, że mimo, iż młodzież nie ma lekko w naszych klubach, to potrafi się przebić - czy to w Pogoni, czy w Lechu. W niedzielę na przykład Robert Gumny był jednym z lepszych piłkarzy na boisku w spotkaniu Lecha z Sandecją. Również Paweł Stolarski z Lechii w tej kolejce pokazał się z dobrej strony.
Gumny, Kurminowski, Moder - to piłkarze poznańskiego Lecha, na których na pewno warto zwrócić uwagę. Z jednej strony w Lechu nie brakuje zdolnej młodzieży, natomiast gdy spojrzymy na ruchy transferowe zarządu, można być zaniepokojonym, czy ci młodzi chłopcy dostaną wystarczająco dużo szans do gry.
Na pewno Szczecin, Lubin, Poznań i Warszawa to miasta, w których utalentowanej młodzieży jest najwięcej i ich postępom będziemy się przyglądać. Proszę pamiętać, że prócz piłkarzy ,których pan wymienił, w Kolejorzu jest jeszcze choćby Kamil Jóźwiak, Paweł Tomczyk i kilku innych dobrze rokujących zawodników.
Przebiją się przez zaciąg obcokrajowców?
Owszem, w naszej lidze jest wielu obcokrajowców, lecz taki jest trend we współczesnej piłce. Anglikom to zupełnie nie przeszkadza - mają najlepszą ligę świata złożoną głównie z zawodników spoza Wysp Brytyjskich, natomiast młodzież osiąga sukcesy na turniejach międzynarodowych, wystarczy wspomnieć zwycięstwo w Mundialu do lat 20 w tym roku. Pamiętajmy też, że jedynym argumentem młodego piłkarza nie może być to, że on jest młody i ma polski paszport. Nie można założyć rąk i narzekać na los, trzeba walczyć i pokazywać, że ma się większe umiejętności.
Nieunikniona będzie współpraca z trenerami klubowymi. Akurat pan ich interesy powinien znać bardzo dobrze, tyle, że trzeba będzie dbać o swoje.
Jestem otwarty i tak, jak spotkałem się z trenerem Marcinem Dorną i przegadaliśmy cały dzień w Gniewinie, tak też na pewno będę chciał się z regularnie spotykać z trenerami klubowymi. Chcę porozmawiać między innymi z trenerem Bjelicą, natomiast wiem, że teraz Lech ma sporo meczów, sztab szkoleniowy ma pełne ręce roboty, więc jestem cierpliwy. Nenad Bjelica zawsze bardzo pozytywnie wypowiada się na temat naszej piłki reprezentacyjnej, widać, że darzy nas szacunkiem, dlatego też wierzę, że w razie potrzeby przymknie oko na ewentualne wyjazdy kadrowiczów z klubu.
Zdążył pan już skompletować sztab szkoleniowy. Nie zabraknie w nim twarzy, które doskonale zna pan ze swojej wcześniejszej pracy oraz osób, które z kolei kibice w Poznaniu bardzo dobrze wspominają.
Będę pracował z Grzegorzem Wittem, trenerem od przygotowania motorycznego w Arce Gdynia, na pewno wspierać nas będą trenerzy Przemysław Małecki oraz Wojciech Tomaszewski, którzy osiągali wspaniałe sukcesy z juniorami Lecha. Na nich możemy liczyć zwłaszcza w kwestii wsparcia przy obserwacji zawodników z Wielkopolski. Będzie z nami też Kamil Potrykus, specjalista od nowoczesnych technologii.
To znaczy, że nad głowami młodych piłkarzy będą latać drony jak swego czasu w Termalice Nieciecza?
Oczywiście, że tak. Mamy już nowego drona, znacznie lepszego, wykonującego bardziej precyzyjne materiały, będziemy też korzystać z innych nowinek technologicznych, specjalistycznego oprogramowania, które pomoże nam w codziennej pracy. W tej chwili już połowa klubów z ligi włoskiej korzysta w codziennej pracy z dronów, korzystają też na co dzień trenerzy reprezentacji narodowych, na przykład Belgii, więc nie ma się nad czym zastanawiać. U nas początkowo traktowano to jako ciekawostkę, natomiast jest to rzecz, która ułatwia pracę.
Ma pan już w głowie choćby wstępną koncepcję swojej nowej drużyny?
Mamy wyselekcjonowaną grupę około 40 zawodników, którym chcemy się przyglądać, czasu nie mamy też wiele, bo już 1 września gramy pierwszy mecz eliminacji z Gruzją, w międzyczasie będziemy też m. in. na zgrupowaniu w Opalenicy. Brakuje nam co prawda dziś sparingpartnera, więc prawdopodobnie zmierzymy się z zespołem klubowym. ale nie robimy z tego problemów. Wracając jednak do kwestii drużyny - będziemy powoływać, wrzucać do basenu i sprawdzać, czy potrafią pływać. Przed nikim nie zamykamy drzwi.