Co na to święty Florian?
Politycy mają niezwykłą umiejętność - zamiast zapobiegać pożarom, chętnie je wzniecają we własnym, najczęściej partyjnym interesie.
Co gorsza, pożary na szczytach władzy ogarniają też tych, którzy gdzieś tam na nizinach walczą z wszelkimi żywiołami, nie tylko z ogniem. Ci „oni” to przede wszystkim strażacy. Jedni są z nazwy „zawodowi”, inni to tak zwani „ochotnicy”. Ten podział w praktyce schodzi na dalszy plany, bo w razie potrzeby jedni i drudzy ratują życie oraz dobytek.
Przed nami wojewódzkie obchody święta strażaka. Organizuje jest PSP, ale nie zaproszono na nie szefa OSP i marszałka województwa. Bo? Może dlatego, że jeden jest z PSL, a drugi z Platformy. Do czego to doprowadzi? Może do tego, że ktoś się zrewanżuje i zorganizuje alternatywne obchody strażackiego święta ku czci patrona, czyli świętego Floriana, na które też ktoś kogoś nie zaprosi. Tylko po co? Strażacy gaszą przecież pożary razem...