Co z tym podatkiem miedziowym?
W czasie kampanii przedwyborczej PiS obiecywało wszem i wobec, że zlikwiduje podatek od niektórych kopalin (miedzi i srebra). Czy teraz po wygranej dotrzyma słowa? Są wątpliwości...
Czy miliony z Polskiej Miedzi nadal bez opamiętania będą zabierane, żeby zasilić dziurę budżetową państwa? W ubiegłym tygodniu opinię publiczną zbulwersowała informacja o tym, że wpływy z podatku od wydobycia niektórych kopalin będą zapisane w przyszłorocznym budżecie. W związku z tym, że informacja ta padła z ust Wiesławy Dróżdż, rzeczniczki ministra finansów momentalnie pojawiły się wątpliwości co do planów realizacji obietnic jakie przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości złożyli w trakcie kampanii wyborczej.
Przypomnijmy, że likwidacja podatku to jeden ze sztandarowych projektów, o których PiS mówił przed wyborami. Beata Szydło, wtedy jeszcze kandydatka na premiera, w trakcie wizyty w Lubinie przekonywała, że podatek musi zniknąć, ponieważ firmy takie jak KGHM, które są filarami polskiej gospodarki, muszą zarabiać i inwestować we własny rozwój i miejsca pracy dla mieszkańców regionu.
W ubiegłą środę, po zapowiedzi przedstawiciela Ministerstwa Finansów, akcje miedziowej spółki spadły o ok. 7 procent. Jeszcze tego dnia po południu wartość jednej akcji wynosiła poniżej 70 zł, przy czym miesiąc temu kosztowały ok. 90 zł za jedną akcję.
Po fali krytyki przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości oświadczyli, że jak planowano – podatek od miedzi i srebra zniknie.
– To jest końcówka roku. Projekt 500 zł na każde dziecko jest teraz najważniejszy – mówi Elżbieta Witek, rzecznik prasowy PiS. – Będziemy się do tego podatku miedziowego przymierzać. Pani premier chce się spotkać w najbliższym czasie z przedstawicielami górników zagłębia miedziowego.
Całe zamieszanie miało powstać przez to, że budżet państwa na przyszły rok przygotowany był jeszcze za kadencji Platformy Obywatelskiej i ze względu na to, że kończy się rok należy go przyjąć. „Demolowanie” całego budżetu, jak nazwała to Elżbieta Witek, przy końcu roku było nie do przyjęcia, ponieważ od razu nie uda się zrealizować wszystkich obietnic złożonych w czasie kampanii. – Mamy świadomość tego w jakiej sytuacji znajduje się obecnie KGHM. Podatek wprowadzony za czasów rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego ma bardzo negatywny wpływ na sytuację finansową spółki. A nam zależy na tym żeby ten jeden z największych pracodawców w Polsce i największy na Dolnym Śląsku mógł się rozwijać – powiedział nam Krzysztof Kubów, poseł PiS z Lubina, który od samego początku walczył o likwidację podatku. – Już w zeszłym roku apelowaliśmy o przyjęcie ustawy, która znosiłaby ten podatek.
Przed wyborami Prawo i Sprawiedliwość mówiło o zawieszeniu płacenia podatku na dziesięć lat. Teraz dopuszczana jest również jego całkowita likwidacja. – Nie chcemy na tym etapie podawać konkretnych dat, ale to będzie albo zawieszenie albo likwidacja tego podatku – dodaje Kubów. – Natomiast w skali kraju jest wiele ważnych spraw i wiele ważnych projektów. Będziemy je realizować sukcesywnie, również ten dotyczący podatku od miedzi i srebra.
Na podjęcie ostatecznych decyzji przez partię rządzącą czeka Ryszard Zbrzyzny, szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego działającego przy KGHM, który wielokrotnie apelował o jego likwidację również przed Trybunałem Konstytucyjnym.
– Na szczęście większość w Sejmie ma jedna partia polityczna, więc nie może zrzucić winy na koalicjanta, że to on się na to nie zgadza – powiedział nam. – Nie mam żadnych podstaw by nie wierzyć pani premier, ale teraz czas na realizację obietnic. To nie jest skomplikowana ustawa i można to zrobić na jednym posiedzeniu Sejmu.
Podatek od wydobycia miedzi i srebra obowiązuje od kwie¬tnia 2012 roku. W 2015 r. KGHM zapłaci 1,5 mld zł z tego tytułu. Na przyszły rok wysokość podatku ma wynieść ok. 1,1 mld zł.