Co roku smog zabija około 500 Opolan
Wiosenne wiatry rozwiały smog, ale nie rozwiały problemu. Smog to toksyczny koktajl, który szkodzi nam i przyszłym pokoleniom – dzieciom w łonie matki – mówi Mirosław Małowski, lekarz internista oraz chemik analityk.
Idzie wiosna, smog wraz zimą odchodzi, ale problem zostaje. Czy kwestia smogu na Opolszczyźnie, jak i w całym kraju, zostanie wraz z wiosną zapomniana przez władzę?
Walka ze smogiem to kwestia dbania o zdrowie publiczne, a ta w Polsce od lat jest pomijana i nic nie wskazuje na to, by się to zmieniło - no bo jak odbierać wypowiedzi ministra zdrowia, a także marszałków opolskich, a usłyszałem je na własne uszy, że przecież większym problemem w naszym kraju jest palenie papierosów i że owo palenie papierosów bardziej szkodzi niż smog…
Palenie papierosów to faktycznie problem.
O wykresie Marca Lalonda i jego badaniach zapewne pani słyszała, wiele osób słyszało, minister i marszałkowie też. Otóż Lalond, minister zdrowia Kanady, wybitny badacz i lekarz, udowodnił, że za nasze zdrowie w 40% odpowiedzialny jest styl życia, a więc między innymi papierosy, które wypalamy. Kolejnym determinantem naszego zdrowia jest środowisko fizyczne – odpowiada za zdrowie aż w 20 procentach, to naprawdę dużo. O stylu życia, więc np. o paleniu, decydujemy głównie my, ale o środowisku decyduje już przede wszystkim władza poprzez swoją politykę dotyczącą zarówno ochrony środowiska, jak i przemysłu czy zdrowia publicznego. Więc niech urzędnicy, marszałkowie czy ministrowie nie uciekają od tematu zdrowia publicznego i nie przesuwają całej odpowiedzialności za politykę dotyczącą tegoż zdrowia publicznego na obywateli. Tak się nie godzi. Zaniedbania w strefie zdrowia publicznego są bardzo groźne dla narodu. O paradygmacie Lalonda każdy może sobie poczytać choćby w internecie, w „Przeglądzie Epidemiologicznym” z roku 2003. Wystarczy też oprzeć się na danych WHO, aby poznać bezpośrednie powiązanie między stanem zdrowia społeczeństwa a zanieczyszczeniem powietrza. Na podstawie swojej wiedzy oraz badań WHO śmiało mogę powiedzieć, że około 50 procent Polaków cierpi na choroby wywołane i powiązane ze złym stanem powietrza, a umiera na nie rocznie małe miasteczko!
Brzmi to strasznie.
Ja nie straszę. Mówię o faktach. Wie pani, ile rtęci jest co roku w Opolu uwalnianej w wyniku procesu spalania węgla?
Nie mam zielonego pojęcia.
Otóż to. Stacje badawcze służb ochrony środowiska też tego nie badają. Ja mam pojęcie, jako chemik. Rtęć jest w opale, w węglu. Można obliczyć na podstawie ilości palenisk węglowych w domach, ile rtęci jest emitowanej do powietrza. To około 32 kilogramów rocznie w samym Opolu.
I my ją wdychamy?
W całości na szczęście nie, bo wtedy Opole byłoby wymarłym miastem. Zła wiadomość jest taka, że jednak minimalna część tej rtęci, pod wpływem światła słonecznego zamieniana w postać przyswajalną dla organizmu, wnika do niego jako metylortęć. To wyjątkowo toksyczna substancja. Metylortęć się kumuluje i powoli niszczy organizm. Gdy w szczepionkach dla dzieci odkryto śladowe ilości tej pochodnej rtęci, zaraz zaczął się szum, że te szczepionki wywołują autyzm. Mamy masowo zaczęły odmawiać szczepienia dzieci. Japończycy też mieli i mają problem z rtęcią, bo ona kumuluje się w mięsie zwierząt, szczególnie ryb, a wiadomo – to kraj sushi. Głośno o tym mówią. My milczymy. Tymczasem źródeł emisji rtęci jest wiele, jednak spalanie węgla jest najważniejszym.
Jakie choroby wywołuje owa skumulowana w naszym organizmie pochodna rtęci?
Całe spektrum! Wymienię najważniejsze. Otóż substancja ta jest neurotoksyczna, tłumacząc „na ludzki” – zatruwa centralny układ nerwowy. Ma związek z wystąpieniem takich chorób jak parkinson, alzheimer, depresje. Jest też silnie rakotwórcza. No i można ją wiązać z autyzmem. Do tego dodajmy jeszcze niedorozwój płodu czy polineuropatie. Wystarczy?
Chyba tak, tym bardziej że wraz ze smogiem wdychamy nie tylko pochodne rtęci.
