Csaba Kiss: Orbán sprawił, że Węgrzy zaczęli być dumni z bycia Węgrami
Nie da się wprost porównać pozycji PiS i Fidesz. PiS nie ma większości pozwalającej zmienić konstytucję. Polskę i Węgry wiele łączy. Nie tylko kryzys migracyjny, ale także kwestie związane z infrastrukturą drogową czy energetyczną. To naturalne pola współpracy - mówi prof. Csaba Kiss, politolog.
W Święto Trzech Króli doszło do nieoczekiwanego, sześciogodzinnego spotkania Viktora Orbána z Jarosławem Kaczyńskim. W lutym wizytę w Budapeszcie złoży premier Beata Szydło. Co jest powodem tego ożywienia w kontaktach Polski i Węgier?
Nie wiem, czy należy mówić o ożywieniu, uważam to raczej za naturalną kontynuację naszych wzajemnych stosunków. W ubiegłym roku wyraźnie widać było, jak to jest ważne - choćby w obliczu kryzysu związanego z niekontrolowanym napływem migrantów. Przy tej okazji doszło do odrodzenia współpracy krajów Grupy Wyszehradzkiej. Nagle stało się jasne, że współpracując łatwiej bronić wspólnych interesów.
Tyle, że o bliższej współpracy Grupy Wyszehradzkiej mówi się mniej - natomiast przybywa potwierdzeń na ocieplenie między Warszawą i Budapesztem.
Grupa Wyszehradzka też bliżej współpracuje. Natomiast Polskę i Węgry łączą bliskie więzi od dawna, wiadomo, że nasza przyjaźń to największa siła tej grupy. Mamy też świadomość, że to Polska może odegrać główną rolę we współpracy wyszehradzkiej.
Znów użył Pan zwrotu, którego do niedawna nikt nie używał.
Bo jednak sporo się zmienia. Rok temu, na początku 2015 r. pojawiło się napięcie w naszych relacjach po tym, jak Viktor Orbán zaprosił do Budapesztu Władimira Putina.
A później z Orbánem w Warszawie nie chciał się spotkać Jarosław Kaczyński. Teraz to uległo zmianie.
Akurat wtedy doszło, że tego spotkania nie było - w Polsce trwała kampania wyborcza i doskonale rozumiem, że prezes Kaczyński nie miał chęci spotykać się w takim okresie z Viktorem Orbánem. Teraz do takiego spotkania doszło. Przy okazji otwierają się perspektywy bliższej współpracy. Ona będzie ważna wobec kryzysu migracyjnego, który będzie trwał także w tym roku - ale nie tylko. Ważne są także wspólne działania dotyczące gospodarki, czy kwestii energetycznych.
Jedną nielicznych osób, które towarzyszyły Kaczyńskiemu przy rozmowie z Orbánem, był Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej - co sugeruje, że energetyka rzeczywiście była ważnym tematem rozmowy.
Bo współpraca energetyczna to jeden z najważniejszych punktów kooperacji Polski i Węgier. Widać wspólny interes w tej sprawie całej Grupy Wyszehradzkiej, która musi się przeciwstawić współpracy energetycznej Niemiec i Rosji, mającej bardzo negatywny wpływ na nasz region. Cały czas widać, że jesteśmy wykluczeni, ciągle istnieje podział na Europę Zachodnią i Europę Środkową - i ci pierwsi nie chcą zrozumieć potrzeb drugich. To była jedna z przyczyn, dla których Viktor Orbán zaczął rozmawiać z Rosją w sprawie dostaw gazu.
Mimo sytuacji to była kontrowersyjna decyzja.
Ale proszę spojrzeć na sytuację. Ja mieszkam w Budapeszcie, ale pracuję również w Warszawie. Tyle, że połączenie między tymi dwoma miastami jest fatalne. Dobrze, że pociąg został przywrócony, bowiem dobrego połączenia drogowego też nie ma. Podobnie jest z infrastrukturą energetyczną.
Jest dużo ruro- i gazociągów ze wschodu na zachód, ale brakuje połączeń północ-południe.
Tak samo jak autostrad łączących Bałtyk z Adriatykiem. Ale brakuje także połączeń dla mnie, historyka kultury z wykształcenia, szczególnie bliskich, czyli współpracy kulturalnej. Owszem, Polacy i Węgrzy uważają się za przyjaciół, ale tak naprawdę oba narody nie wiedzą zbyt wiele o sobie nawzajem. Powinniśmy wspólnie pracować, by to zmienić. W tym roku przypada 1050. rocznica chrztu Polski. Warto by było, by przy tej okazji wzmocnić chrześcijańskie kontakty między naszymi krajami. Mamy na tym polu dużo do zrobienia - i podkreślam to, mimo że nie jestem katolikiem, tylko kalwinem.
W Polsce zaczęto nieufnie patrzeć na Orbána po tym, jak zaczął bliżej współpracować z Putinem. Czy można go uznać za przyjaciela prezydenta Rosji?
Nie. Proszę pamiętać, w jakich okolicznościach węgierski premier zaczął swoje rozmowy z Rosją. On wtedy znajdował się na cenzurowanym w Europie, zepsuły się stosunki Budapesztu z Brukselą. On nie widział wtedy innego wyjścia niż rozmowy z Putinem. Zresztą dziś widać, że Orbán wycofuje się z bliskich relacji z nim, dziś polityka węgierska wygląda w stosunku do Rosji niż jeszcze rok temu.
A spójrzmy na relacje polsko-węgierskie z większej perspektywy. W 2011 r. Kaczyński zapowiadał „Budapeszt w Warszawie” - i w podczas ostatnich wyborów rzeczywiście zdobył parlamentarną większość, podobnie jaką ma Fidesz Orbána. Czy rzeczywiście PiS może w Polsce dokonać podobnie głębokich zmian jak Fidesz na Węgrzech?
Jednak nie da się wprost porównywać obu sytuacji. Widać duże różnice między Polską i Węgrami - ale także różnice między PiS i Fidesz. Przede wszystkim na Węgrzech Fidesz zdobył w wyborach 2010 r. absolutną większość parlamentarną, która umożliwiała mu zmianę konstytucji. PiS tego nie ma. To zasadnicza różnica.
Węgry znalazły się pod pręgierzem europejskiej opinii w 2010 r. Teraz ten sam los spotyka Polskę. Jak sobie poradziliście z krytyką Europy? Jak z nią żyć?
Tak, Węgry mocno poczuły tę zagraniczną krytykę. Ale była też na nią silna reakcja. Po całej serii agresywnych komentarzy w Budapeszcie odbyła się potężna manifestacja poparcia dla rządu. Wzięło w niej udział kilkaset tysięcy osób. Wielu zagranicznych obserwatorów było zdziwionych, że tak wielu Węgrów popiera politykę rządu. Poza tym warto pamiętać, w jakich okolicznościach Fidesz przejął władzę. Węgry wtedy znajdowały się w fatalnej sytuacji gospodarczej - ale od tamtej pory sytuacja się wyraźnie poprawiła. Widzi to we własnej kieszeni każdy Węgier.
Autor: Agaton Koziński