Czas wróżbity Macieja
Język ludzi obozu władzy przypomina mi niezmiennie zaklęcia wróżbity Macieja (Państwo wiedzą, o czym ja mówię).
Słuchałem w niedzielę wystąpienia prezesa Jarosława Kaczyńskiego i utkwiło mi w pamięci zapewnienie, że PiS „będzie czynił Polaków szczęśliwszymi” - słowa piękne, wręcz wzruszające. I prawdę powiedziawszy, usłyszałem coś takiego po raz pierwszy od czasów Gierka. On też przekonywał, że partia uczyni Polaków szczęśliwszymi.
Tymczasem ja boję się władzy, która chce uszczęśliwiać, bo najczęściej robi to na siłę.
Byłbym o wiele bardziej zadowolony, gdyby rząd zrezygnował z pomysłu inwigilacji internautów i gdyby nie nakładał - jak chce minister Radziwiłł - kolejnego haraczu OC na kierowców. Chciałbym też wiedzieć, czy pod koniec roku rząd mojego państwa poradzi sobie z finansami, nomen omen, narodowymi.
Wczoraj przeczytałem też wywiad z Antonim Macierewiczem w „Do Rzeczy” i nie powiem, że mnie to uszczęśliwiło. Byłem zażenowany odwiecznymi ze strony PiS niedomówieniami (Państwo wiedzą, o czym ja mówię), aluzjami, oskarżeniami i prymitywnymi uogólnieniami. Cóż to jest ten Komitet Obrony Demokracji? Minister nie ma wątpliwości, że „KOD i Nowoczesna to formacje występujące w interesie oligarchii. To ludzie tych formacji najostrzej atakowali dążenia patriotyczne i niepodległościowe” - powiada najsłynniejszy polski śledczy. A konkretnie o kogo chodzi? Śmiało, panie ministrze: nazwiska, fakty, dowody. Jak w każdym śledztwie. Niechby nawet lampą po oczach.
Od paru tygodni zaczynam podejrzewać, że awansowałem na dziennikarza niepokornego. Przez lata byłem pokornym żurnalistą na smyczy PO, a dziennikarzami niepokornymi byli koledzy antyreżimowcy, więc stałem się niepokorny wobec władzy, a moi prawicowi towarzysze zostali pokornymi żurnalistami na pasku reżimu PiS. Państwo wiedzą, o czym ja mówię...