Czesław Lang: - Miarą sukcesu Tour de Pologne są dla mnie kibice
Decyzja o anulowaniu etapu wzmocniła nas w oczach drużyn i samych kolarzy – mówi Czesław Lang, organizator Tour de Pologne
Rok temu Jon Izagirre wygrał Tour de Pologne dzięki dwóm sekundom przewagi. W tym roku Tim Wellens miał ponad cztery minuty. Spodziewał się Pan takiego rozstrzygnięcia?
Na etapie z Wieliczki do Zakopanego sami zawodnicy trochę się przeliczyli z siłami. Tuż po starcie byłem bardzo zdziwiony, że jadą 60 km/h. Cały czas były ucieczki i próby odjazdów, tak jakby etap miał się niebawem skończyć. A tam przecież były jeszcze dwie trudne rundy wokół Zakopanego i do przejechania masa kilometrów. Dotarli do Zakopanego tak wycieńczeni, że jak doszły do tego złe warunki atmosferyczne, to wielu nie wytrzymało trudów ścigania, wycofało się ponad 80 kolarzy. No i to zmęczenie się nałożyło, wyścig zrobił się bardzo ciężki.
A z kolei następnego dnia pogoda pokrzyżowała plany wszystkim, również tym kolarzom, którzy chcieli jeszcze walczyć.
Etapu w Bukowinie nie dało się przeprowadzić ze względów bezpieczeństwa. Sam przejechałem trasę w Tour de Pologne Amatorów, tylko wiadomo, że jak się jedzie samotnie czy w mniejszej grupce, zjeżdża się inaczej. A tutaj bałem się – jako organizator - wziąć na siebie odpowiedzialności za zdrowie i życie zawodników. Tym bardziej że miałem prośby od kolarzy i od sędziego, żeby się zastanowić nad anulowaniem etapu. Były takie fragmenty trasy, gdzie nie było widać asfaltu, tylko płynęła rzeka wody. Kolarz musi widzieć drogę przed sobą, zwłaszcza na zjazdach, gdzie pędzi się z prędkością nawet 90 km/h.
To była dla Pana - jako organizatora, który musi myśleć o całości wyścigu - trudna decyzja?
Myślę, że to była bardzo dobra decyzja, która pokazała, że jesteśmy rozsądnymi organizatorami. Otrzymywałem potem podziękowania praktycznie od każdego kolarza, którego spotkałem. Ta decyzja wzmocniła nas w oczach drużyn kolarskich i samych zawodników. Podchodzili do mnie i mówili: widać, że byłeś kolarzem, wiesz, czym jest kolarstwo. A mało jest takich organizatorów, którzy patrzą na wyścig z punktu widzenia kolarzy.
Ma Pan poczucie spełnienia po tym wyścigu, wszystko wyszło tak, jak powinno?
Może oczekiwaliśmy trochę więcej od Polaków. Ale robili, co mogli. To pokazuje, jak wysoki jest poziom Tour de Pologne, nikt nie odpuszczał, każdy walczył do samego końca. Mimo to jestem zadowolony z wyścigu. Miarą sukcesu dla mnie są kibice. W ubiegłym roku mieliśmy na trasie 3,5 mln ludzi, w tym też wszyscy widzieliśmy miasteczka ze szpalerami kibiców. To pokazuje, jaką siłę ma kolarstwo, jak przyciąga ludzi i jak ludzie się utożsamiają z Tour de Pologne.
Niektórzy bardzo liczyli na Michała Kwiatkowskiego, ale tym razem miał pecha, leżał w kraksie na rundzie w Zakopanem i nie był w stanie już walczyć o lepsze miejsce.
Michał Kwiatkowski bardzo walczył, stanął na podium w Rzeszowie. Byłem pod wrażeniem, jak on z tej odległej, 30.–40. pozycji potrafi finiszować. Później była ta pechowa kraksa, która go osłabiła, bo na czas już nie pojechał tak, jak by pewnie chciał.
Autor: Arlena Sokalska