Czarek Gołębiowski z Radomia o nowym kanale "Rozczarowani" na Youtubie

Czytaj dalej
Fot. Tadeusz Klocek
Karolina Mroczek

Czarek Gołębiowski z Radomia o nowym kanale "Rozczarowani" na Youtubie

Karolina Mroczek

Czarek czaruje teraz wraz z Adrianem Pruskim i próbuje (od)czarować Radom. Radomianie w Walentynki, 14 lutego ruszyli z kanałem „Rozczarowani” na Youtubie!

Magik to zawód czy pasja?
Chciałbym, żeby w przyszłości to był prawdziwy zawód. Na razie to jest pasja, kocham to robić, choć zajmuje to bardzo dużo czasu.

Jak to wszystko udaje ci się pogodzić ze szkołą?

Pozostało mi półtora roku do matury. Przez ostatni czas sztuczki karciane zawładnęły moim życiem. Ostatnio też układam kostkę Rubika, a to pochłania bardzo dużo czasu. Są też jednak tego plusy. Iluzja bardzo rozwija półkule mózgowe i wyobraźnię przestrzenną. Bardzo mi to pomaga w nauce i skupieniu. Często jest tak, że jedziemy gdzieś na pokaz, a ja uczę się w drodze czy w ekstremalnych warunkach odrabiam pracę domową. Bardzo dużo zapamiętuję z lekcji, na których staram się być aktywny. Odkąd jestem iluzjonistą zrozumiałem bardzo dużo rzeczy. Zrozumiałem, że uczę się przede wszystkim dla siebie. A to jest ogromna wartość.

Skąd wzięła się magia… w twoim życiu?

Zanim pojawiła się magia i iluzja to najpierw miałem takie marzenie, że chciałbym zaskakiwać ludzi. Nie wiedziałem jeszcze, w jaki sposób i nie miałem na siebie żadnego pomysłu. Pierwszą sztuczkę pokazał mi dziadek. Słynął z tego, że jak był młody to wygrywał zakłady z kolegami, dzięki sztuczkom magicznym. Kilka lat temu pojechaliśmy do Warszawy w różnych sprawach, mieliśmy dużo czasu, czekaliśmy na rodziców. I on wtedy dla zabicia czasu pokazał mi sztuczkę karcianą. Miałem wtedy 12 lat. Dziadek pokazywał mi tę sztuczkę ze 20 razy, ale nie mogłem zgadnąć, jak ją wykonał. Tak go wymęczyłem, że musiał mi wyjaśnić cały mechanizm. Wróciłem do domu i zacząłem się uczyć, potem w szkole pokazywałem ją dosłownie wszystkim. Początkowo uczyłem się w zaciszu domu i nie wychylałem się z tym za bardzo. Te pierwsze momenty zaszczepiły jednak we mnie pasję.

Co dla ciebie jest takiego magicznego… w magii?

Dla mnie kluczem czerpania radości z tego, co robię jest zadziwianie ludzi i patrzenie, że można komuś sprawić przyjemność. A przy tym robię coś, co mnie samemu się bardzo podoba.

W którymś momencie to zaczęło przynosić ci także popularność…

Owszem, ale od pierwszej sztuczki do teraz to była długa droga, którą – można powiedzieć – pokonałem częściowo rowerem…. A mianowicie wraz z moimi przyjaciółmi stworzyłem stronę radomnakole.pl. Jeździliśmy na rowerach wyczynowo, wtedy naszą paczkę poznało szersze grono. Nagrywaliśmy filmiki i właściwie po tygodniu trafiliśmy do gazety, właśnie do „Echa Dnia”. Bardzo się wtedy cieszyliśmy. To była jedna z najlepszych przygód w naszym życiu.

Jak bardzo była to niebezpieczna jazda na rowerze?

Na przykład odczepialiśmy sobie przednie koło i jeździliśmy na jednym kole. Miałem taką sytuację, że koło odcięło mi kawałek palca, co w ogóle prawie zaniechało moją przyszłość z iluzją… Na szczęście kawałek palca został przyszyty i dziś jest sprawny, ale od tamtego czasu przestałem ryzykować.

To interesujące… magik z przyszytym palcem.

Tak (śmiech). Wiem, że na przykład istnieje też iluzjonista, który nie ma jednej dłoni, a mimo przeciwności losu nadal czaruje.

Skończyłeś jeździć na rowerze i wróciłeś do iluzji?

