Rodzina Autrybów podtruta czadem kilka dni temu trafiła do szpitala. Dziś czują się dobrze. By uchronić ich przed nieszczęściem, bryg. Robert Gutowski, podarował rodzinie czujnik tlenku węgla.
Dramatyczny czwartkowy poranek na długo zapamięta 10-letnia Ania, jedna z trójki dzieci podtrutych czadem w budynku przy ul. Piłsudskiego. - Obudził mnie hałas. Moja bratowa, Ula upadła. Straciła przytomność - wspomina Ania. - Ja też czułam się źle. Wymiotowałam.
W domu było jeszcze kilkumiesięczne niemowlę i 3-latek. Po pogotowie i straż zatelefonował brat Ani. Wszyscy trafili do szpitala. Właścicielki mieszkania, Teresy Autryb nie było już w domu gdy na miejsce dotarły służby. - Wyszłam do pracy. Bolała mnie głowa, ale nie pomyślałam, że to od wysokiego stężenia tlenku węgla - mówi grudziądzanka. - Teraz wiem jak groźny może być czad...
Co było przyczyną pojawienia się tlenku węgla w domu pani Teresy? Czytaj w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień