Czego obawiają się toruńskie placówki medyczne?

Czytaj dalej
Fot. Sławonir Kowalski
(ML)

Czego obawiają się toruńskie placówki medyczne?

(ML)

Projekt ustawy o sieci szpitali, który przyjął we wtorek rząd, wzbudza wątpliwości. Nowe zasady mają obowiązywać od 1 października.

Szpitale zakwalifikowane do tzw. sieci (czyli podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej) będą miały zagwarantowaną umowę z NFZ. W ramach sieci będzie wykorzystanych 85 proc. środków, pozostałe 15 proc. będzie rozdzielanych w konkursach.

Już mówi się, że może zniknąć ok. 300 szpitali prywatnych i małych publicznych. - Błędem strategicznym jest sam fakt, że stale miesza się w systemie - mówi dr Andrzej Przybysz, wicedyrektor ds. medycznych Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu. - Brakuje konsekwencji. Projekt zakłada powrót do lat 90. Przestajemy płacić za procedury. Będzie system budżetowy. A powinno się, obojętnie jaką metodę, konsekwentnie realizować. Diabeł tkwi w szczegółach. A tych nie znamy.

Jak dodaje dyrektor Przybysz, szpital przy Batorego akurat jest w szczęśliwej sytuacji, bo do sieci wejdzie. Być może będzie miał trochę lepsze finansowanie. Jednak wzrośnie liczba pacjentów. Czy za tym pójdą pieniądze?

Jeden z punktów projektu zakłada utworzenie przy szpitalnych oddziałach ratunkowych i izbach przyjęć - nocnej i świątecznej opieki medycznej.

- Nie mamy ani warunków, ani lekarzy, żeby taką opiekę organizować. Jest kłopot z obsadzeniem dyżurów - podkreśla dyrektor Przybysz.

Sceptyczny jest też prezes zarządu Szpitala Powiatowego w Chełmży dr Leszek Pluciński. - Ta ustawa to jak mieszanie herbaty bez dodania cukru i oczekiwanie, że będzie słodka. Żadnych konkretnych propozycji. Nie gwarantuje lepszego finansowania. Nie zapewnia, że zostaną zlikwidowane braki kadrowe, deficyt lekarzy i pielęgniarek. Nie uwzględnia potrzeb związanych ze starzeniem się społeczeństwa. A nocną i świąteczną opiekę i tak prowadzimy.

Optymizm panuje za to w Matopacie. - To dopiero projekt zmian, więc nic nie jest na razie przesądzone - zauważa Patrycja Hendler-Sienkiewicz, wicedyrektor Matopatu. - Jaka wersja ustawy zostanie ostatecznie przyjęta i kiedy to nastąpi, nie wiemy, dlatego trudno to komentować. Przyglądamy się planom Ministerstwa Zdrowia i snujemy różne scenariusze. Od ponad 15 lat cieszymy się zaufaniem pacjentów, co pozwala nam z optymizmem patrzeć w przyszłość. Wychodzimy z założenia, że dbałość o wysoki poziom usług zapewni nam pracę. Do końca czerwca mamy kontrakt z NFZ na zabiegi z okulistyki, ginekologii, chirurgii, ortopedii i poradnię diabetologiczną.

(ML)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.