Cisza przed burzeniem
Już tylko godziny dzielą nas od momentu, w którym ruszy rozbiórka dwóch największych budynków dawnej fabryki nici w Nowej Soli
Ciężki sprzęt, który pojawił się na terenie byłej fabryki nici w Nowej Soli, mówi sam za siebie. W poniedziałek, 5 września, rano pod dawną przędzalnią bawełny wyładowano potężne, poruszające się na gąsienicach szczęki do kruszenia murów, które lada moment zaczną cegła po cegle rozbierać dwa największe budynki pofabrycznego kompleksu. Jak powiedział mi kierownik rozbiórki, Wojciech Burda z firmy Demolition Group, dziś „byłoby dobrze rozpocząć”, bo termin jest „ciasny”, ale jak podkreśla, „realny do wykonania”.
W poniedziałek był czas na przygotowania, szkolenia ekipy, wywieszanie stosownych tablic i informacji. Wszystkie firmy prowadzące działalność na terenie dawnej fabryki są już poinformowane o szczegółach rozbiórki. - Musimy się tu trochę ogarnąć i ruszamy - mówił w poniedziałek rano Burda. Zapytany o metodę rozbiórki, odparł: - Mechaniczna. Za pomocą szczęk. Od góry do dołu. Grawitacja rządzi i tak to musi pozostać.
Ustalona jest też kolejność, w jakiej będzie znikać fabryka. - Przede wszystkim musimy zacząć od łączników, które współpracują z obiektem, która ma pozostać. Muszą zniknąć, by następne drgania nie oddziaływały na ten obiekt - wyjaśnia. Budynek, o którym mowa, stoi dokładnie pomiędzy dwoma gigantami przeznaczonymi do rozbiórki. Wszystkie trzy są spięte wspomnianymi, nadziemnymi łącznikami. - Łączniki pójdą w pierwszej kolejności, potem chcemy zlikwidować tę przybudówkę przy tym dużym obiekcie - Burda wskazuje w stronę przędzalni lnu.
Wieża zegarowa, według wcześniejszych ustaleń, zostanie oszczędzona, by w przyszłości przejść rewitalizację. - Czy to będzie trudne, żeby odseparować ją od reszty budynku? - dopytuję. - Trudne nie. Czasochłonne - odpowiada kierownik rozbiórki. - Ja się tylko obawiam o osoby trzecie, że ktoś mi się tu będzie kręcił pod nogami. A zamknąć terenu nie mogę, tu jest ok. 50 wciąż działających firm. Nie da się tu tego wygrodzić na zasadzie „jak wyburzę, to wpuszczam was z powrotem”. Muszę pracować przy otwartym terenie - wyjaśnia. - W przypadku zamknięcia drogi, podamy oczywiście informację, bo ruch jest tu spory - dodaje wskazując na główny ciąg komunikacyjny, prowadzący od dawnej bramy zakładu w głąb kompleksu.
Ja się tylko obawiam o osoby trzecie, że ktoś mi się tu będzie kręcił pod nogami
Jak można się domyślić patrząc na nazwę firmy rozbiórkowej, wyburzanie jest ich głównym zajęciem. - Czy rozbieraliście już coś o takiej kubaturze? - pytam. - Większej - odpowiada Burda. - Czyli to będzie dla was pestka? - zgaduję. - Powiem tak: Pałac Kultury w Warszawie może nie stanowić problemu, a na psiej budzie nabije się pan na gwoździa. Trzeba pamiętać, że każda rozbiórka ma swoje własne ryzyko - kwituje.