W 1956 po odwilży do Polski przybywało wielu cudzoziemców. W Krakowie, ze względu na skupisko placówek dyplomatycznych, sporo było dyplomatów. Wśród przyjeżdżających gości z zagranicy byli też studenci, naukowcy, dziennikarze, a także lektorzy języków obcych oraz specjaliści techniczni.
Cudzoziemcy przyjeżdżali tu też ze względu na atrakcyjność turystyczną oraz niewielką odległość od Zakopanego, wypoczynkowej stolicy Polski. Od momentu przekroczenia granicy byli bacznie obserwowani przez Służbę Bezpieczeństwa i podlegali kontroli opera-cyjnej. SB z zasady podejrzewała, że mogli zostać zwerbowani przez wywiad państw zachodnich, a w konsekwencji, że mogli przekazywać informacje wywiadowcze dotyczące PRL.
Rozpracowaniem cudzoziemców na terenie Polski zajmował się pion II (kontrwywiadowczy): Departament II MSW i Wydziały II SB w terenie. Współpracował on z pionem I (tzw. wywiadem) w przypadku działań poza granicami kraju, np. przy rozpracowywaniu Radia Wolna Europa i innych instytucji emigracyjnych. Rozpracowanie operacyjne z wykorzystaniem wszystkich dostępnych środków operacyjnych (np. agentury, obserwacji, środków technicznych) polegało na zdobyciu dowodów działalności wywiadowczej, które mogły być podstawą wszczęcia śledztwa lub wydalenia cudzoziemca z kraju.
Lektorzy języków
Ośrodkami wymiany kulturalno-naukowej z zagranicą były uniwersytety. Szczególną działalność na tym polu wykazywała w Krakowie Katedra Filologii Romańskiej UJ, którą kierował w latach 1950--1960 prof. Zygmunt Czerny, a w latach 1961-1970 prof. Maria Strzałkowa. W latach 60. na UJ przybyli lektorzy języka włoskiego: Gianpiero Bozzolato (1960-1964) i Angelo Danti (1965-1969) oraz języka francuskiego: Roger Legras (1962-1964). Byli oni profilaktycznie kontrolowani przez bezpiekę pod kątem potencjalnej współpracy z zachodnim wywiadem.
W przypadku Bozzolato podejrzenia SB wzbudziły jego kontakty z konsulem francuskim w Krakowie Mauricem Deshorsem. W marcu 1964 r. funkcjonariusze SB przeprowadzili tajną rewizję w jego pokoju w Hotelu Polskim. Zrobiono fotografie listów, notatek i adresów, ale nie miały one wartości dowodowej. Zresztą Bozzolato opuścił Polskę pod koniec 1964 r. Po jego wyjeździe, w 1965 r. przybył na UJ nowy lektor języka włoskiego Angelo Danti. SB założyła przeciw niemu sprawę operacyjnej obserwacji o krypt. „Lektor”.
Podstawą były informacje o jego sympatiach do środowiska katolików świeckich skupionych wokół miesięcznika „Znak” oraz prowadzenie korespondencji z redaktorem naczelnym pisma, Stanisławem Stommą, dla którego tłumaczył książkę „Myśli o kulturze i polityce”. Z tych względów Danti był rozpracowywany nie tylko przez Wydział II, ale także przez Wydział IV SB. Funkcjonariusze Wydziału „B” przeprowadzili m.in. trzydniową obserwację w maju 1965 r., w trakcie której stwierdzono, że Włoch spotykał się z doc. Tadeuszem Ulewiczem, badaczem literatury staropolskiej na UJ.
Danti po półrocznej pracy w Krakowie zdobył uznanie swoich przełożonych oraz studentów, stąd też przedłużono mu kontrakt na kolejny rok akademicki. Inwigilacja lektora języka włoskiego była nadal kontynuowana z wykorzystaniem agentury oraz kontroli korespondencji. Wykazała ona jednak, że Danti zajmował się wyłącznie pracą ze studentami i przygotowywaniem do zajęć. Dla funkcjonariusza prowadzącego sprawę nie było to wystarczające - wnioskował o przeprowadzenie rewizji w pokoju hotelowym. Z inspiracji SB przeprowadził ją na początku listopada 1966 r. pracownik recepcji Hotelu Polonia, w którym mieszkał inwigilowany. Okazało się, że w pokoju były tylko książki i rękopisy w języku włoskim. W tej sytuacji, aż do wyjazdu Dantiego z Polski w styczniu 1969 r. inwigilacji zaniechano.
W październiku 1962 r. lektorem języka francuskiego na UJ został Francuz Roger Legras. Bezpośrednio przed przybyciem do Polski przebywał na terenie ZSRS, gdzie pracował jako lektor języka francuskiego na uniwersytecie w Leningradzie. Reakcja bezpieki była szybka i już w listopadzie tego roku rozpoczęto jego inwigilację w ramach sprawy operacyjnej obserwacji o krypt. „Bażant”. Uznano, że jest osobą powiązaną z placówką dyplomatyczną (Konsulat Francji) i może być wykorzystywany przez wywiad francuski.
