Co może dać nam ogródek na dnie morza?
Wiosna to czas ożywionych prac w polu. Wprawdzie nie każdy jest rolnikiem, ale jeśli ktoś mieszka w domku, to może hodować ulubione kwiaty, warzywa i owoce w ogródku. Gdy ktoś mieszka w bloku, to czasem może zagospodarować kawałek trawnika przed domem (często powstają tam zachwycające klomby!) albo skupić się na roślinach na balkonie. Ukwiecone balkony i parapety okien bardzo dodają urody miejskim ulicom!
Ale gdy ktoś i tego nie ma? To być może już niedługo będzie mógł się cieszyć ogródkiem położonym ... pod wodą! Na pozór brzmi to absurdalnie, ale jeśli się dobrze zastanowić - to pomysł podwodnych ogrodów ma sens. Obszar ziemi nadającej się do uprawy jest ograniczony. Co więcej, stale się on zmniejsza, bo wciąż powstające nowe drogi, domy, centra handlowe, zakłady przemysłowe, biurowce, parkingi zabierają nam bezpowrotnie ziemię uprawną. A ludzi przybywa...
Z prostego rachunku wynika więc, że miejsca na wymarzony ogródek dla każdego zabraknie!
Natomiast rzut oka na mapę pozwala stwierdzić, jak ogromne jest dno mórz i oceanów. Oczywiście nie mówimy tu o głębokich akwenach, gdzie panuje miażdżące ciśnienie, a światło słoneczne nigdy nie dociera, ale o wodach płytkich, dobrze nasłonecznionych i łatwo dostępnych. Oczywiście dla odpowiednio wyposażonego nurka! Żeby utworzyć podwodne ogrody, na dnie morza ustawia się otwarte od dołu szklane kapsuły. Są one jak obrócona dnem do góry, zanurzoną w wodzie szklanką! Dolny otwór kapsuły przeznaczony jest dla nurka, który może w niej pracować: sadzić rośliny, pielęgnować je i zbierać plony. Wnętrze kapsuły wypełnia mieszanina gazów zawierająca dużo potrzebnego roślinom CO2. Normalnie byłaby ona szkodliwa dla człowieka, ale nurek pracuje w aparacie tlenowym, więc jest bezpieczny.
To już nie jest fantazja - taką podwodną farmę zrealizowano już we Włoszech u wybrzeży Noli. Farma ta, zwana „Ogrodem Nemo”, składa się z 7 kapsuł zanurzonych od 5 do 10 metrów pod powierzchnią morza. W kapsułach rosną uprawiane rośliny. Oczywiście, trzeba dla nich przygotować odpowiednie podłoże (zwykle hydroponiczne). Nie trzeba się natomiast martwić o ich podlewanie, bo choć sama woda morska byłaby dla nich szkodliwa, to parujące lustro wody u wejścia do kapsuły powoduje, że na jej ścianach osadzają się krople skondensowanej pary, czyli wody słodkiej. Można powiedzieć, że wewnątrz kapsuły pada ciągle mały deszczyk, co uprawianym roślinom służy.
Z prostego rachunku wynika więc, że miejsca na wymarzony ogródek dla każdego zabraknie!
Na razie „Ogród Nemo” ma powierzchnię zaledwie 15 mkw, ale jeśli ten eksperyment się powiedzie, to być może dna wielu mórz staną się miejscem hodowli roślin!
Taka podwodna uprawa będzie miała ważną zaletę. Naturalne uprawy atakują szkodniki, które musimy zwalczać pestycydami - przy okazji sami się nimi zatruwając. A pod wodę szkodniki się nie dostaną!