Były prezes klubu sportowego Korona chce zorganizować referendum w sprawie odwołania burmistrz Danuty Patalas i rady gminy. - Ta inicjatywa zjednoczyła całą opozycję - przekonuje.
Nad załogą wschowskiego ratusza zawisła groźba przedwczesnego pożegnania się z posadami. Wszystko przez inicjatywę referendalną, z którą w ubiegłym tygodniu wystąpił były już prezes Wschowskiego Uczniowskiego Klubu Sportowego Korona, Tomasz Stasiak.
Zresztą od zamieszania wokół klubu wszystko się zaczęło, dokładnie od przyznania Koronie mniejszej dotacji. A spór tak zaognił atmosferę, że z finansowania sportowców wycofał się główny sponsor. T. Stasiak zrezygnował z funkcji prezesa, a krótko potem złożył w urzędzie powiadomienie o inicjatywie referendalnej.
- Za chwilę się wyda czy wniosek pana Stasiaka powodowany jest rozdziałem środków finansowych, czy ktoś za tym realnie stoi. Czy chodzi o dobro klubu, czy o politykę - tak całą inicjatywę referendalną, komentuje Dariusz Przybylski odpowiedzialny w urzędzie gminy za kontakty z mediami. - Nie mogę wypowiadać się za radnych, bo to referendum miałoby dotyczyć także rady, ale mogę za panią burmistrz... Krótko mówiąc: jest demokracja, prawo stanowi, że dzisiaj wniosek referendalny może złożyć zaledwie pięć osób. Druga sprawa, że składają to osoby związane z klubem Korona. Jeżeli powodem będą wątpliwości klubu, to problem wydaje się zbyt błahy, tym bardziej, że ze strony ratusza dalsze wsparcie dla klubu będzie - mówi D. Przybylski.
- Nie wiem czy nie ma w tym bardzo dużego wydźwięku emocjonalnego. Budżet jest zbilansowany, długi są spłacane, sprawy finansowe w gminie zaczynają się ogarniać... Więc pytanie jest: za co odwoływać panią burmistrz? - zastanawia się. - Wszystko wskazuje na to, że szkoda tych 40 tys. zł, które będą wydane na referendum. A pani burmistrz mówi wyraźnie, że nie jest przyspawana do stołka - kwituje D. Przybylski.
1,8 tys. podpisów pod inicjatywą muszą teraz zebrać zwolennicy referendum we Wschowie
Z kolei były prezes Korony przekonuje, że zawirowania z klubem były tylko kroplą, która przelała czarę goryczy. - To spowodowało, że te wszystkie nieprawidłowości, które do tej pory były w urzędzie, trzeba zweryfikować. Coraz bardziej okazuje się, że mamy do czynienia z osobami niekompetentnymi, nie mającymi pojęcia o tym, jak pracuje samorząd i organizuje pozarządowe. Brakuje jakiejkolwiek dyskusji, a każdy pomysł na jakąkolwiek działalność i poprawę we Wschowie, od razu traktowany jest przez panią burmistrz jako polityczny. Ta władza działa na zasadzie zastraszenia, nepotyzmu, wręcz wprowadzania psychozy. I to można odczuć - mówi T. Stasiak, który jednak nie chce określać władz gminy mianem wspólnego wroga.
- Tu chodzi o niekompetencję władzy. Ich nie można nazwać wrogami, bo to są osoby, które zostały wybrane w wyborach. Wyników wyborów nie mogę przecież kwestionować. Ale to są osoby, które szły z hasłami, że chcą zmieniać Wschowę na lepsze, a okazało się, że były to tylko górnolotne słowa, bo rzeczywistość pokazuje co innego. - komentuje były prezes Korony.
- To pierwsza taka inicjatywa w historii Wschowy i na dziś mogę śmiało powiedzieć, że dzięki niej udało się połączyć wszystkie środowiska opozycyjne, które nie rozmawiały ze sobą przez lata - mówi T. Stasiak i podkreśla, że inicjatywie towarzyszy bardzo duża aktywność. - W tej chwili nikt nie mówi o tym, kto będzie kandydował na przyszłego radnego czy stanowisko burmistrza. Teraz najważniejszą rzeczą jest, i na tym się skupiamy, żeby obecną władzę i radnych odwołać. I żeby było jasne, radni opozycji wiedzą, że również muszą zostać odwołani i poddają się temu - wyjaśnia. - Ja sam podjąłem decyzję, że nie kandyduję ani na burmistrza, ani na radnego - dodaje.