Dziadostwo, proszę Państwa - takie słowa cisnęły mi się na usta, gdy 31 października lawirowałem pomiędzy hałdami śmieci zalegającymi na alejkach białostockiego Cmentarza Farnego.
Alejkach, nota bene, w większości nieutwardzonych, śliskich, zabłoconych i grząskich (kusi mnie użycie jeszcze kilku przymiotników, ale felieton ma swoje objętościowe ograniczenia). 130-letni cmentarz, jeden z najstarszych i najważniejszych w Białymstoku, od dawna zdaje się być administrowany przez wielbicieli „Dziadów” Adama Mickiewicza.
Brodząc w półmroku po usłanych śmieciami wertepach trudno nie myśleć o gusłach, pogaństwie i zabobonach. Brakuje tylko chóru pokrzykującego złowieszczo: „Głucho wszędzie, ciemno wszędzie…”. Nie brakuje za to zbierających na wypominki. Wypomnę więc im w rewanżu, że o sprawach ducha łatwiej rozmyślać, gdy ciało nie musi uprawiać slalomu pomiędzy odpadkami. Moja wyprawa na grób ojca zamieniła się w grę typu Pac-Man; skręcałem co i raz w inną alejkę, żeby ominąć wyrosłą niespodziewanie górę wypalonych zniczy, przekwitłych kwiatów i pożółkłych liści - a w tym czasie tylko raz wyprzedził mnie samochód wywożący śmieci!
Oczywiście, administrator może ripostować mówiąc, że 31 października cmentarz dopiero szykował się do właściwego świętowania. Nie trzeba jednak nazbyt rozbudowanej wyobraźni, aby przewidzieć, że skoro Wszystkich Świętych wypada we wtorek, to już od piątku zaczną zjeżdżać odwiedzający groby. Czasami z bardzo daleka. Cmentarz Farny jest taką samą wizytówką Białegostoku, jak inne miejsca publiczne - proszę więc zadbać o to, abym nie musiał się go wstydzić! Nie pamiętam podobnego bałaganu na warszawskich Powązkach, wileńskiej Rossie czy na paryskim Pere-Lachaise. Za daleko? Dobrze, wracajmy na białostocką ziemię - nie widziałem podobnego bałaganu choćby i na Cmentarzu Miejskim. Czyli można? Można.
Internetowe forum „Kuriera Porannego” wzbogaciło się o dyskusję pod znamiennym tytułem: „Czy tak powinien wyglądać cmentarz farny?”. Dzięki niej wiem, że 1 i 2 listopada nie było lepiej niż 31 października. Administratorze, wielbicielu „Dziadów”:
„…A kysz, a kysz!”