Cierpliwość naszego mistrza
Jan Nogal wygrał mistrzostwa Polski w szachach korespondencyjnych. Pojedynki trwały... pięć lat. - Takie szachy nie tylko uczą cierpliwości, ale też podzielności uwagi - mówi grudziądzanin.
Jak zaczęła się pasja pana Jana? Można rzec, że standardowo.- Gry w szachy nauczył mnie oczywiście ojciec. Tak, jak to przeważnie bywa. Zacząłem grać jako mały chłopiec. W wojsku, kiedy musiałem jeździć po różnych poligonach i miejscowościach, zainteresowałem się szachami korespondencyjnymi - opowiada Jan Nogal, były komendant 4 Rejonowej Bazy Materiałowej w Grudziądzu. - Kiedy sam doczekałem się syna, również nauczyłem go grać. Był bardzo zdolny. No, ale później porzucił szachy. Teraz zacznę uczyć wnuka. Jeśli będzie chciał.
To gra na odległość znana od średniowiecza
Do tej pory pan Jan więcej czasu poświęcał szkoleniu młodzieży i klubowi „Rotmistrz”, który założył w 2004 roku. W szachach korespondencyjnych zdobył „jedynie” brązowy medal drużynowych mistrzostw Polski. Teraz został indywidualnym mistrzem Polski.
Na czym polega gra w szachy korespondencyjne? To tradycyjne szachy, ale rozgrywane na odległość. Wywodzą się ze średniowiecza, kiedy to królowie, książęta i możni tego świata wysyłali posłańców do siebie z posunięciami na szachownicy.
Kiedy pojawił się telegraf, wysyłano ruchy na szachownicy telegramami. - W latach 80. kiedy zaczynałem grać korespondencyjnie, wysyłano pocztówki - wspomina nasz mistrz. - Poczta dawała nawet specjalną zniżkę na znaczki do szachów korespondencyjnych. Dziennie przychodziło do mnie wówczas 30 kartek z 30 jednocześnie rozgrywanych partii. Wieczorem rozkładałem szachy, analizowałem i wysyłałem swoje ruchy. Czasem do 2 nad ranem.
Tempo gry w szachach korespondencyjnych jest różne. Zazwyczaj podczas turnieju przez 30, 40 lub 50 dni trzeba wykonać 10 posunięć.- Jeśli zawodnik nie zmieści się w tym okresie to przegrywa na czas. W tych finałach mistrzostw Polski jedną partię wygrałem właśnie przez przekroczenie czasu. Przeciwnik popełnił błąd. Wiedziałem, że wyjechał na turniej i w trakcie wyjazdu wysłałem mu posunięcie - śmieje się pan Jan. - A on, niestety, zostawił sobie zbyt mało czasu.
Taktyka, strategia i rozpracowanie przeciwników to była podstawa podczas tego turnieju. Mistrzostwa trwały w sumie pięć lat. Do finału zakwalifikowało się 11 zawodników. Rozgrywano je systemem „każdy z każdym”.
Ma w sobie coś ze stratega i coś z księgowego
- Podczas finału jednocześnie musiałem zatem prowadzić 10 partii. Każdą z nich szczegółowo opisywałem w odrębnej teczce. Każdego przeciwnika musiałem rozpracować, przeanalizować zapisy jego poprzednich gier dostępnych w internecie, odnaleźć jego słabe strony i wykorzystać to w swojej grze - uśmiecha się znowu Jan Nogal.
Aby rozłożyć przeciwnika na łopatki trzeba mieć w sobie coś ze stratega. - I coś z księgowego - dodaje szachista. - Liczenia i analizowania było sporo. Poza tym w szachach korespondencyjnych trzeba pokonać nie tylko przeciwnika, ale także jego komputer. Gracze posługują się zaawansowanymi programami szachowymi. To dozwolone, tak jak korzystanie z fachowej literatury. Dzięki temu też, poziom szachów korespondencyjnych tak wzrósł, że najlepsi szachiści świata, arcymistrzowie, korzystają z partii rozgrywanych na odległość, zapisanych i dostępnych w internecie.
Jan Nogal poleca szachy wszystkim. - Na stałe rozwijają wyobraźnię przestrzenną, uczą liczyć, przewidywać. Dzieci powinny uczyć się gry w szachy, nawet jeśli nie każde z nich zostanie w przyszłości szachistą - mówi grudziądzanin.
„Rotmistrz” w czołówce klubów w kraju
W klubie „Rotmistrz” swoje szachowe szlify zdobywa m. in. 12-letni Michał Moszczyński, mistrz i wicemistrz województwa kujawsko-pomorskiego. Trenuje od 6 roku życia.
- Od korespondencyjnych wolę zwykłe szachy przy stoliku - mówi nastolatek. - Każda rozegrana partia czegoś mnie uczy.
Zawodnicy „Rotmistrza” spotykają się w Klubie Garnizonowym przy ul. 6 Marca codziennie wieczorem. Jego zawodnicy należą do ścisłej krajowej czołówki.