Po dwóch latach każdy z naszej paczki poszedł w swoją stronę. Mój przyjaciel Mateusz poszedł w boks, Janek w ćwiczenia na siłowni, inny kolega w jazdę na motocyklu, a ja w czarowanie… Jazda na rowerze była fajna, bo poznawaliśmy nowych ludzi. Podczas jednego z takich pokazów podszedł do mnie iluzjonista Filip, teraz mój serdeczny przyjaciel, i to był dla mnie przełomowy moment. Odgadłem wtedy, jak wykonuje jedną sztuczkę, oczywiście nie chciał mi przyznać racji, ale potem nauczyłem się jej w domu i kolejnego dnia pokazywałem już sztuczki wszystkim. W jeden dzień wyraźnie podskoczył mój poziom. Co prawda prezentacja wtedy była na bardzo słabym poziomie, ale reakcje były świetne.

Jaki musi być iluzjonista?

Pracowity, cierpliwy, ciekawy świata i… musi uwielbiać te reakcje ludzi. Po spotkaniu z Filipem zacząłem się bardzo dużo uczyć. W zasadzie tylko siedziałem w domu i uczyłem się nowych sztuczek. Sięgałem do książek, oglądałem filmiki. Właśnie w taki sposób natrafiłem na Adriana Pruskiego, Just Edi Show. Okazało się, że też jest z Radomia. To był ciekawy zbieg okoliczności, bo po kilku dniach napisał do nas na fanpage’u radomnakole z zaproszeniem na Festiwal Artystów Ulicznych, którego jest organizatorem. Wtedy powiedziałem Adrianowi, że uczę się też sztuczek magicznych. Tak rozpoczęła się nasza znajomość. I tak od rozmowy do rozmowy wywiązała się nasza współpraca. Rozmowy z Adrianem były dla mnie bardzo ważne i motywujące. Powiedział mi między innymi, że iluzja może być sposobem na życie. Oczywiście wystąpiłem na festiwalu, poznałem innych magików i iluzjonistów. Zacząłem się rozwijać. Z kart przeszedłem na inne rekwizyty. Właśnie moją ulubioną dziedziną są sztuczki, w których wykorzystuję rekwizyty codziennego użytku.

Dwóch iluzjonistów z Radomia postanowiło połączyć siły.

Tak, tak. Edi zobaczył, że robię fajne sztuczki. Kilka razy pojechaliśmy na pokazy, występowaliśmy i razem i oddzielnie. I tak w którymś momencie stwierdziliśmy, że połączymy nasze siły. A po kilku miesiącach powstało coś takiego jak „Rozczarowani”, czyli nasz kanał na youtubie, który premierę miał we wtorek, 14 lutego.

Przypuszczam, że data nie jest przypadkowa.

Oczywiście, to nie bez kozery Walentynki. Magia to nawiązywanie relacji z innymi. Edi kiedyś zrobił sztuczkę, jak pocałować dziewczynę i stwierdziliśmy, że teraz zrobimy to o wiele lepiej. W naszym filmiku pokazujemy, jak za pomocą jednej sztuczki wyrwać buziaka od dziewczyny. Po prostu… Czarek nie tylko czaruje, ale i całuje! Ciekawych odsyłam na nasz kanał na youtubie pod tytułem „Rozczarowani”.

Intrygujący tytuł i imię, które zobowiązuje. Żonglujecie słowami… To też jest ważne w iluzji?

Oczywiście, w iluzji ogromnie ważna jest jej prezentacja. Sama sztuczka to jest jakieś 40 % efektu , a reszta to jej przedstawienie i zagranie. Czasem najprostsza sztuczka może być pokazana na wysokim poziomie i odnieść sukces, a z kolei skomplikowana przedstawiona w niewłaściwy sposób może nie zrobić wrażenia. Istotna jest też improwizacja, która jest najlepszą dziedziną sztuki i iluzji.

„Rozczarowani” wystartowali z magią pocałunku. Czego jeszcze możemy się spodziewać?

Na pewno każdy filmik będzie miał ze sobą coś wspólnego i będzie prowadził do jednego dużego wyjaśnienia całego kanału, co będzie wielką tajemnicą do ostatniego momentu. Punkt kulminacyjny będzie miał miejsce dokładnie za rok, 14 lutego. Z każdym odcinkiem będziemy coraz bliżej tego wydarzenia, a to będzie ogromne wydarzenie. Mam nadzieję, że nikogo nie roz… czarujemy!

Życzymy magicznego startu, a ile jeszcze możesz nam zdradzić z waszych planów?

Teraz mamy burzę mózgów, planów jest mnóstwo. Nie mogę jeszcze wszystkiego zdradzić, ale na pewno będziemy się systematycznie pojawiać w Internecie, a także planujemy spektakl dla radomian.
Radomianie są zawsze w ogromnym szoku i przede wszystkim lubią się bawić i odkrywać nowe rzeczy. Radom jest pięknym miastem, gdzie najlepiej prezentuje się sztuczki.

Karolina Mroczek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.