W sztuczny grób ktoś wbił prawdziwy krzyż - najprawdopodobniej ukradziony z oddalonego o ponad 2 km cmentarza na ul. Wandy w Nowej Soli.
Różne głupie żarty Nowa Sól widziała, ale ten przebił wszystkie. Niestety. Tuż po świętach nowosolscy strażnicy miejscy zostali poinformowani o... grobie, który został usypany między blokami os. Konstytucji 3 Maja. W pryzmę piachu uformowana w charakterystyczny sposób ktoś wbił krzyż. I to nie byle jaką samoróbkę, ale prawdziwy, sporych rozmiarów krzyż, używany podczas pogrzebów, który najprawdopodobniej został ukradziony z cmentarza przy ul. Wandy.
- To już nawet nie jest głupi żart, bo nawet te czasami wzbudzają uśmiech. To jest zwyczajny wybryk. Głupi wybryk - kręci głową st. insp. Jacek Baranowski ze straży miejskiej. - Taki krzyż niesie się podczas pogrzebu przed konduktem, potem wbija w świeży grób, a potem kładzie pod pomnik, gdy ten jest już gotowy - wyjaśnia. - Przekazaliśmy go już do zakładu pogrzebowego Jarosława Nowaka, który jest administratorem cmentarza - wyjaśnia.
Od pracownicy zakładu dowiedziałem się, że krzyż faktycznie, wciąż czeka na prawowitego właściciela. Tak przynajmniej było w chwili oddawania tego tekstu do druku. - On nam wygląda na taki kilkumiesięczny. Tak przynajmniej można wnioskować ze stanu, w jakim znajduje się drewno - brzmiał głos w słuchawce. - Tu musiał być więc w miarę świeży grób. Problem w tym, że ktoś zdjął z krzyża tabliczkę, więc ciężko o identyfikację. Oczywiście jeśli tylko ktoś się po niego zgłosi, natychmiast otrzyma go z powrotem - wyjaśniała pracownica zakładu.
Kręcący się po cmentarzu złodzieje są, niestety, normą
Choć przypadek kradzieży krzyża szokuje, to okazuje się, że kręcący się po cmentarzu złodzieje są, niestety, normą. Jak udało mi się ustalić, funkcjonuje nawet nieoficjalny podział na „profesje” - jedni kradną tylko kwiaty, inni tylko znicze. Jeden z takich podejrzanych osobników o mały włos nie wpadł niedawno w ręce pracowników administracji. Zdołał uciec, jednak na miejscu zostawił plecak, w którym znaleziono... zwolnienie lekarskie z wypisanym nazwiskiem. Co ciekawe niedługo później znów widziano go na cmentarzu, tyle że z innym plecakiem.
Cmentarz na ul. Wandy nie posiada monitoringu, choć w przyszłości takowy ma się pojawić. Nie brak jednak głosów, że na niewiele by się tam zdał, z powodu gęstych drzew i słabego oświetlenia. Póki co jedynym czynnikiem odstraszającym rabusiów są pojawiające się na cmentarzu patrole policji.