Ciekawskie kuny i supersilne szczury atakują
Dzikie zwierzęta wdzierają się do miast. Weźmy takiego szczura - potrafi wspiąć się rurami na 10 piętro i jest tak sprytny, że bardzo trudno go otruć. Kuny zaś zasiedlają strychy i przegryzają przewody w autach. Ale na ulicy możemy spotkać też dzika i lisa. O miejskich szkodnikach opowiada dr Marzena Albrycht z Uniwersytetu Pedagogicznego.
Szczury i kuny wdzierają się do miast, wyrządzają szkody, uprzykrzają ludziom życie.
Nie tylko one. Takich gatunków jest więcej, np. lisy czy dziki, nie tylko u nas, ale i w całej Europie. Mam znajomych, którzy mieszkają na osiedlu Ruczaj w Krakowie. Nie jest to wprawdzie centrum miasta, ale wielkie, gęsto zaludnione osiedle. Czasem późnym wieczorem nie da się tam wejść do auta, bo dziki stoją tuż przy nim.
To dziwne: z jednej strony mamy gatunki zwierząt, które nie mogą poradzić sobie w przekształconym przez człowieka świecie, a z drugiej - te szkodniki, które rozmnażają się jak oszalałe, zasiedlając nasze terytorium.
Po pierwsze: to my, ludzie, wtargnęliśmy w środowisko zwierząt, a nie one w nasze. To my tworzymy nowe osiedla, zajmujemy coraz większą przestrzeń, przekształcamy środowisko. A potem dziwimy się, że zwierzęta chcą sobie znaleźć swoje miejsce. Druga sprawa - to, którym z nich się to udaje. Są zwierzęta wymagające określonych warunków środowiskowych, jak na przykład ryś. On musi mieć określone pożywienie, otoczenie, spokój. Jeśli nie ma - nie będzie bytować. Te gatunki mamy w regresie. Ale szczur wędrowny, lis czy kuna to zwierzęta znakomicie adaptujące się i w zasadzie wszystkożerne. Poradzą sobie niemal w każdych warunkach.
W pozostałej części tekstu przeczytasz:
- Dlaczego coraz więcej zwierząt buszują po centrach miast?
- Jakie wyjątkowe zdolności mają te zwierzęta?
- Jakie rozwiązanie jest w tej sytuacji odpowiednie?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień