Karina Obara

Co ma piernik do lotniska

Radny Andrzej Walkowiak uważa, że pomysł zmiany nazwy lotniska powinien być poprzedzony szeroką dyskusją społeczną. Fot. Dariusz Bloch Radny Andrzej Walkowiak uważa, że pomysł zmiany nazwy lotniska powinien być poprzedzony szeroką dyskusją społeczną.
Karina Obara

Toruń, w zamian za dopisanie miasta do oficjalnej nazwy Portu Lotniczego w Bydgoszczy, miałby zapłacić 5 mln zł. Jaki to ma sens?

- Dodanie w nazwie Torunia, który wpisany na listę UNESCO, ma ogromną rozpoznawalność w kraju i za granicą, wpływać będzie na pozytywny odbiór regionu, na pozyskiwanie pasażerów, turystów czy inwestorów - mówił niedawno Artur Niedźwiecki, rzecznik portu.

Za dwuczłonową nazwą głosowało czterech członków rady nadzorczej lotniska, przeciw było dwóch - z Bydgoszczy. Ostateczna decyzja w sprawie nowej nazwy portu zapadnie na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Jak już informowaliśmy, odbędzie się ono jeszcze w pierwszej połowie lipca.

Po co to wszystko?

Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski uważa, że to stała taktyka stosowana przez władze samorządowe województwa - postawić znak równości pomiędzy miastami.

- Na tej operacji zyska tylko Toruń, a Bydgoszcz straci - mówił.

Tomasz Moraczewski, prezes zarządu portu lotniczego, uważa, że dzięki dodaniu w nazwie słowa „Toruń” wzrośnie liczba pasażerów z Torunia korzystających z bydgoskiego lotniska. Szef marketingu bydgoskiej Pesy Maciej Grześkowiak również argumentuje, że zmiany mogą zwiększyć zainteresowanie portem lotniczym.

Tylko co ma do tego zmiana nazwy?

Andrzej Walkowiak, radny sejmiku z ramienia PiS, uważa, że nazwa portu lotniczego w Bydgoszczy powinna możliwie precyzyjnie określać jego położenie. A więc skoro lotnisko znajduje się w Bydgoszczy, to obecna nazwa jest jak najbardziej właściwa.

- Dodanie dodatkowego członu i nazwanie lotniska „Bydgoszcz - Toruń” jest nieracjonalne, wprowadzające w błąd

- Bydgoszcz zainwestowała w budowę i rozwój portu 63 miliony złotych, więc wejście w nazwę Torunia za jednorazową kwotę 5 milionów złotych jest rażąco niesprawiedliwe - mówi.

Radny uważa, że realizacja tego pomysłu powinna być poprzedzona szeroką dyskusją społeczną, z jej centralnym punktem w samorządzie województwa. - Sposób, który próbuje przeforsować pan marszałek, jest kolejnym przykładem na jego drastycznie niesprawiedliwe traktowanie Bydgoszczy - dodaje. - Siłowa próba wprowadzenia nowej nazwy zamiast procesu integracji, wprowadza kolejną awanturę i daje kolejne argumenty przeciwnikom spójności województwa.

Zdaniem Adama Banaszaka, wiceprzewodniczącego sejmiku, lotnisko o charakterze regionalnym nie ma szans funkcjonowania bez środków zewnętrznych. Władze regionów i miast w całej Europie dokładają do działalności swoich portów poprzez opłaty promocyjne dla linii lotniczych, podnoszenie kapitału i finansowanie inwestycji. W zamian uzyskują „okno na świat”, czyli dostęp do swojego regionu dla szeroko rozumianego „biznesu”. - Mamy tu tylko dwa warianty: albo lotnisko będzie się rozwijać, zwiększając liczbę połączeń biznesowych (z tzw. hubami), i będzie z niego korzystać cały region (realnie ok. 1-1,2 mln mieszkańców - północ województwa korzystać będzie raczej z Gdańska), albo będzie skarbonką z dziurą na dnie, która niezależnie ile się do niej wrzuci, i tak zawsze będzie pusta - przekonuje.

Pomysł dodania do nazwy lotniska słowa „Toruń” jest, jego zdaniem, bardzo dobry. Bo skorzystają na nim wszyscy. Województwo i Bydgoszcz, bo pojawia się nowy partner do pokrywania obecnych i przyszłych kosztów funkcjonowania portu, który zawsze będzie deficytowy - ale w tym przypadku ten deficyt może być mniejszy. Lotnisko - bo ma dodatkowego inwestora, bardziej rozpoznawalną w Europie i na świecie markę, duże szanse na pozyskanie nowej rzeszy klientów, którzy dotychczas korzystali z lotniska w Gdańsku.

- To powinno zaowocować wzrostem zainteresowania linii lotniczych i zwiększeniem liczby tzw. lotów biznesowych - przekonuje i dodaje, że oprócz Torunia, skorzysta też np. Inowrocław, bo większa liczba pasażerów to łatwiej pozyskiwane środki na infrastrukturę drogową i kolejową łączącą z portem.


Większy ruch na lotnisku w Bydgoszczy

Są takie rozwiązania

Wielkim zwolennikiem pomysłu jest prezydent Torunia Michał Zaleski. Twierdzi, że uwzględnienie w nazwie drugiego dużego miasta, położonego ledwie 40 km od portu, to rozsądne wykorzystanie szansy na zwiększenie popularności lotniska. - Jest to zabieg powszechnie stosowany w przypadku wielu portów na świecie, a także w kraju, a nie, jak twierdzą niektórzy, zabieg absurdalny - mówi.

I przypomina podobne pomysły, które się sprawdziły:

Politologa, dr Agnieszkę Bryc z UMK nie interesuje aspekt rywalizacji obu miast. Ciekawi ją jednak inna sprawa. - Czy efekt marketingowy, czyli wyeksponowanie „Toruń - Bydgoszcz” w nazwie lotniska, powinien skłonić samorząd toruński do przekierowania w tę - wydaje mi się - ryzykowną inicjatywę aż tak dużej kwoty? - pyta. Autostradą z Torunia do Gdańska to niewiele ponad godzinę, natomiast do Okęcia w Warszawie niewiele ponad dwie godziny.

- Nie wiem więc, jak atrakcyjną ofertę cenową i kierunków musiałoby przedstawić lotnisko Toruń - Bydgoszcz, żeby mieszkańcom Torunia nie opłacało się skorzystać z tych większych i lepiej skomunikowanych ze światem - zastanawia się politolog.

Karina Obara

Polityka, psychologia i kultura są ze sobą nierozerwalnie związane i dlatego fascynują mnie dziennikarsko. To, co ludzie wyprawiają na tych polach jest warte pokazania. Zdanie niech każdy wyrobi sobie sam:-)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.