Wczorajszy protest taksówkarzy przeciwko nieuczciwej ich zdaniem konkurencji (chodzi głównie o firmę Uber) i tłumny przejazd przez Łódź, w którym uczestniczyło około 700 samochodów, wbrew obawom nie sparaliżował ruchu w mieście.
Kolumna taxi była wprawdzie długa (rozciągała się na ok. kilometr) i poruszała się powoli, ale przez skrzyżowania przejeżdżała płynnie. W równej mierze było to zasługą samych taksówkarzy, którzy dbali, by nie utrudniać życia łodzianom ponad miarę, jak i bardzo dobrego zabezpieczenia przejazdu przez policję. Wprawdzie łatwo zrozumieć, że niektórzy kierowcy mogli się irytować kilku- lub kilkunastominutowym staniem w korkach, lecz o paraliżu miasta nie było mowy.
Z miejsca zbiórki na parkingu dawnego hipermarketu budowlanego przy ul. Wieniawskiego taksówkarze wyruszyli na trasę protestu z półgodzinnym opóźnieniem, o godz. 9.37. Kolumna licząca początkowo 400, a później nawet ok. 700 aut, przejechała ustaloną wcześniej trasą: al. Jana Pawła II, ul. Pabianicką, Paderewskiego, al. Śmigłego-Rydza, ul. Kopcińskiego, al. Palki, ul. Strykowską, Inflancką i Julianowską do skrzyżowania z ul. Zgierską, gdzie pierwsza część manifestacji się zakończyła. Przejazd do tego miejsca zajął równo 2 godziny.
W dalszą drogę - pod Urząd Miasta Łodzi - wyruszyła już tylko setka taksówkarzy. Dojazd na ul. Piotrkowską 104 zajął im pół godziny. Tam delegacja Samorządnego Związku Zawodowego Taksówkarzy RP w Regionie Łódzkim złożyła dwie petycje: jedną na ręce wojewody Zbigniewa Raua, drugą na ręce prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej. O ile wojewoda podjął taksówkarzy w swoim gabinecie i poświęcił im chwilę rozmowy (petycję zobowiązał się przekazać do Ministerstwa Infrastruktury), na panią prezydent natknęli się przypadkiem - na klatce schodowej magistratu, w drodze na balkon sali obrad Rady Miejskiej. Zaskoczona prezydent Zdanowska przyjęła adresowaną do niej petycję i obiecała taksówkarzom, że w niedalekim terminie zorganizuje spotkanie, na którym będą mogli poruszyć swoje problemy.
Taksówkarze opuścili ul. Piotrkowską o godz. 12.30, tak jak przewidywały to ustalenia z policją. Kilkunastoosobowa grupa weszła jeszcze z transparentami na balkon sali obrad Rady Miejskiej, gdzie wczoraj odbywała sie sesja nadzwyczajna poświęcona rewitalizacji. W milczeniu rozwinęli transparenty i po kwadransie opuścili gmach.