Działalność lektora polegała na nawiązywaniu znajomości z profesorami wyższych uczelni krakowskich (m.in. prof. Zygmuntem Czernym, filozofem prof. Wiktorem Jakubowskim) oraz organizowaniu spotkań i odczytów dla studentów. SB przy rozpracowaniu Legrasa wykorzystała agenturę z konsulatu francuskiego oraz środki techniczne, jak podsłuch pokojowy krypt. „Saturn” w Hotelu Francuskim, gdzie mieszkał, i podsłuch telefoniczny w konsulacie oraz sprawdzała jego korespondencję.
Jakkolwiek środki te nie dostarczyły bezpiece spektakularnych dowodów na zbieranie przez niego materiałów wywiadowczych, to jednak jego zainteresowania środowiskiem naukowym w Krakowie, samokontrola i unikanie niewygodnych tematów w miejscach publicznych sugerowało esbekom, że Francuz odbył przeszkolenie wywiadowcze. Prowadzona inwigilacja miała zmierzać do zbadania, czy taką działalność rzeczywiście prowadził. Funkcjonariusze Wydziału II nie umieli jednoznacznie rozstrzygnąć tej sprawy, chociaż podjęte działania operacyjne zaprzeczały współpracy z wywiadem. Legras miał świadomość prowadzonej przez SB inwigilacji, a konsul Deshors ostrzegał go, żeby był ostrożny w rozmowach, że telefon i mieszkanie są na podsłuchu.
Specjaliści z Zachodu
Od początku lat 70. XX w. I sekretarz KC PZPR Edward Gierek realizował program szybkiej industrializacji kraju i unowocześnienia gospodarki. Zaciągnięcie przez władze kredytów zagranicznych pozwoliło na inwestycje oraz zakup nowych technologii. Do Polski przybywali specjaliści z krajów zachodnich odpowiedzialni za montaż i obsługę urządzeń. W 1966 r. na terenie województwa krakowskiego było 173 specjalistów, w 1977 r. - 296. Reprezentowali firmy z RFN, Austrii, Francji i Wielkiej Brytanii.
Najliczniejsza grupa znajdowała się w Hucie im. Lenina, następne w Zakładach Elektronicznych „Unitra-Telpod”, Zjednoczeniu Przemysłu Petrochemicznego i Rafineryjnego, Zakładach Aparatury im. Szatkowskiego oraz Krakowskich Zakładach Przemysłu Tytoniowego.
Również i ta kategoria cudzoziemców była kontrolowana przez SB. Głównym środkiem inwigilacji były przeszukania bagaży pozostawionych w pokojach hotelowych. W ich efekcie niekiedy uzyskiwano materiały świadczące o współpracy wywiadowczej, ale w tym wypadku ważniejsze były informacje dotyczące zakupu technologii, które bezpieka przekazywała polskim zakładom państwowym, mogące stanowić kartę przetargową zanim dochodziło do oficjalnych negocjacji. Był to zatem rodzaj wywiadu gospodarczego.
W samym 1972 r. SB w Krakowie przeprowadziła 18 tajnych przeszukań u 47 osób, m.in. na użytek spraw obiektowych o krypt.: „Trafo” (Wytwórnia blach transformatorowych i karoseryjnych w Hucie im. Lenina) oraz „Płock” (budowa rafinerii w Gdańsku). W sprawie „Trafo” dokonano penetracji u 37 przedstawicieli firm zachodnich z NRF, Francji, USA, Szwecji, Kanady i Finlandii. W rezultacie SB zdobyła dokumentację techniczną i handlową, dzięki której strona polska mogła wybrać najbardziej korzystną ofertę dostawy maszyn i urządzeń z krajów zachodnich.
W sprawie „Płock” przeprowadzono przeszukania u ośmiu inżynierów, w trakcie których wykonano 435 fotokopii dokumentacji dotyczącej rozmów firm zachodnich ze stroną polską w sprawie kontraktu w związku z ogłoszonym przetargiem na dostawę projektu i licencji na procesy technologiczne dla rafinerii Gdańsk. Fotokopie zostały przekazane kierownictwu Zjednoczenia Przemysłu Rafineryjnego i Petrochemicznego „Petrochemia”, które pośredniczyło w pertraktacjach. W ocenie SB materiały te: „Pozwoliły […] wynegocjować korzystniejsze ceny rzędu od kilkuset tysięcy do kilku milionów dolarów niższe od cen wyjściowych, proponowanych przez poszczególne firmy. Uzyskano również bardziej korzystne warunki gwarancyjne.”
Działania peerelowskiego kontrwywiadu skupiały się na kontrolowaniu przyjeżdżających cudzoziemców. Wszyscy byli podejrzani, a od przedstawicieli zachodnich firm można było drogą operacyjną zdobyć cenną dokumentację techniczną. Szczególną rolę w tej inwigilacji odgrywały hotele, dzięki zainstalowanej tam aparaturze podsłuchowej oraz współpracy zwerbowanych pracowników.
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 17. "Bajgiel"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto