Czekał na dotacje, a dostał zarzuty
Mieszkaniec Płużnicy chciał wyłudzić z urzędu pracy ponad 360 tys. zł? Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja.
Płużnicki przedsiębiorca jest podejrzany o próbę wyłudzenia pieniędzy z „pośredniaka”.Starając się o refundację kosztów utworzenia nowych miejsc pracy, miał przedstawić faktury zawyżone o ponad 360 tysięcy zł.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzą policjanci ze Szczecinka, gdzie powstał nowy zakład mieszkańca Płużnicy.
- Składamy wyjaśnienia. Dostarczyliśmy już wszystkie dokumenty - mówi 46-letni podejrzany płużniczanin.
Razem z nim tłumaczy się również właściciel innej firmy z Chojnic. Obaj mężczyźni usłyszeli już zarzuty. Na razie wobec mieszkańca Płużnicy zastosowano poręczenie majątkowe w kwocie 15 tysięcy zł.
Płużnicki przedsiębiorca w Szczecinku pojawił się jesienią ubiegłego roku. Chciał otworzyć w tej miejscowości fabrykę mebli tapicerowanych, podobną do tej którą prowadzi w Płużnicy.
- Na zlecenie przedsiębiorcy przeprowadziliśmy nabór chętnych do pracy w tej firmie. Podczas „giełdy pracy” wybrano 30 osób. Pracownicy przeszli miesięczne szkolenie. Zakończyło się ono w połowie grudnia - mówi Wiesław Kosmala, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Szczecinku.
Właściciel nowej firmy chciał skorzystać z refundacji kosztów zakupu maszyn potrzebnych do utworzenia 28 nowych miejsc pracy. PUP w Szczecinku przeznaczył na to prawie 600 tysięcy zł. Pieniądze nie zostały jednak wypłacone. Czekano na faktury.
Na początku lutego do urzędu pracy w Szczecinku trafiły faktury na zakup maszyn do nowej firmy.
Przed wypłatą refundacji, w połowie miesiąca, zakład został skontrolowany przez pracowników „pośredniaka”.
- Spisaliśmy nazwy i symbole maszyn, które zostały kupione przez przedsiębiorcę. Porównaliśmy ich ceny w internecie. Znacznie się różniły. Na przykład za maszynę kosztującą około 4 tysiące złotych, przedstawiono nam fakturę na 20 tysięcy złotych - dodaje dyrektor Kosmala.
Urządzenia zostały dostarczone przez firmę z Chojnic. Także to przedsiębiorstwo wystawiło faktury za maszyny i urządzenia, zawyżone o około 360 tysięcy złotych. - Prawdziwa wartość urządzeń wynosi 190 tysięcy złotych - wyjaśnia młodszy apirant Anna Matys, rzecznik prasowy policji w Szczecinku.
Skąd takie rozbieżności? Płużnicki przedsiębiorca tłumaczy, że każda z maszyn została dostosowana do indywidualnych potrzeb firmy. - Zmieniliśmy w tych urządzeniach konfigurację. Montowaliśmy również dodatkowy osprzęt - wyjaśnia mężczyzna.
Za próbę wyłudzenia obu podejrzanym grozi do ośmiu lat więzienia.
Firma w Szczecinku na razie działa. W zakładzie pracują 32 osoby zatrudnione na pełen etat.