Co trzeci Polak nie chce mieć karpia na świątecznym stole
Hodowcy karpia nie mają łatwo. Z roku na rok maleje popyt na tę rybę, sprzedawaną zwłaszcza jako żywą. Powód? Protesty obrońców zwierząt, zanikająca tradycja o PRL-owskim rodowodzie, ale przede wszystkim różnorodna oferta rybna w sklepach.
Według sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie fundacji Compassion Polska tylko 26,6 proc. Polaków planuje w tym roku zakup żywego karpia. 35,2 proc. chce go kupić w innej formie, natomiast 32,5 proc. chce tej ryby w ogóle. Ogólnopolskie badanie zostało przeprowadzone kilka dni temu na reprezentatywnej grupie 1100 Polek i Polaków.
Jeszcze niedawno karp był niemal obowiązkowym gościem wigilijnego stołu i do jego zakupu nie trzeba było namawiać Polaków. Przed świętami do stoisk z żywymi karpiami, ustawionych zwykle na świeżym powietrzu, ustawiały się długie kolejki chętnych. Tylko na Placu Rybim w Przemyślu, w okresie przedświątecznym było kilka stoisk. Bywały lata, że karpia w ten sposób sprzedawano również przed Świętami Wielkanocnymi.
Jednak popyt na karpia, zwłaszcza żywego, maleje z roku na rok. W ub. roku wiele supermarketów nie zdecydowało się wystawić zbiornika z wodą i rybami. Powód? Protesty obrońców zwierząt.
- W tym roku też nie planujemy takiego basenu. Teraz ludzie są wygodni. Komu się chce zabijać w domu rybę i patroszyć. Rybę można kupić już gotową, nawet odpowiednio przygotowaną, tylko podsmażyć - mówi pracownik działu mięsnego w hipermarkecie w Przemyślu.
Dodaje, że świeży karp, wypatroszony, będzie oczywiście w ofercie. Jednak również inne ryby.
CZYTAJ TEŻ: Marnujemy miliony ton jedzenia. Sytuację pogorszyła pandemia
Spożywanie karpia to tradycja rodem z PRL-u, która wiązała się raczej z metodą na osłodzenie Polakom, chociaż w okresie przedświątecznym, gospodarki wiecznych niedoborów. Żywy karp? Z kolei ta tradycja nie wynikała ani z walorów smakowych, ani podkreślenia jej świeżości, ale z braku odpowiedniej ilości sprzętu chłodniczego do sezonowego przechowywania dużych ilości ryb.
W ub. roku za kg żywego karpia trzeba było zapłacić 17 - 18 złotych. Podobnie za amura. W tym roku ceny mają się kształtować na takim samym poziomie.
CZYTAJ TEŻ: Mamy taaaakie karpie! Z wizytą w Rudzie Różaneckiej u podkarpackich hodowców
Zbiorniki z żywymi rybami na pewno pojawią się w sklepach lub przed nimi. A wraz z nimi protesty obrońców zwierząt.
- Czas skończyć z tym koszmarem! Apelujemy do Ministra Rolnictwa o zakaz sprzedaży żywego karpia i składamy bardzo nietypowe życzenia świąteczne w ramach kampanii przeRYBAne - twierdzą członkowie fundacji Compassion.
- To zwyczaj, którego nie powinniśmy kultywować. Już na etapie transportu, żywe karpie są często wiezione do sklepów w nieodpowiadających ich potrzebom zbiornikach. Następnie, trzymane w ogromnym stłoczeniu w basenach handlowych, otrzymują niedostateczną ilość tlenu i okaleczają się nawzajem. Wreszcie, już po zakupie duszą się w pozbawionych wody reklamówkach, by zostać potem zabitymi przez niewykwalifikowanych do tego ludzi - komentuje dr Krzysztof Wojtas, dyr. departamentu ds. dobrostanu ryb w fundacji Compassion.
CZYTAJ TEŻ: Karp ważył 37,8 kg! To nowy rekord Polski