Co trzeci łódzki rower publiczny jest kradziony lub niszczony

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Szymczak
Matylda Witkowska

Co trzeci łódzki rower publiczny jest kradziony lub niszczony

Matylda Witkowska

Łódzkie rowery publiczne giną i są niszczone. Firma, która obsługuje rowerowy system, próbuje z tym walczyć, oferując nagrody i kontrolując cyklistów.

Przez pierwsze trzy miesiące tego sezonu skradziono 104 łódzkie rowery. Do dziś z powodu kradzieży i zniszczeń firma Nextbike, która obsługuje Łódzki Rower Publiczny, musiała dołożyć 293 nowe pojazdy. Inaczej po łódzkich drogach jeździłoby mniej jednośladów, niż zakontraktowano (1010 rowerów, w ostatnich dniach ta liczba wzrosła do 1480).

Niektóre pojazdy wypadają z systemu na długo. Nasz Czytelnik, pan Dariusz, zobaczył rower stojący w bramie przy ul. Piotr-kowskiej. Nie przejął się nim i wyjechał na wakacje. Gdy wrócił po tygodniu, rower stał nadal.

Jak to możliwe? Łódzkie rowery publiczne są wyposażone w urządzenia GPS, ale nie działają one non stop i nie w każdych warunkach.

Użytkownik roweru musi się zalogować w systemie, w którym widać, że wypożyczył pojazd. Nieuczciwi rowerzyści znają jednak sposób, by usunąć jednoślad ze swojego rowerowego konta. Nextbike uszczelnia system, ale - jak przyznaje rzecznik tej firmy Marek Pogorzelski - nie jest to w pełni możliwe.

- System opiera się w dużej mierze na zasadzie zaufania społecznego - podkreśla rzecznik Nextbike’a.

Aby zmniejszyć straty Nextbike kilka tygodni temu wprowadził zachętę. Dokłada 5 zł do konta osobom, które odnajdą i zgłoszą na infolinii porzucone rowery. W ostatnich tygodniach udało się w ten sposób odzyskać prawie sto porzuconych pojazdów.

Dodatkowo firma zatrudniła ochroniarzy, którzy zatrzymują użytkowników do kontroli. Dzięki temu odnaleziono kilkadziesiąt kolejnych rowerów.

Niestety, system nagród nie działa dobrze, o czym przekonał się nasz inny Czytelnik, pan Grzegorz. Łodzianin zauważył porzucony rower publiczny w sobotę wieczorem przy ul. Granitowej. - Rowerzystka nie wyglądała na trzeźwą. Trudno jej się jechało, w końcu zeszła z roweru i poszła dalej - opowiada pan Grzegorz. Łodzianin zostawiony na ul. Granitowej pojazd zgłosił na infolinii w niedzielę rano. Jednak pracownik firmy Nextbike skontaktował się z nim dopiero po 10 godzinach.

- W tym czasie rower zniknął. A nagrody mi nie przyznano - mówi pan Grzegorz.

Marek Pogorzelski przyznaje, że zgłoszonym rowerem firma zainteresowała za późno.

- Skontaktowaliśmy się dopiero po południu, co było błędem konsultanta - mówi Marek Pogorzelski. I dodaje, że 80 proc. zgłoszonych rowerów jest odbieranych w ciągu dwóch godzin.

Po naszej interwencji pieniądze na koncie łodzianina zostały dopisane.

Niestety, nieodstawianie rowerów na stacje, a także zwykłe kradzieże to już prawdziwa plaga. Mimo wysiłków firmy Nextbike na ulicach jeździ mniej rowerów, niż zapisano w kontrakcie. W środę w południe w systemie było tylko 1245 rowerów. Kolejne 245 było serwisowanych po weekendzie. W ciągu dnia część do systemu wróciła.

Matylda Witkowska

Od kilkunastu lat jestem dziennikarką Dziennika Łódzkiego. W pracy zajmuję się zdrowiem, ochroną środowiska i miejskimi problemami. Ale piszę też o tym, co w życiu łodzian jest przyjemne: w mojej działce są imprezy, kulinaria oraz duma i serce Łodzi czyli ulica Piotrkowska. Prywatnie jestem urodzonym mieszczuchem. Cieszy mnie moda na miasta zielone i dobre do życia, wolę jeździć rowerem niż autem. Fascynuje mnie to, co niezwykłe. Ktoś widział w Łodzi ufo? Chętnie tam podjadę.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.