Czarne jutro. Absurd polityki amerykańskiej
Historia kołem się toczy. 15 lat temu George W. Bush wmawiał światu, że Irak buduje bombę atomową. Było to kłamstwo, które wpędziło Amerykę w hańbiącą wojnę.
Jej efektem jest niedzielne zwycięstwo wyborcze Muktady as-Sadra, który kiedyś wywołał dwa krwawe antyamerykańskie powstania. Chyba nie o taką przyszłość Iraku chodziło wielkiemu mocarstwu?
Donald Trump idzie dziś tym samym śladem i nie oglądając się na protestujących sojuszników z NATO, zrywa umowę nuklearną z Iranem. Nie przedstawia przy tym żadnych dowodów, poza odświeżanymi cyklicznie dokumentami z Izraela, z których wielu ekspertów się śmieje.
Po czym jedzie do Jerozolimy i robi sobie pełne uśmiechów sesje w chwili, gdy snajperzy strzelają do „uzbrojonych” w proce Palestyńczyków. Ciężko sobie wyobrazić większą głupotę, która w prostej linii prowadzi do wojny, totalnego chaosu na Bliskim Wschodzie i benzyny za 6 lub 7 zł. Absurd takiej polityki widzą nawet ci, którzy uznają islam za religię niemożliwą do pogodzenia z wartościami Zachodu.
Demolująca resztki światowego ładu polityka Trumpa nie zmienia jednak nastawienia polskiej prawicy, która nadal się Ameryką zachwyca. Zresztą, czy tylko ona? Opozycja jest równie ślepa na to, kto rządzi w Waszyngtonie. Generalnie w polskiej polityce od lat panuje ten sam klientelizm wobec USA.
Uczepiliśmy się mocarstwa, które dawno przestało być moralnym drogowskazem, a w razie czego i tak nas nie obroni, bo nie ma w tym interesu. Ta wiedza nie przebija się jednak do miłościwie nam panujących głów, które zamiast tworzyć nowoczesną armię, wolą zakładać oddziały OT dla niedojrzałych mężczyzn i śnić swój amerykański sen. Czarno widzę jutro.