Cytadela pełna biegaczy. Okoliczni mieszkańcy mają ich dość
Auta wjeżdżające do parku, zniszczona trawa i wielki hałas - tak wygląda Cytadela, kiedy odbywają się tam imprezy biegowe. Mieszkańcy chcieliby, żeby było ich mniej, a tegoroczny sezon biegowy już się zaczyna.
Kiedy zaczyna się wiosna, praktycznie w każdy weekend Cytadela ma jakąś biegową imprezę masową. - Powoli mamy już tego dosyć, tym bardziej że to nie jest tak, że ludzie sobie przyjadą do parku i zostawią auto koło niego. Oni już wręcz wjeżdżają samochodami na Cytadelę - nie ukrywa rozgoryczenia Halina Owsianna, przewodnicząca Rady Osiedla Stare Winogrady oraz poznańska radna.
Mieszkańcy Winograd coraz śmielej mówią o problemach, które wynikają z organizacji wielu imprez biegowych w parku Cytadela. Jak podkreślają, nie chodzi im o zakazanie rekreacyjnego biegania w tym miejscu, ale z całą mocą przekonują, że organizacja masowych imprez dla biegaczy musi się poprawić albo zostać ograniczona.
- Nam nie przeszkadzają ludzie, którzy się umawiają i biegają po parku niewielkimi grupkami. Po to właśnie jest Cytadela. Jedna osoba leży z książką, inna spaceruje z dzieckiem, a kolejna biega. I to jest dobre, lecz obecnie ta przestrzeń parkowa zaczyna być zawłaszczana przez komercję - uważa Halina Owsianna.
Jednocześnie zwraca uwagę na dwa główne problemy, które dotyczą Cytadeli podczas imprez organizowanych dla biegaczy. Pierwszym z nich ma być ogromna liczba samochodów, która w takim dniu parkuje dookoła Cytadeli, a nawet... na niej samej. Jak twierdzi Halina Owsianna, główną winę za to ponoszą organizatorzy biegów.
- Organizator powinien zadbać o porządek. Nie może być tak, że kierowcy, widząc, że nie ma miejsc parkingowych, wjeżdżają na teren Cytadeli. To skandal.
Rozumiem, by w alejkach zatrzymały się auta, które przywiozły np. niepełnosprawne dzieci na jakieś ich zawody. Ale na Cytadeli są głównie zawody dla zdrowych ludzi. Jeżeli ktoś chce biegać, to naprawdę musi przyjechać autem na Cytadelę i zostawić je na środku parku? A tak dzieje się przy każdej większej imprezie - grzmi miejska radna.
I dodaje, że z tego powodu niszczone są parkowa trawa oraz alejki.
Jednocześnie podkreśla, że częsta organizacja imprez dla biegaczy znacząco utrudnia, a czasami wręcz uniemożliwia normalne korzystanie z parku dla zwykłych poznaniaków, którzy chcieliby w nim odpocząć.
- W czasie takiej imprezy Cytadela jest praktycznie wyłączona dla mieszkańców. A kiedy poznaniacy mają korzystać z parku, jeśli właśnie nie podczas weekendów? - pyta retorycznie Halina Owsianna.
I dodaje, że problemy na Cytadeli rozpoczęły się w zeszłym roku, kiedy pojawiało się w niej coraz więcej imprez. - Na początku Cytadela była miejscem, gdzie odbywały się uroczystości i wydarzenia takie jak Dni Ułana czy Misterium Męki Pańskiej, które wpisały się w tradycję miasta. Jednak nagle ktoś chyba stwierdził, że można też zrobić imprezy sportowe. A teraz „brakuje” już tylko tego, by firmy zaczęły wydzierżawiać teren na przeprowadzenie imprez integracyjnych. Tego jest już zdecydowanie za dużo - opowiada Halina Owsianna.
Tomasz Lisiecki, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej, który zawiaduje Cytadelą, przyznaje, że w parku organizowanych jest za dużo imprez.
- Trzeba je ograniczyć, ale to nie jest łatwe. W jaki sposób wybrać, na które imprezy możemy pozwolić, a których mielibyśmy zakazać? Może trzeba stworzyć klucz, ile wydarzeń może odbywać się na przykład w miesiącu - zastanawia się.
Przyznaje również, że zbyt duża liczba imprez wpływa niekorzystnie na stan parku. - Dopóki ich było niewiele, jak kilka lat temu, to nie było problemu. W końcu jednak dojrzeliśmy do tego, że tych wydarzeń jest za dużo. Musimy pamiętać, że Cytadela, jak każdy inny park, powinna być miejscem spokoju, a nie centrum rozrywki. Na pewno nie można co tydzień organizować w niej imprez - mówi Tomasz Lisiecki.
Problemy Cytadeli trafiły już także do Rady Miasta. W czwartek Halina Owsianna opowiadała o nich podczas posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska i Zieleni Miejskiej. Ponadto radna wspominała o nich także Grzegorzowi Ganowiczowi, przewodniczącemu poznańskiej Rady Miasta.
- To kwestia odpowiedniej organizacji imprez, by różne grupy ludzi nawzajem nie wchodziły sobie w paradę. Zdarza się, że organizator nie bierze pod uwagę tego, że Cytadela to przestrzeń publiczna, z której inni też chcą skorzystać. A trasy biegowe ograniczają korzystanie z parku tym, którzy nie biegają - opowiada Grzegorz Ganowicz.
Dodaje jednak: - Takie imprezy powinny być, lecz organizatorzy ich muszą pamiętać, że zajmują przestrzeń publiczną. Dlatego ingerencja w takim miejscu powinna być jak najmniejsza. W Poznaniu jest dość terenów dla wszystkich, ale każdy musi pamiętać, że takiej przestrzeni są jeszcze inni, którzy niekoniecznie robią to samo, a powinni się równie dobrze czuć.
- Nie chcemy, żeby Cytadela była martwa. Jednak zaraz będzie na niej jak na jarmarku. A oprócz Sołacza, to jest najcenniejszy park w mieście.
Te dwa miejsca powinny być pod szczególną ochroną. Nie mówię o tym, by były całkowicie wyłączone z obiegu i nic nie można było w nich robić. Ale niech będzie ustalone, że impreza masowa może odbyć się np. raz na kwartał, a nie w każdy weekend - podsumowuje Halina Owsianna.