Wdychamy cały koktajl groźnych substancji. Owe słynne pyły. PM10 trafiają do płuc. PM2,5 natomiast ma właściwości nanoczęsteczki, czyli przechodzi przez wszelkie bariery ochronne naszego organizmu, wnika w niego, jest rozprowadzany poprzez krew, dostaje się do komórek. PM2,5 ma właściwości oksydacyjne, to znaczy, że powoduje duszenie się i zakwaszenie komórek. Dlaczego tak często zapadamy na stany zapalne, i to wszelkich organów? Bo nasze komórki są atakowane przez PM2,5. Tego minimalnego pyłu żadna bariera w organizmie nie powstrzyma.
Znów brzmi strasznie.
Nie straszę, przedstawiam fakty. Wraz ze smogiem wdychamy cały koktajl innych substancji toksycznych. To benzo(a)piren i wszelkie wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, tlenki azotu, siarki, chlorowodory, cyjanowodory, kwasy ftalowe.
Równie dobrze można wsadzić nos w plamę benzyny…
Otóż to. Cały ten koktajl przyspiesza występowanie chorób wszelakich: od wspomnianych stanów zapalnych, poprzez astmę, duszności, choroby układu krążenia, układu nerwowego. Ten koktajl wpływa na zdrowie kolejnych, nienarodzonych jeszcze pokoleń, bo odbija się na zdrowi płodu. Niektóre ftalany na przykład nie tylko zwiększają ryzyko zachorowania na astmę u dzieci, jeśli matka podczas ciąży oddychała zanieczyszczonym powietrzem. Badacze uważają, że substancje te wpływają na działanie niektórych hormonów, co prowadzi do uszkodzeń układu nerwowego u dzieci. Siedmiolatki, których matki w czasie ciąży oddychały powietrzem silnie zanieczyszczonym ftalanami, mają IQ niższe o około siedem punktów od rówieśników, których matki oddychały powietrzem relatywnie czystszym. Siedem punktów w skali IQ to bardzo dużo, taka różnica może zaważyć na późniejszych osiągnięciach w szkole i sukcesach w pracy zawodowej. Ftalany prawdopodobnie mają też negatywny wpływ na jakość nasienia u mężczyzn. Zresztą o każdej ze smogowych substancji pisane są szerokie opracowania na temat ich negatywnego wpływu na zdrowie.
Tym bardziej dziwi owa powolność władz w walce o zdrowe środowisko, w inwestowaniu w zdrowie publiczne. Skąd to się bierze?
Nie ma wystarczająco silnej i lobbującej w tym celu grupy. Są za to wciąż silne grupy działające wedle przestarzałej zasady: lepiej leczyć, niż zapobiegać. To kwestia naleciałości z minionej epoki PRL-u. Wtedy wszyscy byliśmy niewolnikami polityki podporządkowanej wielkiemu przemysłowi: hutom, górnictwu, cementowniom. Władza, która rządzi nami od ćwierćwiecza – bez względu na to, z której strony politycznej sceny – wcale się pod tym względem od siebie nie różni. Hołubiono wielki przemysł, ale w niego nie inwestowano, nie unowocześniano, nie wprowadzono też rozwiązań prawnych, które wymuszałyby inwestycje proekologiczne na szerszą skalę. No i teraz mamy tego skutki. Polska węglem i energetyką węglową stoi. Mogę to zrozumieć, biorąc pod uwagę kwestię bezpieczeństwa narodowego. Węgiel to takie źródło energii, które daje nam niezależność. Tylko czemu ma też dawać smog jak za PRL-u?
Sami też niszczymy nasze środowisko. Przykład – masowa wycinka drzew, dobrze, że przyszedł marzec i zaczęły się okresy lęgowe ptaków…
Nie zwalajmy wszystkiego na naszą świadomość. Czemu przez ostatnie dwa miesiące wszędzie, także na Opolszczyźnie, słychać było ryk pił wycinających drzewa? Bo władza dała na to prawne przyzwolenie. Owszem, ludzie też popełniają błędy. Teraz każda rodzina musi mieć samochód, nawet dwa. Polacy muszą odreagować dawne czasy, kiedy to stary fiat zwany maluchem był droższy od nowego, bo nowego po prostu kupić nie można było. Ale gdyby w miastach była szybka i nade wszystko tania komunikacja miejska, to kto chciałby wydawać pieniądze na benzynę? Znów więcej zależy od władzy, nie od ludzi.
Powrócę do początku rozmowy. Czy na wiosnę władza zapomni o problemie smogu?
Jedyna szansa dla nas, ludzi, dla moich pacjentów i kolejnych pokoleń to nie dać jej zapomnieć. Nacisk społeczny, ruch społeczny plus nacisk mediów – to może uratować nasze zdrowie publiczne.
Dziękuję za rozmowę.