Część z nas po prostu uwielbia śmiecić...
- Mamy opinię miasta czystego. Ale ciągle musimy o to walczyć - przyznaje strażnik miejski Jacek Baranowski. I wie co mówi!
Trudno oprzeć się wrażeniu, że istnieje grupa, która testuje cierpliwość strażników miejskich. W ostatnim czasie jak grzyby po deszczu pojawiają się w mieście sterty bezmyślnie wyrzuconych odpadów. Ostatnio mundurowi zajmowali się nawet sprawą, która wykroczyła poza granice miasta.
- Zgłosił się do nas mieszkaniec, który przyniósł nam materiały na podstawie których byliśmy w stanie ustalić sprawcę – zaczyna st. insp. Jacek Baranowski. Okazało się, że pewna kobieta mająca działkę nad Odrą, musiała pozbyć się odpadów budowlanych. - W jednej z gazet ogłaszała się firma, która miała wywozić takie rzeczy. Kobieta skorzystała z ogłoszenia. Przyjechało dwóch panów, załadowali wszystko, zainkasowali 200 zł i... wywalili to wszystko kilometr dalej przy drodze na Stany – opowiada J. Baranowski.
Kolejna niespodzianka wykwitła ostatnio pod wiaduktem na ul. Staszica. - Ktoś wyrzucił ostatnio tonę czystego gruzu. To już nawet nie bezmyślność. To głupota. Bo przecież narażamy się w sądzie na karę do 5 tys. zł. A to już może spowodować spory uszczerbek w domowym budżecie. Tam trudno będzie ustalić sprawcę, ale posprzątają to osoby w ramach kary ograniczenia wolności – wyjaśnia strażnik.
Nerwy strażników zostały zszargane też na drugim końcu miasta. - Na ul. Ceglanej sami działkowicze utworzyli sobie miejsce, gdzie wywożą wszystko co się da. Tam również w ramach kary ograniczenia wolności wszystko zostało uporządkowane. Gabaryty posegregowano, eternit, opony, załadowano śmieci do worków… I ktoś to podpalił – załamuje ręce J. Baranowski. - Musiała interweniować straż pożarna, bo jakiś idiota to podpalił. Czy naprawdę nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest sucho, że mogło dojść do tragedii? Bezmyślność niesamowita – kręci głową.
Niech pocieszeniem będzie fakt, że strażnicy mają naprawdę niezłą skuteczność w wykrywaniu sprawców tego typu incydentów. - Na siedem ostatnich przypadków, które ujawniliśmy w czterech udało się ustalić sprawcę. Wynik jest dość dobry – mówi st. insp. Baranowski. - Mamy opinię miasta czystego, schludnego, zadbane. Ale to nie jest nam dane na zawsze. Musimy o to walczyć i dbać. A cześć mieszkańców niestety sypie nam piasek w tryby – dodaje.
Tak więc po raz enty, razem ze strażnikami wyjaśniamy i apelujemy: odpadów można pozbyć się legalnie i za darmo. – Każdy właściciel nieruchomości może skorzystać z Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Na terenie związku mamy dziesięć takich „Pszoków”, które są czynne codziennie, oprócz niedziel. Od marca mają wydłużone godziny przyjmowania w piątki i soboty, skrócone w dni powszednie. Stało się tak na wniosek mieszkańców – mówi Krzysztof Karpiński ze Związku Międzygminnego Eko-Przyszłość. Można zawieźć tam niemal wszystko. Jedynym ograniczeniem jest fakt, że rocznie można oddać cztery opony i 250 kg gruzu na osobę. W Nowej Soli taki punkt jest na ul. Polnej.
Tymczasem cierpliwość strażników wciąż jest wystawiana na próbę. W poniedziałek ze źle zabezpieczonej ciężarówki spadł karton z makulaturą. Krótko później wiatr rozrzucił po ul. Chałubińskiego dziesiątki… kuponów totolotka.