Czernicki przybił do portu. Marynarzy witali bliscy
Zakończyła się misja Polskiego Kontyngentu Wojskowego na Morzu Śródziemnym.
ORP „Kontradmirał X. Czernicki” po ponad półrocznej, pierwszej w historii, misji na Morzu Śródziemnym wrócił wczoraj do kraju. Z polskiego okrętu dowodzono zespołem okrętów minowych, w skład którego wchodziły jednostki z innych państw NATO. Żołnierzy witały rodziny, przyjaciele i minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
- Bardzo brakowało mi męża - mówi Ewa Bumbul. - Udało nam się spotkać dwa razy. Razem z naszym, niespełna rocznym synkiem, Hubertem odwiedziliśmy tatę w Atenach i na Malcie. To było weekendowe spotkanie, choć zawsze lepsza jest taka forma kontaktu, niż żadna. Wysyłaliśmy zdjęcia, nagrania i pisaliśmy mejle z doniesieniami, co nowego potrafi robić nasz synek. Kiedy mąż wyjechał, jak to bywa, w domu wszystko zaczęło się psuć. Na szczęście pomagał mi mój tata.
Marynarze nie kryli wzruszenia i radości z powrotu.
- Misja była momentami niebezpieczna, jak każda - wyjaśnia Zbigniew Wawer. - Patrolowaliśmy rejony, w których stacjonował nasz okręt, braliśmy udział w ćwiczeniach. Cieszę się bardzo, że jestem już z dzieckiem i żoną. Bardzo za sobą tęskniliśmy.
Wagę misji podkreśla dowódca jednostki.
- Zaczynając misję, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwa, a czasami wydawała się wręcz niemożliwa - mówił kmdr por. Aleksander Urbanowicz, dowódca jednostki. -Zrealizowaliśmy wszystkie powierzone nam zadania i z dumą reprezentowaliśmy polską banderę. Również ja dotrzymuję obietnicy powrotu z całą załogą w zdrowiu.
Marynarzy witał także szef Ministerstwa Obrony Narodowej.
- Nie wiecie o tym, ale często się powoływałem na was i misję, którą pełniliście - mówi Antoni Macierewicz. - Misja była niebezpieczna. Śledziłem pozycję jednostki i niepokoiłem się o was, szczególnie gdy w pobliżu znajdowały się okręty rosyjskie. Dziękuję wam za to, co zrobiliście dla nas i naszej ojczyzny.