Nowoczesne ozdoby cmentarne mają coraz większe rozmiary. Piękne chryzantemy są coraz bardziej dorodne, szklane klosze od zniczy coraz bardziej pękate. Objuczeni cmentarnymi akcesoriami, spoceni, zmarznięci, zmoknięci, będziemy tłoczyć się w autobusach i tramwajach w dzień Wszystkich Świętych.
Tradycja każe, aby odwiedzać groby właśnie 1 listopada, ale sporo osób - zwłaszcza emeryci, których nie absorbuje codzienna praca - mogłoby groby bliskich przyozdobić wcześniej. Zawieźć bukiety w przeddzień, a w dzień święta przyjechać na cmentarz już bez bagażu, poprawić wtedy tylko wstążkę, wyrzucić kilka liści, które spadły w nocy, a potem spokojnie oddać się zadumie i medytacji.
Mało kto jednak ryzykuje taki podział czynności, bo ozdoby pozostawione na cmentarzu potrafią znikać jak duchy.
Złodziejstwo, którego nigdy nie brakuje, w okresie świąt jeszcze się nasila. Z wielu stron Polski słychać, że strażnicy miejscy już rozpoczęli w pobliżu cmentarzy działania prewencyjne. Wydaje się, że zwłaszcza łódzka straż traktuje walkę z cmentarnymi złodziejami niezwykle poważnie. Podczas tegorocznej akcji „Hiena” łódzcy strażnicy wykorzystują noktowizory, kamery termowizyjne i patrole konne.
Rzut oka do internetu pozwala przekonać się, że cmentarne złodziejstwo jest plagą na całym świecie. München TV donosi o złodziejach metalowych latarni, liter i krzyży w Monachium, gazeta „Westdeutsche Allgemeine Zeitung” alarmuje, że rabusie kwiatów w Essen są coraz bardziej bezczelni, dziennik „The Oklahoman” żali się na złodziei flakonów z brązu, grasujących na cmentarzu w amerykańskim mieście Oklahoma City. Kanadyjska gazeta „Winnipeg Free Press” opisuje natomiast, jak bandyci splądrowali auto, którym trzy 80-letnie wdowy przyjechały na groby swych mężów. Brutalny włam miał miejsce na cmentarnej alejce, bo w Ameryce cmentarze są tak urządzone, że można po nich jeździć samochodami.
Nihil novi sub sole czytamy zaś w Księdze Eklezjasty (1,10).Cmentarne złodziejstwo to nie wynalazek naszych czasów, przeciwnie, jest stare jak świat, a w każdym razie starożytne. Przecież bogato wyposażone groby egipskich faraonów zostały ograbione jeszcze w starożytności, przez szabrowników, którzy w porównaniu do współczesnych złoczyńców byli chyba całkiem czyści światopoglądowo, a w każdym razie na pewno nieskażeni jadem lewactwa.
Dziś łupy cmentarnych hien nie są tak drogocenne, a kary nie tak dotkliwe, ale działalność złodziei zwalczać trzeba zawsze i wszelkimi dopuszczalnymi sposobami.
Czy w tym ferworze zmagań ze złodziejami, w tym tłoku w tramwajach znajdziemy przy święcie czas na chwilę zadumy? Miejmy nadzieję, że tak. A jakąś pociechą niech będzie myśl, że nasi zmarli, którym zapalimy znicze, mają już lżej, bo przecież na tamtym świecie nie ma ani złodziejstwa, ani nawet tłoku w autobusach.