Choroby Parkinsona nie możemy zatrzymać
O schorzeniu, które postępuje bez względu na to, jak je leczymy, opowiada lek. Adam Cyrulik, specjalista neurologii ze szpitala MSWiA w Krakowie
Choroba Parkinsona zaczyna się w naszym mózgu?
Tak. My, neurolodzy, nazywamy ją chorobą neurozwyrodnieniową. To znaczy, że jej powstanie wiąże się z tym, że określone grupy komórek nerwowych ulegają zniszczeniu, a to skutkuje takimi objawami jak spowolnienie ruchowe, sztywność mięśni, drżenie czy zaburzenia stabilności postawy. Choroba Parkinsona jest powiązana z wiekiem. Dotyka najczęściej ludzi ok. 60. roku życia, choć zdarza się, że rozwija się wcześniej - między 40. a 50. rokiem życia lub nawet po 30., jeśli mówimy o postaci młodzieńczej.
Komórki nerwowe, o których Pan mówi, to te, które mają wpływ na naszą koordynację ruchową - na to, czy sprawnie się poruszamy?
Choroba Parkinsona jest zaliczana do chorób tzw. układu pozapiramidowego. Ten układ zajmuje się ruchami, które nie zależą od naszej woli, ale są nam niezbędne do ruchu. Jeśli chce pani sięgnąć po kubek, to wykonuje pani dany ruch. W międzyczasie układ nerwowy poza pani świadomością robi szereg innych ruchów, które powodują, że ręka nie pójdzie za daleko albo nie wywróci się pani w trakcie sięgania, kiedy zmienia się środek ciężkości ciała. Dzięki temu możemy po prostu normalnie się poruszać.
Czyli te komórki są nam potrzebne na każdym kroku. Dlaczego więc u jednych giną?
Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Uważa się, że jest to choroba wieloczynnikowa i wpływają na nią z jednej strony skłonności genetyczne, na przykład kiedy w naszej rodzinie zdarzały się przypadki zachorowań. Niekiedy nawet możemy znaleźć defekt danego genu. Z drugiej strony wpływ mają czynniki środowiskowe. Niektóre substancje chemiczne uszkadzają pewne struktury mózgowe i w ten sposób prowadzą do powstania choroby. Nie możemy jednak dokładnie prześledzić od początku tego, co wywołało chorobę. To dziś jeszcze niemożliwe.
Powiedział Pan, że choroba najczęściej daje o sobie znać ok. 60. roku życia. Jakie są pierwsze objawy?
To może być niezdarny chód, potykanie się, pewne spowolnienie przy wykonywaniu ruchów. Czasami pojawiają się zaburzenia węchu, problem z pisaniem, które polegają na tym, że podczas dłuższego pisania litery stają się coraz mniejsze (tak zwana mikrografia). Bywa też tak, że objawy są na tyle subtelne, że osoba niezwiązana z medycyną nie jest w stanie tego na początku wykryć.
A choroba rozwija się...
Tak, przy czym rozwija się bez względu na to, czy będziemy ją leczyć, czy nie. Choroba Parkinsona postępuje niezmiennie od samego początku, a leczenie jej jest tylko objawowe. Jeśli pojawia się drżenie, podajemy leki, które to zmniejszają. Jeśli występuje spowolnienie związane ze sztywnością mięśniową, próbujemy lekami zmniejszyć sztywność. Nie potrafimy jednak Parkinsona wyleczyć, czy doprowadzić do takiego stanu, kiedy pacjent nie musi już przyjmować zupełnie żadnych leków.
Nie potrafimy też spowolnić jej rozwoju.
Nie możemy zahamować obumierania neuronów albo zwiększyć liczby już posiadanych. To, co już straciliśmy, nie zostanie odbudowane. Co prawda, najwięcej neuronów ulega zniszczeniu na początku choroby, potem w ciągu roku umiera ich stała liczba. Ale jest to proces wciąż postępujący. I na razie nic tego nie potrafi zmienić.
Powiedzieliśmy o objawach, które dotyczą naszego poruszania się. A jak jest ze sprawnością intelektualną?
Tu sytuacja nie jest taka prosta. Oprócz typowej choroby Parkinsona, istnieje też cała grupa schorzeń, które określamy jako parkinsonizmy. I właśnie w nich mogą towarzyszyć objawom choroby Parkinsona rozmaite inne zaburzenia, np. otępienie, spowolnienie myślenia. Na początku właściwie nie jesteśmy w stanie ocenić, czy mówimy tylko o chorobie Parkinsona, czy do tego z czasem pojawią się też dodatkowe problemy. Natomiast pewne jest, że bez względu na to, które z objawów będą dokuczać choremu, powinien od razu zgłosić się do neurologa.
Co wtedy zaleca lekarz?
Na początku najważniejsze jest postawienie prawidłowej diagnozy. Jeśli mamy już pewność, że to choroba Parkinsona, wtedy włączamy leki. Dziś dominują preparaty doustne, ale na rynku dostępne są też leki przezskórne, a czasem nawet dojelitowe, które podajemy w bardziej zaawansowanych postaciach choroby. Dzięki nim chory czuje znacznie mniejszy dyskomfort, może dużo lepiej funkcjonować.
Nie możemy tych objawów całkiem załagodzić?
Choroba Parkinsona na początku leczy się dobrze, wtedy najmniej dokucza. Problem zaczyna się po kilku, kilkunastu latach stosowania leków. W związku z tym, że choroba postępuje, a my chcemy wciąż choremu pomóc, co jakiś czas modyfikujemy leki, bo dotychczasowe już nie wystarczają. Zwiększamy ich dawkę albo dodajemy nowe. Bardzo często leczymy Parkinsona kilkoma preparatami, bo jedna tabletka nie pomaga. Oczywiście objawy są dużo mniejsze, ale z doświadczenia wiem, że nawet u dobrze leczonych pacjentów czasem pojawia się dyskomfort. I jeśli uda nam się go całkowicie załagodzić, to zwykle na początku choroby. Postacie przewlekłe raczej nigdy nie są bezobjawowe.
Słyszałam o czymś takim, jak głęboka stymulacja mózgu.
Tak, także w Krakowie jest wykonywana. To zabieg operacyjny, neurochirurgiczny, podczas którego wszczepia się do mózgu urządzenie zwane stymulatorem mózgu. Ma ono stymulować pewne rejony impulsami elektrycznymi. Ale to też nie zmienia postaci samej choroby i jest w dalszym ciągu leczeniem objawowym. Nie prowadzi do zatrzymania ani wyleczenia, a po paru latach, niestety, też przestaje działać.
Może być alternatywą dla leczenia farmakologicznego?
Nie, ten rodzaj leczenia jest raczej ostatnią deską ratunku. Żeby zostać zakwalifikowanym do stymulacji mózgu, trzeba spełniać wiele kryteriów, a jednym z nich jest to, że choroba trwa kilka lat i zostały wykorzystane już wszystkie możliwości leczenia. Jeśli tabletki już prawie nie działają, wtedy lekarz może zalecić stymulację.
Jakie są pozostałe kryteria?
Musi to być pacjent poniżej 70. roku życia, który nie jest obciążony innymi dodatkowymi schorzeniami, a choroba trwa powyżej 5 lat. Nie może mieć też takich problemów jak otępienie, depresja, psychoza. Generalnie to nie jest główne leczenie. Mamy dziś na rynku wiele leków tabletkowych, które bardzo długo mogą pomóc pacjentowi sprawniej funkcjonować. A trzeba pamiętać, że stymulacja jest zabiegiem inwazyjnym, więc niesie ze sobą pewne ryzyko powikłań.
Ostatecznie choroba prowadzi do kalectwa?
Do niesprawności, tak. Chory po kilkunastu latach zwykle nie może już normalnie się poruszać, jest uzależniony od opieki drugiej osoby. Ale choroba Parkinsona nie jest wyrokiem. Z tym się żyje i można długo normalnie funkcjonować. Problem w tym, że ciągle postępuje i trzeba ją leczyć do końca życia. Chorzy przeżywają z Parkinsonem przeważnie kilkanaście lat, ale wielu umiera z powodu innych, poważnych chorób.
A jak seniorzy mogą sobie pomóc w trakcie choroby? Rehabilitacją?
Rehabilitacja zawsze jest wskazana. Przede wszystkim rozmaite ćwiczenia pod okiem rehabilitanta mogą utrzymać chorego jak najdłużej w sprawności i samodzielności.
Dieta ma jakikolwiek wpływ?
W chorobie Parkinsona pojawiają się zaburzenia układu trawiennego, zwłaszcza zaparcia. Wtedy odpowiednia dieta może poprawić komfort życia. Chociaż nie udowodniono, żeby miała wpływ na rozwój choroby.
Nie możemy w jakikolwiek sposób zapobiegać tej chorobie?
Niestety, choć prowadzone są rozmaite badania. Szacuje się, że nawet 10 lat przed wykryciem choroby mogą rozpocząć się w organizmie pewne zmiany na poziomie komórkowym. Gdybyśmy wtedy o tym wiedzieli i mieli możliwość podania lekarstw na etapie przedklinicznym, chory nigdy nie miałby objawów. Na razie jednak to tylko badania. Nie znamy odpowiedzi na wiele pytań dotyczących choroby Parkinsona i musimy na nie wszyscy cierpliwie czekać.