Co może przekonać szefa do podwyżki?
Proszenie o podwyżkę, zwłaszcza u bardziej nerwowych przełożonych, przypomina stąpanie po polu minowym. Szefa należy przekonać, że podwyżka nam się należy. Dlatego istotne jest przygotowanie do takiej rozmowy.
Statystyczny Kowalski dostaje podwyżkę co dwa lata. Tak przynajmniej podają oficjalne statystyki. W praktyce bywa jednak, i to nierzadko, że ludzie nie dostają podwyżek przez 10 lat.
Lepsze wyniki pracy, pochwały od dyrektora, pomysłowość, skrupulatność, wydajność - aby zacząć rozmowę o podwyżce trzeba mieć pretekst. Jak go brakuje, taka rozmowa nie ma sensu, a nawet, jeśli do niej dojdzie, to nie zakończy się sukcesem. Sam fakt długoletniego stażu pracy i wykonywania rzetelnie swoich obowiązków nie wystarczą, by przekonać szefa. Przede wszystkim trzeba wyczuć ekonomiczną sytuację firmy. Jeśli przedsiębiorstwo boryka się z problemami finansowymi, lepiej nie zaczynać takiej rozmowy. Gdy w branży panuje kryzys, a załodze grozi obniżenie pensji, nawet nie warto podejmować tematu. Inaczej jest w przypadku, kiedy firmie wiedzie się dobrze. Wtedy rozmowa taka ma sens, kiedy odpowiednio się do niej przygotujemy.
Podwyżki inicjowane przez pracodawców należą do rzadkości. Zazwyczaj trzeba postarać się oto samemu. Należy przy tym bardzo się wykazać, żeby mieć szansę na powodzenie. Pojedynczy sukces na koncie, o ile jest spektakularny może stanowić powód do rozpoczęcia rozmowy z szefem o wyższej pensji. Gdy natomiast osiągnięcia są, ale niezbyt zauważalne, to zazwyczaj trzeba poczekać na tę rozmowę, aby udowodnić, że sukces, chociaż niewielki, nie był zrządzeniem przypadku, a zaczął być normą.
Powiększenie zakresu obowiązków i co się z tym wiąże dłuższe pozostawanie w pracy, zwiększenie odpowiedzialności za powierzone zadania oraz utrzymująca się wysoka jakość wykonywanych obowiązków bywają najczęstszymi kartami w negocjacjach płacowych. Podczas przygotowań do negocjacji dobrze jest wykazać różnice - oczywiście te na plus - pomiędzy tym, co wynika z zakresu obowiązków, a tym, co pracownik robi. Kwalifikacje także mają znaczenie. Warto się szkolić i doskonalić, bo podwyższenie poziomu specjalizacji może być dobrym powodem rozmowy o finansach. Szkolenia zawodowe, często są opłacane przez przedsiębiorstwo i tym bardziej warto z nich korzystać.
„Moi koledzy dostali podwyżkę, a ja nie”, „W innej firmie, na tym samym stanowisku jak ja, ludzie zarabiają więcej”, czy „Założyłem rodzinę, mam więcej wydatków, więc podwyżka mi się należy” nie są odpowiednimi argumentami. Podobnie, jak hasło typu „Mam trudną sytuację finansową”. Nie można brać szefa na litość, nasze prywatne sprawy nie stanowią żadnego argumentu.
Gdy strony dojdą do porozumienia, że podwyżka pracownikowi się należy, nie oznacza to, że obie będą zgodne co do jej wysokości. Może być tak, że pracownik mówiąc o wyższych zarobkach myślał, że otrzyma tysiąc złotych więcej. Z kolei według szefa wystarczającą podwyżką będzie sto złotych. Dlatego dobrze jest wspomnieć o oczekiwanej przez nas kwocie.
Oczywiście należy zachować zdrowy rozsądek. Nie ma co mówić, że chcemy dwa tysiące złotych więcej. To może dać bowiem odmienny efekt: pracodawca, który był skłonny dać podwyżkę, ale niewielką, słysząc o tak wysokiej kwocie, może zdecydować by w ogóle przyznawać podwyżki. Z drugiej strony, jeżeli pracownik ma 20-letni staż pracy, a od 10 lat nie dostał podwyżki i teraz pójdzie do szefa, prosząc o 100 złotych więcej, może zaprezentować się w negatywnym świetle. Szef może pomyśleć, że skoro sam jego podwładny tak nisko się ceni, podwyżka mu się nie powinna należeć.
Proponowaną kwotę trzeba zatem wypośrodkować. Nie ma jednoznacznej wysokości sugerowanej podwyżki. O innej kwocie będzie rozmawiał przedstawiciel handlowy, który zdobył tytuł sprzedawcy roku. Natomiast inaczej rozmowa będzie przebiegała, gdy wspomniany przedstawiciel tylko w ciągu trzech ostatnich miesięcy wyrabiał kilkanaście procent ponad normę, chociaż wcześniej szef miał zastrzeżenia co do jego pracy.