Czerwoni kapitanowie Kolejorza, kto teraz powinien nosić opaskę?
Komisja Ligi zdyskwalifikowała Macieja Gajosa na aż cztery mecze, za czerwoną kartkę w ostatnim meczu z Arką. 25-letni pomocnik nie zagra więc jeszcze w październikowym meczu z Legią. Będzie zmiana kapitana w Lechu?
Zamiast dowodzić zespołem i walczyć za kolegów, niestety go osłabiają. Kapitanowie, których wybrał trener Nenad Bjelica, niezbyt dobrze spisują się w nowej roli. Maciej Gajos za faul i czerwoną kartke w pojedynku z Arką będzie pauzował w aż czterech najbliższych meczach. Wcześniej karę dyskwalifikacji odbywał jego zastępca Aziz Tetteh. Wygląda na to, że ta funkcja ich przerasta. Brakuje im cech przywódczych i nic dziwnego, że coraz częściej słychać głosy, że opaska powinna trafić w inne ręce.
- Maciej Gajos zasłużył na to, bo miał ostatni bardzo dobry rok i jest dla nas bardzo ważny - tłumaczył Nenad Bjelica przed sezonem wybór nowego kapitana. - To jest moja decyzja. Po pierwsze, kapitanem powinien być Polak, a po drugie Maciej ma do tego odpowiedni profil
- podkreślał szkoleniowiec.
Nieformalnym liderem w szatni i na boisku jest jednak nadal Łukasz Trałka, którego Bjelica pozbawił tej funkcji po przegranym finale Pucharu Polski oraz słabej postawie zespołu najważniejszych meczach poprzedniego sezonu z Legią oraz Lechią. Szkoleniowiec uznał, że starsi zawodnicy okazali do niego brak szacunku i tak zbyt mało poświęcali się dla drużyny.
Gajos pasował do filozofii Bjelicy. Ma odpowiednio długi już staż w Lechu (trafił na Bułgarską w 2015 roku), jest waleczny, zdyscyplinowany, bez zastrzeżeń wykonujący na boisku „czarną robotę”, polegającą na maksymalnym uprzykrzaniu życia rywalom. Niestety nie posiada charakteru lidera, a na dodatek nie prezentuje tak dobrej formy jak w poprzednim sezonie. W stykowych sytuacjach, kiedy trzeba ekspresyjnie zareagować czy zaprotestować u arbitra trzyma się raczej z boku.
Tak było chociażby w meczu z Zagłębiem czy Termaliką, kiedy ostro atakowanych przez rywali kolegów bronili Łukasz Trałka czy Maciej Makuszewski, który zresztą otrzymał nawet żółtą kartkę za to, że domagał się kary dla zawodnika Niecieczy za chamskie uderzenie łokciem byłego kapitana.
Tetteh też nie ma charyzmy, by rządzić drużyną na boisku i w szatni. Na dodatek przylgnęła do niego łatka brutala i sędziowie są już uczuleni na jego faule, więc częściej to on potrzebuje wsparcia kolegów niż oni jego. Na dodatek, gdy w formie jest Trałka, siada na ławce rezerwowych, a kapitanem powinien być zawodnik, który wygrywa rywalizację o miejsce w podstawowym składzie.
Najlepszym rozwiązaniem wydaje się być przyznanie opaski Maciejowi Makuszewskiemu. Jest jedynym piłkarzem Lecha w kadrze narodowej, jest w formie i można z góry zakładać, że teraz będzie robił wszystko, by ją utrzymać i wskoczyć do składu na mundial w Rosji.
- Ja kapitanem? Trener decyduje, kto ma opaskę, ale gdybym dostał taką propozycję, to musiałbym ją przemyśleć. W szatni jest kilku chłopaków starszych przede wszystkim stażem, którzy bardziej zasługują na tę funkcję. Ale byłem już kapitanem w Lechii, więc nie byłaby to dla mnie nowość
- powiedział nam reprezentant Polski.